Jego mózg…kruchym domem duszy
William Szekspir (Król Jan, V, 7)
Jürgena Thorwalda polska wikipedia opisuje jednym zdaniem – niemiecki pisarz, dziennikarz i historyk, szczególnie znany z książek opisujących historię medycyny sądowej i II wojny światowej. Może nawet to wystarczy, bo wikipedia to poważna sprawa i nie ma tam miejsca na zachwyty 🙂 Dla mnie Thorwald jest mistrzem. Od momentu pierwszego zetknięcia się z jego książkami, jestem zachwycona. Jego książki są takie, jakie wszystkie książki powinny być – napakowane wiedzą, które jednak czyta się jak najlepszą powieść. I owszem, tematyka pewnie ma też duże znaczenie, zwłaszcza gdy czytelnikiem jest taka osoba jak jak, która uwielbia historię medycyny czy kryminologii. Ale myślę, że wielką mocą Thorwalda była umiejętność ogarnięcia jakiegoś tematu i przedstawienia go w sposób absolutnie porywający. Ilość badań i poszukiwań do jednej książki, jakie musiał przeprowadzić, na pewno jest olbrzymia. Każda z jego książek jest perfekcyjnym opracowaniem tematu, z różnych stron i perspektyw, zupełnie wyczerpująca, a może czasami nawet zbyt szczegółowa. Chociaż nie – w jego książkach nie niczego, co byłoby zbyt. Nie są cienkie, nie są też lekturą łatwą, ale to naprawdę najwyższy szczyt prozy dokumentalnej.
Na początku roku Wydawnictwo Marginesy zrobiło nam ogromny prezent wydając Ginekologów. Teraz Wydawnictwo Literackie wznowiło Kruchy dom duszy, a Pacjenci pojawią się na początku września. To były tytuły praktycznie już nie do kupienia, więc tym bardziej me czytelnicze serce się raduje 🙂
W Kruchym domu duszy Thorwald opowiada historię powstania i rozwoju jednej z najbardziej tajemniczych i intrygujących dziedzin medycyny – neurochirurgii. Historia medycyny jest zawsze wstrząsająca, a jeśli w grę wchodzi mózg, robi się jeszcze ciekawiej. O chirurgach i operacjach na mózgu pisali już Egpicjanie hieroglifami, ale dopiero w XIX wieku, kiedy pojawiła się antyseptyka i anestezjologia, chirurdzy zaczęli się interesować organami, które wcześniej były niedotykalne. Przełamanie tabu mózgu, tego strachu, że nie należy ruszać miejsca, gdzie mieszka dusza człowieka, nie było łatwe, ale ciekawość ludzka zawsze zwycięża. Kiedy natomiast w XIX medycyna mocno poszła na przód i zaczęła się gwałtownie rozwijać, również mózg musiał stracić swoje miejsce na piedestale.
Historia neurochirurgii jest fascynująca, wstrząsająca i porywająca. Napisałabym, że to nie jest książka dla czytelników o słabych nerwach, ale nie zrobię tego. Chciałabym, żeby Thorwalda czytał każdy! Uświadomienie sobie, jak wyglądał rozwój medycyny, jak daleką drogę przeszliśmy (ja osobiście czuję ogromną wdzięczność, że jednak nie urodziłam się w XIX wieku, chociaż uwielbiam ten historyczny okres) zmienia zupełnie perspektywę patrzenia na współczesną medycynę, lekarzy i te nieszczęsne kolejki. Pytanie, które zawsze pojawia się w kontekście rozwoju medycyny jest takie, na ile można eksperymentować, na ile można poświęcić człowieka dla rozwoju nauki. Czytając Kruchy dom duszy odpowiedź może być tylko jedna, choć jest przerażająca – można, i to całkiem nieźle. Gdyby nie ci pierwsi lekarze, którzy mieli odwagę, by operować coś, czego nikt wcześniej nie operował; gdyby nie pierwsi odważni pacjenci, którzy zgadzali się (a w większości niestety nie, ale tylko dlatego, że nikt ich nie pytał) by ich operowano; gdyby nie ludzkie najgrosze cechy – zawiść, zazdrość, wyścig, kto pierwszy, duma i zadufanie, pewność siebie, czasem przekraczająca wszelkie granice, rozwój medycyny byłby o wiele wolniejszy i kto wie, może dzisiaj dalej byśmy upuszczali krew, żeby wyleczyć katar.
Historia opowiedziana przez Thorwalda jest tak wstrząsająca, bo jest prawdziwa. Ale myślę, że im wcześniej dowiemy się, że historia medycyny nie jest ładna, tym lepiej. Wielkim plusem opowieści snutej przez Thorwalda jest przeplatanie powszechnej historii medycyny drobnymi szczegółami, konkretnymi biografiami i bardzo konkretnymi przypadkami. Historia staje się bardziej ludzka, bardziej osobista. Lekarzy albo uwielbiamy albo nienawidzimy, pacjentom współczujemy albo cieszymy się z nimi, oburzamy się razem z opinią publiczną albo bronimy decyzji podjętych przez lekarzy. Przede wszystkim obserwujemy rozwój medycyny z bardzo bliska, a patrząc na wiele spraw z dzisiejszej perspektywy, wyciągamy bardzo ciekawe wnioski. Ja znajduję jeszcze jeden ogromny plus książek Thorwalda – wyciągają one z mroku niepamięci nazwiska, osoby, które miały bezpośredni wpływ na rozwój medycyny, a o których być może się nie pamięta. Jasne, znajdziemy mnóstwo informacji o najwybitniejszych lekarzach, ale jeśli chcielibyśmy się wgłębić dalej, pewnie napotkamy trudności. Nie mówiąc już o nazwiskach czy życiorysach pacjentów, a to przecież oni są na równi odpowiedzialni za rozwój medcyny (tylko czasami wbrew sobie albo nieświadomie).
Kruchy dom duszy to nie książka medyczna, która opowie wam o ewolucji postrzegania mózgu przez człowieka. Znajdziecie lekki zarys, oczywiście, ale główna historia skupia się na wieku XIX i XX – czasie, kiedy relacja mózg-człowiek nabrała całkiem nowej dynamiki. To książka o ludziach, którzy operowali i byli operowani, o ich życiu, o nich samych. Thorwald pokazuje wielką historię przez pryzmat zwykłych ludzi, którzy mieli swoje wady i zalety, którzy byli wybitni i zdolni, ale też zwykli i głupi. Pokazuje ich życia, ich codzienność, i o ile ktoś mógłby zarzucić, że za mało jest mózgu, a za dużo relacji międzyludzkich, to ja się z tym nie zgadzam. Właśnie to czyni tę książkę tak fascynującą, tak żywą i dynamiczną, tak niezwykłą. Historia w takim wydaniu nie jest ani przez chwilę nudna czy męcząca. Kruchy dom duszy czyta się z zapartym tchem, odkrywając na kolejnych stronach tajemnice neurochirurgii. Absolutnie polecam wszystkie ksiązki Thorwalda! Gość jest obłędny! 🙂
♦
Za książkę serdecznie dziękuję
♦
[…] może kiedyś). Przeczytacie za to kilka słów o świetnych Ginekologach i doskonałym Kruchym domu duszy. I pewnie teraz się powtarzam, ale trudno – Thorwald powienien być wzorem dla każdego, […]
[…] dobry pomysł. Można pisać o historii neurologii i neurochirurgii (jak to zrobił Thorwald w Kruchym domu duszy czy Luke Dittrich w Eksperymencie, można skupić się na konkretnych funkcjach, spróbować […]