komentarzy 9

  1. 28 listopada 2017

    Bardzo lubię książki autora, chociaż “Czas zmierzchu” mnie nie porwał. Po tę książkę bardzo chcę sięgnąć i mam nadzieję, że będę miała okazję:)

    • 28 listopada 2017

      Też mam taką nadzieję, bo warto! 🙂

  2. 28 listopada 2017

    Właśnie czytam “Tekst” – zaczęłam na katowickim spotkaniu z autorem (stałam w długaśnej kolejce po autograf, i co tu robić, skoro jest się wśród nieznajomych, a pod ręką ma się książkę? Ba :D!), a teraz już prawie kończę… I powiem Ci, że nie przesadzasz z tym Raskolnikowem, miałam dokładnie to samo skojarzenie 😉 I nie sądzę, żeby to był przypadek. Sam Głuchowski o takiej inspiracji nie mówił (może głupio, gdzie się tam do Dostojewskiego równać!), ale też mi się to ciągle nasuwało podczas czytania 🙂

    • 28 listopada 2017

      Zastanawiałam się, czy zrobił to specjalnie, ale ciężko chyba przypadkiem uzyskać taki efekt 😉 Też bym nie mówiła, że się inspiruje Dostojewskim, czuję, że gdyby to powiedział, podniósł by się lament 😀 Ale cieszę się, że też to widzisz- dla mnie to było takie oczywiste, że aż się zdziwiłam. Zazwyczaj nie robię takich porównań i nie łapię związków z innymi książkami 😉

      • 29 listopada 2017

        Ja raczej też nie, ale tu to się wręcz narzuca 🙂 No ba, powiedzenie o samym sobie, że jest się następcą literackim Dostojewskiego to pewna śmierć ;D

  3. 28 listopada 2017

    Już się nie mogę doczekać lektury, a tobie polecam poprzednią powieść autora – “Futu.re”. Świeeeetne 😀

    • 28 listopada 2017

      Czytaaaaaałam 😀 Bardzo mi się podobała! W ogóle Głuchowski jakoś przemawia do mnie 😀

  4. 29 listopada 2017

    Doceniam odwołanie do “Systemu” 😉 Jeśli chodzi o motyw podkradania tożsamości, to polecam powieść “Rozbite okno” Deavera z niezawodnym Lincolnem Rhymem oraz serial “Person of Interest”. Samego Głuchowskiego lubię, ale najpierw chcę przeczytać “Czas zmierzchu”, bo to o tłumaczu 😉

  5. […] „Tekst” D. Glukhovsky (6/10): Tę książkę zaczęłam czytać będąc na spotkaniu autorskim z Dmitrym i stojąc w długaśnej kolejce po podpis. Udało mi się na stojąco poznać około 60 stron, resztę doczytałam w domu. Pierwsza powieść realistyczna autora opowiada o tym, co może się stać, gdy nasz smartfon (w którym mamy obecnie wszystko, jak mówi sam Glukhovsky – naszą duszę) wpadnie w niepowołane ręce. Trochę jest w tym również (naprawdę!) ze „Zbrodni i kary” Dostojewskiego. Czytałam zarzut, że w tej książce mało się dzieje. To prawda, tylko że to nie jest książka do „dziania”. To jest książka o mocowaniu się z własnym jestestwem. Ładnie pisze o tym Diana z bloga Bardziej lubię książki niż ludzi. […]

Brak możliwości komentowania.