Do tej pory chyba żadna książka kulinarna nie znalazła się u mnie na blogu. Albo po prostu o niej nie pamiętam – ale z drugiej strony gdyby się miała na nim znaleźć, to pewnie nie byłaby tak łatwa do zapomnienia. Nienasycone to prawdziwa petarda na wielu płaszczyznach i za chwilę wam o nich opowiem. Najpierw chciałam jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że dzisiaj nie warto przywiązywać się do szufladek, w jakie zazwyczaj wrzuca się wydawnictwa. Owszem, są takie, które specjalizują się w danej literaturze, ale coraz częściej zdarza się, że gatunki bardzo mocno się mieszają. W Czarnym, które kojarzone jest z literaturą faktu znajdziemy powieści, a z kolei w Dwóch Siostrach, które znamy przede wszystkim z literatury dziecięcej, pojawiła się taka oto książka kulinarna. Warto więc podglądać wydawnictwa, bo nigdy nie wiadomo, gdzie znajdziemy jakąś perełkę.
Autorki tej wspaniałej książki, Marianne Pfeffer Gjengedal i Klaudia Iga Pérès poznały się w Akademii Sztuk Pięknych w Oslo i od razu pojawiła się między nimi nić zrozumienia. Nad książką pracowały pięć lat i tylko ostateczny termin oddania książki spowodował, że jest w niej 14 bohaterek, a nie więcej. Koncept na książkę jest fantastyczny – Klaudia i Marianne chciały opowiedzieć o wyjątkowych kobietach z perspektywy kuchni i jedzenia. Próbowały sobie wyobrazić, jak mogło wyglądać i smakować jedzenie, które ich bohaterki jadły, które same przyrządzały, z jakimi potrawami mogły się spotkać. Za każdą postacią kryją się niesamowite opowieści, niektórymi z nich autorki podzieliły się na spotkaniu autorskim. Takie ciekawostki dodają przyjemności do czytania. Sama pewnie nie zwróciłabym uwagi, że niewiele jest przepisów z mięsem, a to był świadomy zabieg autorek. Tak samo jak to, że potrawy inspirowane Fridą Khalo nie są rzeczami która ona gotowała mężowi (bo gotowała je po to, żeby on jej nie zdradzał), a raczej są potrawami, które ona sama chętnie by zjadła, leżąc w łóżku w chorobie.
Nienasycone to wyjątkowa książka kucharska i mocno nietypowa. Oczywiście dostajemy w niej przepisy kulinarne, jest ich w książce 99. Co istotne, autorki podkreślają, że ważne dla nich było to, aby składniki na potrawy były dostępne i niezbyt wymyślne. Nie zdążyłam jeszcze nic z niej ugotować, ale po przejrzeniu stwierdzam, że rzeczywiście są dostępne i nie wzbudzają przerażenia stopniem skomplikowania. Znam nawet wszystkie składniki, a to już wyczyn. Jeśli zastanawiacie się, jakie potrawy znajdziecie w środku, to mogę wam powiedzieć, że wszystkie. Jest przepis na chleb, na pieczeń i zapiekankę, grzane wino i absynt, kawę, homara i placki ziemniaczane. Deserów też nie zabrakło – pianki, torty, makaroniki, ptysie, trufle, pierniczki. Są zupy, burgery, kanapki i masło. Naprawdę wszystko, co mnie jeszcze bardziej zachwyca. Uświadomiłam sobie dzięki tej książce, że ja naprawdę bardzo lubię patrzeć na jedzenie przez pryzmat historii. Żadna książka kulinarna nie wzbudziła we mnie tyle ciekawych emocji jak ta opowiadająca o kobietach i jedzeniu z nimi związanym. Każdy rozdział jest poświęcony jednej bohaterce – na początku mamy krótki rys historyczny, kim była dana osoba, a potem przepisy. Znajdziemy tu kobiety, które z pewnością znamy, takie jak Marilyn Monroe, Jane Austen czy Coco Chanel. Pojawiają się też takie, z którymi ja zetknęłam się po raz pierwszy – Oda Krohg, Sigrid Undset czy Liza Crihfield Dalby. Wszystko jest uzupełnione przez przepiękne zdjęcia. Sesje zdjęciowe to osobny temat, który warto poruszyć. Autorki na spotkaniu opowiadały o tym, jak przygotowywały się do zdjęć, jak szukały rekwizytów. Co mnie zaskoczyło to to, że właściwie całą pracę wykonały same. Byłam pewna, że robiły zdjęcia w studio, z całą ekipą, tymczasem okazało się, że była to dla nich praca tak intymna, tak nastrojowa, że nie było w ogóle opcji, by kogoś zatrudnić. Same się stylizowały, same stylizowały jedzenie, same robiły zdjęcia. Dlatego jestem pod tak dużym wrażeniem, bo efekt końcowy jest powalający. To jedna z piękniejszych książek kucharskich, jakie zostały w ogóle wydane!
Doskonale też przypomina o tym, że jedzenie jest czymś ważnym, czymś obecnym w życiu każdego, czymś, na co warto zwracać uwagę, bo często przez nie właśnie możemy opowiedzieć niesamowite historie i spojrzeć na pewne rzeczy inaczej. Pisałam już o kilku podobnych książkach – Jak nakarmić dyktatora, W kuchni jak na wojnie czy Kapłony i szczeżuje. Nienasycone oprócz tego, że pozwalają przenieść się w czasie, inspirują do własnych kulinarnych eksperymentów i spoglądania na ciekawe i znane osoby przez pryzmat jedzenia, to jeszcze przybliżają sylwetki 14 wspaniałych kobiet. Zestaw idealny!
♦