Jeśli zostaje wydana jakaś książka o podróżnikach, to ja ją muszę przeczytać. Czytanie o tych wszystkich pozytywnych wariatach, zdobywcach i odkrywcach, którzy robią rzeczy niedostepne dla nas, którzy odwiedzają miejsca, których czasami nie ma nawet na mapie, którzy przeżywają przygody, poznają obce kultury, mieszają różne światy, zmieniając tym samym również nasz własny, jest fascynujące. Nie mam w sobie pragnienia zostania odkrywcą czy podróżnikiem, ale z wielkimi emocjami czytam o takich ludziach. W gry o poszukiwaniu skarbów również z wielką chęcią gram (dlatego tak lubię wszelkie Tomb Raidery czy polską produkcję Deadfalls Adventures). Jest coś pociągającego w odkrywaniu nieznanego, ale mnie zawsze bardziej intryguje to, co pcha podróżników do przodu. To, co powoduje, że porzucaja pewne i bezpieczne życie, by jechać w nieznane, często mając ze sobą tylko chęci i wiarę w to, że to właśnie oni powinni to robić.
Książka Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat została wydana w bardzo ciekawej serii wydawnictwa Muza. Recenzowałam dla Was Wielkich Zapomnianych. Polaków, którzy zmienili świat, ukazali się Podróżnicy i Polki, które zadziwiły świat. Chociaż nie uważam, że wszystko co nasze, jest najlepsze i denerwuje mnie tendencja do wyszukiwania najdalszych polskich korzeni, żeby móc z czegoś lub kogoś być dumnym, to jednak te publikacje bardzo mnie cieszą. Bo z drugiej strony często zachwycamy się zagranicznymi bohaterami, nie mając pojęcia o własnych. Każda próba przybliżenia nam ciekawych postaci jest warta uwagi, a jeśli rzecz tyczy się podróżników, to jestem zainteresowana jeszcze bardziej 🙂
Maria i Przemysław Pilichowie, autorzy książki, wybrali 33 podróżników, naukowców, odkrywców spośród ponad 600 nazwisk w biograficznym słowniku polskich podróżników. To informacja dla wszystkich, którzy chcą pytać, dlaczego nie ma w niej jakiegoś podróżnika. To bardzo subiektywny wybór, autorzy starali się wybrać osoby znane, ale również te zupełnie zapomniane, a warte uwagi. Ja bym chyba nie umiała wybrać, więc z tym większą ciekawością przeszłam do sprawdzania zawartości.
Jeśli lubicie taką literaturę, ta książka jest dla Was pozycją obowiązkową. Powiem szczerze, że z 33 nazwisk znałam trzy. Znałam, czyli z miejsca byłam w stanie powiedzieć, kim byli i co robili. A są to Bronisław Malinowski, Kazimierz Nowak i Czesław Jacek Centkiewicz. Reszta, całe 30 nazwisk, nawet jeśli gdzieś obiły mi się o uszy, były dla mnie nowością. Jestem bardzo ciekawa, jak to będzie u Was! Koniecznie napiszcie w komentarzach! Bo wychodzi na to, że jak na osobę, która bardzo lubi czytać o podróżnikach, mam straszne zaległości!
W każdym razie Wielcy polscy podróżnicy, którzy odkrywali świat to niesamowicie inspirująca i ciekawa lektura. Właściwie od pierwszego zdania pierwszej biografii, po zdanie ostatnie ostatniego rozdziału, czytałam ją z zapartym tchem, powtarzając w myślach wow! Bo co innego myśleć, kiedy czyta się o pierwszym polskim podróżniku, który na piechotę (!!) przeszedł z Polski do Mongolii i który ponad ćwierć wieku wcześniej przed Marco Polo dotarł w głąb Azji? Kiedy czyta się o polskim misjonarzu w Chinach, którego życiorys spokojnie mógłby konkurować z Larą Croft, albo o pierwszym locie balonem, albo o polskim emirze czy o marzeniach tworzenia polskich osad w Afryce w czasach rozbiorów? Tym razem nie będę Wam dokładnie opisywać, kogo spotkacie na kartach tej książki. Powiem tylko, że warto, bo praktycznie na każdej stronie czeka Was niespodzianka. Każda jedna biografia jest kopalnią informacji, począwszy od danej osoby, przez miejsce życia i pracy, aż po historię krajów odkrywanych. Opisywane osoby żyły w różnych czasach, a dzięki poznawaniu ich życia, poznajemy również historię świata. Podoba mi się tak różnorodne zestawienie – pokazuje, że pasja i chęć poznawania świata nie ma granic – ani czasowych, ani geograficznych.
Poza wartościowym tekstem, na wielką pochwałę zasługuje wydanie. Ilość zdjęć i grafik jest olbrzymia i uwielbiam to! Duże portrety bohaterów rozdziałów, zdjęcia miejsc, w których przebywali, miejsc związanych z ich działalnością, ludzi, których znali, rodzin. Dokumenty, plakaty, wszystko, co było z nimi w jakiś sposób powiązane. Dzięki temu poznajemy nie tylko biografię danego podróżnika, ale również całą przestrzeń w jakiej działał, czasy, warunki i możliwości. Daje to świetną, szeroką perspektywę, która umożliwia nam wysuwanie własnych wniosków, uruchamia przyczynowo-skutkowy proces myślenia i łączenie faktów. Świetna rzecz!
♦
Razem z Wydawnictwem Muza mamy dla Was jeden egzemplarz tej wspaniałej książki! Napiszcie w komentarzu, gdzie chcielibyśmy pojechać najbardziej na świecie! 27 listopada o godz. 20 wylosuję jednego zwycięzcę 🙂
Najbardziej chciałabym odwiedzić Śródziemie… yyy… chodziło mi oczywiście o Nową Zelandię 😉
Szczęście uśmiechnęło się do Ciebie 🙂 Podeślij mi adres w mailu 🙂
Jak miło 🙂 Dziękuję serdecznie 🙂
Roslyn, USA, stan Waszyngton, hrabstwo Kittitas 🙂
Moje największe marzenie to zwiedzić Stany Zjednoczone – najchętniej przejechać je w ogromnym pickupie, z muzyką country sączącą się z głośników. Zobaczyć francuskie uliczki Nowego Orleanu, prawdziwe rodeo w Teksasie, Wielki Kanion, napis Hollywood, Statuę Wolności, stanąć na Time Square w Nowym Jorku, przejechać się Route 66, zrobić zdjęcie w Mount Rushmore i zobaczyć most Golden Gate. Rozmarzyłam się…
Najbardziej chcę pojechać do Islandii,bo tam urodziła się i zaczynała Bjork,a ja od wielu lat uwielbiam ją,ona jest dzika,wrażliwa i wciąż nieprzewidywalna jak jej ojczyzna.
Wiele miejsc mam takich upatrzonych,ale jedno jedyne to Indie,bo kultuta,bo religia,bo kuchnia,bo magiczne miejsca do zobaczeniai pociągają mnie od wielu lat.Może kiedyś uda się zrealizować moje marzenie?
Marzeniem moim i mojego męża jest odwiedzenie Hiszpanii. 🙂
Byłaby to nasza podróż życia, której nigdy byśmy nie zapomnieli. Zwiedzenie tego pięknego kraju już od wielu lat jest naszym największym marzeniem, wierzymy, że uda nam się je spełnić 😉 Przebywanie w tak niesamowitych miastach jak: Madryt, Sewilla, Saragossa, Granada czy też Toledo – aż nie wiadomo gdzie udać się w pierwszej kolejności! 🙂
Jednak jak wiadomo nie samymi zabytkami człowiek żyje 😉 Aby na nowo naładować ,,baterie”, oddalibyśmy się plażowaniu w gorącym Lloret de Mar, podziwiali morskie stworzenia w L’Oceanografic, wcielili w rolę Don Kichota – dzięki wiatrakom w Campo de Criptana, imprezowali w jednym z klubów na Ibizie, nurkowali z ławicami kolorowych ryb oraz zajadali przepysznymi daniami, m.in. gazpacho, rozmaitymi rodzajami paelli i tortilli 🙂
Głównym celem naszej podróży byłaby Barcelona – aby odwiedzić przynajmniej najważniejsze zabytki i choć w minimalnym stopniu poczuć na własnej skórze jej klimat, potrzebowalibyśmy minimum tygodnia. Jako, że mój mąż jest wielkim fanem klubu FC Barcelona nie obyłoby się bez zwiedzenia Camp Nou oraz uczestnictwa w meczu 😉 Zobaczyć Sagrada Familia, brać udział w pokazie magicznych fontann czy też relaksować się w Parku Guell… coś cudownego! Chyba już zacznę pakować walizki 😉
kosmos/kmiecik elżbieta/
Najbardziej na świecie pragnę pojechać do Niemiec na Bawarię,czemu właśnie tam?Ano dlatego,że moja jedyna przyjaciółka wyniosła się tam ładne parę lat temu za facetem,rzadko wpada do kraju,bo stale gdzieś podróżuje a ja tutaj usycham z tęsknoty za jej wyjątkowością.Chciałabym taki długi urlop od wszystkie mieć i pojechać do niej nie martwiąc się szefem,rachunkami i tym kto ogarnie dom,ale małego synka zabrałabym ze sobą,niech dziecko też zobaczy gdzie ciocia teraz żyje.
[…] – w bardzo przyjemny sposób przypomina o różnych tematach. Ja do tej pory pisałam o Wielkich podróżnikach, którzy odkrywali świat i o Wielkich Zapomnianych. Polakach, którzy zmieniali świat. To bardzo fajne książki […]