Ale kosmos!

Stuart Clark || Tłumaczenie Łukasz Lamża

Komety powstają, gdy z Ziemi wznoszą się ludzkie grzechy i niegodziwości, formując swoistego rodzaju gaz, który zapala się następnie od gniewu Boga. Ta trująca materia spada potem na ludzkie głowy, wywołując wszelakiego rodzaju utrapienia, jak zarazy, nagłą śmierć, złą pogodę i Francuzów

George Bush

Tegoroczny Kosmiczny Lipiec dobiega końca, ale jeszcze rzutem na taśmę opowiem Wam o jednej książce. Ale kosmos! Stuarta Clarka to kolejna próba przybliżenia czytelnikom zagadnień kosmosu. Czy udana? Moim zdaniem tak, choć sama książka nie wpadnie do czołówki moich ulubionych kosmicznych tytułów. Napisać prostą w odbiorze książkę o kosmosie jest bardzo trudno. Trzeba doskonale znać zagadnienia, o których się pisze, a do tego umieć przełożyć te niesamowicie skomplikowane rzeczy na język, który zrozumie ktoś bez astronomicznego czy fizycznego wykształcenia. Stuart Clark jest dziennikarzem, który zajmuje się astronomią, napisał już kilka książek na ten temat i widać od razu, że wie, o czym pisze. 

To, co Kepler tylko przeczuwał, Newton wyjaśnił, a Halley zademonstrował: matematyczna analiza przyrody pozwala na przewidywanie biegu zdarzeń i odkrywanie porządku Wszechświata.

Podtytuł, który znajdziemy na okładce od razu mówi nam, czego możemy się spodziewać w środku – historii Wszechświata w dziesięciu rozdziałach. W pierwszym poznamy lekko zarysowaną historię astronomii. Te opowieści chyba najbardziej mnie ciekawią. O ile dzisiaj podglądanie Wszechświata jest bardzo fascynujące, ze wszystkimi urządzeniami, które nam na to pozwalają, to lubię myśleć, jak musiało być fascynujące w czasach, kiedy ludzie więcej rzeczy musieli się domyślać niż rzeczywiście badać. Kepler, Newton, Halley, Cavendish – oni wszyscy patrzyli w niebo i jako pierwsi ludzie próbowali opisać to co widzą w sposób matematyczny. Często się mylili (ale musiało upłynąć kilkaset lat, żebyśmy mogli to udowodnić) ale często też mieli rację. A to już jest naprawdę niesamowite, jeśli weźmiemy pod uwagę techniki, jakimi dysponowali.

Drugi rozdział poświęcony jest Księżycowi, kolejne Słońcu, gwiazdom, czarnym dziurom, różnym astronomom, ciemnej materii, początkowi Wszechświata, postrzeganiu czasu, wieloświatom, a całość zamykają rozważania o osobliwościach. Zestaw tematów całkiem standardowy – jest w niej wszystko, co może zainteresować czytelnika, który chce dowiedzieć się czegoś o kosmosie. Najbardziej podoba mi się połączenie historii i kosmologii. Clark w bardzo ciekawy sposób pokazuje, jak kształtowała się nauka, do jakich wniosków dochodzili pierwsi badacze i dlaczego w ogóle zabierali się za jakieś zagadnienie. W takim ujęciu astronomia jawi się jak jedna wielka przygoda – przecież ludzie od samego początku patrzyli w niebo i snuli różne teorie na jego temat. 

Aż trudno uwierzyć, ale światło słoneczne docierające do nas każdego ranka znad wschodniego horyzontu zostało wygenerowane  w czasie, gdy po Ziemi nie chodzili jeszcze ludzie. Odkrycie tego faktu wymagało od naukowców zmiany sposobu myślenia  nauce, jednak otwarło ono drzwi do modeli, które miały później zdominować kosmologię.

Przy okazji poznawania historii nauki i ludzi, którzy wywarli na nią największy wpływ, dowiemy się bardzo dużo o samym kosmosie i prawach fizyki, które nim rządzą. Pamiętam, że jako bardzo młoda osoba przeczytałam biografię Keplera i zapamiętałam trzy prawa ruchu planet, które stworzył. Tutaj dodatkowo pojawia się mnóstwo innych naukowców, praw, zasad. Dowiemy się jak powstał Księżyc, dlaczego Pluton nie jest już planetą, przeczytamy mnóstwo o świetle, grawitacji, atomach. I choć może brzmieć to przerażająco, naprawdę takie nie jest.

Wydaje mi się, że nie jest to książka dla czytelników zupełnie początkujących w kosmicznych tematach. Ma fragmenty bardzo dobre, ale ma też takie, które mogą nużyć albo które trzeba czytać dwa razy. Moim zdaniem plasuje się gdzieś tak w połowie stawi – nie zachwyca jak niektóre kosmiczne książki, ale zdecydowanie też nie można na nią narzekać. To porządna lektura, z której wyniesiecie bardzo dużo wiedzy i z pewnością zupełnie inaczej spojrzycie na niebo i to wszystko, co was otacza. I choćby dlatego warto ją przeczytać.