Wszyscy umrzecie. Nic nie szkodzi.
Brooke Davis po stracie matki, żeby uporać się ze swoimi emocjami, napisała książkę – tak w skrócie można przedstawić historię tej opowieści. Wyszło jej to świetnie. Zgubiono znaleziono jest ciepłą i uroczą opowieścią, wyjątkową niby prostą historią, ale w tej prostocie skrywającą mnóstwo zakrętów, pytań, emocji i prawd o ludziach.
Millie ma siedem lat. Siedem i pół. Właściwie osiem. Jest rezolutną dziewczynką, którą ciekawi wszystko na świecie, łącznie ze śmiercią. Jej ciekawość akurat w tym względzie nie zostaje zaspokojona – nikt nie umie udzielić żadnych odpowiedzi, co więcej, okazuje się, że w zasadzie to pytania o to nie są mile widziane.
Wszyscy wiedzą wszystko o byciu narodzonym, a nikt nie wie niczego o byciu martwym
Dziewczyna zakłada Księgę Nieżyłków (cudowna nazwa, którą zamierzam wykorzystywać), w której zapisuje wszystkie nieżyjące stworzenia, które znalazły się na jej drodze. W pewnym momencie musi do księgi wpisać swojego tatę. Chwilę potem znika mama, a Millie musi przecież ją odnaleźć, ewentualnie umożliwić na wszystkie sposoby odnalezienie siebie. Pomagają jej w tym Karl i Agatha, dwójka staruszków, których ścieżki przecięły się ze ścieżką Millie. Ale Karl i Agatha nie są takimi zwykłymi, nudnymi staruszkami. Razem, cała trójka stawia czoła całemu światu – Millie przeciwko dorosłym, Agatha przeciwko litości i Karl przeciwko starości. Oni przeciwko innym ludziom, którzy wiedzą, co byłoby dla nich najlepsze. Buntują się tak, jak tylko potrafią, zabierając nas w niesamowitą podróż i pokazując wręcz palce, o co chodzi tak naprawdę w życiu.
Zgubiono znaleziono to piękna książka o podstawowych rzeczach w naszej egzystencji – życiu i śmierci. O radzeniu sobie ze stratą, o radości życia, czasami mimo wszystko, o niepoddawaniu się i realizowaniu swoich marzeń. O indywidualnym spojrzeniu na świat, o tym, że nie można kogoś oceniać, zanim nie pozna się jego historii. O miłości i przyjaźni. O rozróżnianiu momentów, w których trzeba odpuścić, a w których trzeba walczyć. Powiecie – to bardzo dużo rzeczy, o których jest ta książka. Tak, zgadzam się. Ale najlepsze jest to, że wy moglibyście napisać coś innego, bo dla was na książka może być o czymś innym. To jest siła takich pięknych, ponadczasowych historii – każdy znajdzie w nich to, czego akurat szuka.
Najbardziej ujęło mnie jednak spojrzenie na świat oczami Millie. Oczami dziecka. Nagle okazuje się, że mój świat i świat dziecka to dwa różne miejsca. Świat widziany takimi oczami zachwyca rzeczami i połączeniami, które może dostrzec tylko dziecko – tworzenie mijanych wierszy, które trwają tylko ten jeden moment, kiedy się je stworzy, muzyka oddechu, całe miasta budowane z piany. No i Księga Nieżyłków. Rzeczy, których dorośli nie dostrzegają, nie zastanawiają się nad nimi, nie mają na nie czasu, nie dziwią się nimi. Dlatego dobrze jest czasami przeczytać taką książkę, która przypomni nam o tych wszystkich wspaniałościach, które czekają na nas, jeśli tylko zwolnimy i damy się ponieść wyobraźni 🙂 Czasami logika dziecka okazuje się zaskakująco logiczna, a odpowiedzi dorosłych “bo tak” przestają wystarczać.
Brooke Davis udało się zamknąć na tych kilkuset stronach cudownie ciepłą opowieść o nas samych – o dziecku, którym kiedyś byliśmy i o staruszku, którym się kiedyś staniemy. Jest zaskakująca i całkiem nieoczywista, mimo że opowiada historie, które już kiedyś gdzieś czytaliśmy. Mimo wielu emocji, nie jest sentymentalnie rozmamłana (wiem, mało fachowe określenie) – jest wręcz zachwycająco zrównoważona. Osobiście uwielbiam teksty, które o ważnych sprawach opowiadają w zwykły, prosty sposób. Oddziałuje to na czytelnika dużo mocniej niż próba wzruszenia go epickimi zdaniami. I jest naprawdę śmieszna. Przygoda goni przygodę, ciekawych bohaterów jest całe mnóstwo, a nasi główni bohaterowie co rusz pakują się w jakieś tarapaty.
Zgubiono znaleziono to gotowy scenariusz na cudowny film w stylu Dużej ryby i bardzo przyjemną grę. Serdecznie polecam! Dajcie się porwać Millie, a na pewno nie pożałujecie. To również doskonała okazja do zmierzenia się z tematami tabu – samemu, a być może akurat wasze dziecko zaczyna zadawać niewygodne pytania 🙂 Warto poznać Millie. A ja jestem ciekawa, czy Autorka skusi się na kontynuację…
♦
Książkę przeczytałam dzięki Wydawnictwu Czarna Owca i bardzo im dziękuję 🙂 ♥
♦
A teraz pewien eksperyment – widziałam to na jakimś blogu i stwierdziłam, że to całkiem fajny pomysł jest 🙂 Niestety teraz nie pamiętam, gdzie! 🙁 W każdym razie – pierwsze Dla porównania, dajcie znać, czy skorzystacie z takich podpowiedzi, czy nie jesteście zainteresowani 🙂
◊ Zgubiono znaleziono na Wielkim Buku
Według mnie podpowiedzi to świetny pomysł. Nie dość, że można porównać przemyślenia, to jeszcze do tego trafić na jakiegoś nowego, wartościowego bloga.
No to świetnie 🙂 Cieszę się zatem i będę kontynuować 😀
Właśnie, to samo pomyślałam:)
[…] Bardziej lubię książki niż ludzi o „Zgubiono Znaleziono” Brooke Davis: TUTAJ […]