Dzisiaj mam dla Was wpis trochę nietypowy. Bo nie o książce, a o kalendarzu. Choć pisanie recenzji kalendarza wydało mi się w pierwszym odruchu nie do końca poważne, to jednak szybko mi przeszło takie myślenie. Akurat jestem ostatnią osobą, która nie robi czegoś, bo to niepoważne 😉 A poza tym miałam trzy powody, by się tego podjąć. Po pierwsze, jest piękny, a ja lubię piękne rzeczy. Po drugie, problemy z czasem i organizacją to moje drugie imię, więc każdy kalendarz, który jest je w stanie choć trochę poskromić, jest mile widziany. Po trzecie, będę mogła wytypować jedną blogerkę bądź bookstagramerkę, która również otrzyma ten kalendarz.
Do tej pory jedyną osobą, która była mnie w stanie przekonać do ogarnięcia się była Pani Swojego Czasu, a jej planery pozwoliły okiełznać moją wewnętrzną rozlazłość. Zawsze sobie obiecuję, że zacznę zapisywać to, co mam do zrobienia, swoje plany, pomysły, spotkania itd. I chociaż jeszcze nie zdarzyło mi się zapomnieć o czymś naprawdę ważnym, czasami tęsknię do jasnego, rozpisanego planu działania. Do tego wykorzystuję planery Oli (czasami zapominam, wiadomo!), ale takie codziennie kalendarze zazwyczaj mnie przerastały.
Ale chciałabym, żeby Czaromarownik to zmienił. Oprócz standardowego kalendarza z podziałem na dni, tygodnie i miesiące i zapisem świąt, jest tu mnóstwo cennych rad dotyczących zdrowia i urody oraz inspirujących wskazówek na życie. Piękne, kolorowe wydanie z tasiemką przetrwa każdą burzę, a twarda, połyskująca ozdobną folią oprawa i format idealnie dopasowany do kobiecej torebki pozwoli na zabranie go ze sobą absolutnie wszędzie. Przede wszystkim szalenie przekonuje mnie wizualnie. Uwielbiam tę okładkę i myślę sobie, że trudno będzie go zapomnieć. Noszenie go przy sobie będzie przyjemnością, a i zapisywanie w nim planów na dany dzień też powinno pójść łatwo. Popatrzcie tylko na niego!
Sam środek nie jest w jakiś sposób mocno zaskakujący. Najbardziej podoba mi się to, że każdy dzień dostał swoją kartkę. Jest wystarczająco dużo miejsca, żeby nie musieć kombinować, jak wszystko zmieścić, nawet można poszaleć z rysunkami i wyżyć się artystycznie. Może nawet ja się skuszę na ozdobienie swoich zapisków 😀 (choć najpierw powinnam poćwiczyć chyba swoje pismo, które z roku na rok robi się gorsze!) Na stronach znajdziemy wszystkie dodatkowe informacje, jakich spodziewalibyście się w kalendarzu – imieniny, święta – te znane i poważne i te mniej tradycyjne, jest dobra myśl na każdy dzień. Nie brakuje przerywników typu horoskopy, feng-shui, porady żywieniowe czy przepisy kulinarne. Widać wyraźnie, że twórcy są na czasie i starali się, by kalendarz był jak najbardziej aktualny, czy też modny – znajdziemy w nim informacje między innymi o mieszkaniu w stylu skandynawskim czy o magii sprzątania. I choć część z nich w ogóle mnie nie interesuje, inne z kolei okazały się całkiem ciekawe (lista afrodyzjaków czy tekst o mocy czekolady ;-))
Mam jednak ale. Chciałabym, żeby takie produkty były uniwersalne i brały pod uwagę cechy wszystkich swoich odbiorców. Głównym targetem tego kalendarza jest typowa kobieta, więc wiadomo, że środek będzie pełen porad lifestyle’owych, kosmetycznych czy ubraniowych. Ale nawet projektując coś dla typowej kobiety nie trzeba popadać w schematy i klisze. Najbardziej zabrakło mi promowania książek. Kalendarz wydaje wydawnictwo, więc naturalnym wydawałoby się umieszczenie kilku list książek na przeróżne tematy. Osobiście chętniej przeczytałabym taką listę niż np. propozycje życzeń świątecznych. Zabrakło mi też założenia, że nie każda kobieta ogranicza się do ciuchów, kosmetyków i jedzenia. Wiem, że nie sposób dogodzić każdemu, ale naprawdę wystarczyłoby wrzucenie listy dobrych filmów, listy albumów muzycznych, których warto posłuchać, miejsc, które warto odwiedzić, sylwetki inspirujących ludzi, albo nawet lepiej – kobiet! Jaki to byłby genialny pomysł, by umieścić sylwetki nawet nie wybitnych, ale inspirujących kobiet! Jednym słowem zabrakło mi inspiracji – czegoś, co spowoduje, że kalendarz nie będzie służył tylko i wyłącznie do zapisywania moich planów i rozkładu dnia, ale jednocześnie będzie mi codziennie puszczał oko, przypominając, że świat jest piękny, a ja mogę wszystko 🙂
Niemniej, pomimo tych uwag, myślę, że Czaromarownik stanie się nieodłącznym elementem mojej torebki (plecaka). Moje urodziny są 16 sierpnia, a myśl na ten dzień w Czaromarowniku brzmi: Życie zamknięte jest w codzienności, a w niej unosi się magia. I z tą cudną myślą Was zostawiam 🙂
Dla mnie najważniejsze w kalendarzu jest to, żeby było dużo miejsca do pisania. Jeden dzień na całą stronę – to dla mnie odpowiedni rozkład.
Oczywiście ważna jest też ładna oprawa graficzna, a ta wydaje się bardzo ciekawa i z pewnością fotogeniczna, więc na bookstagramie jak znalazł ;-).
Chętnie przytuliłabym taki kalendarz tym bardziej, że jestem uzależniona od zapisywania, organizowania, planowania etc.