Słuchajcie, rzadko kiedy jestem pod takim wrażeniem autora po spotkaniu autorskim, że chce mi się cokolwiek napisać. Jak wiecie, pracuję w bibliotece. Raz na jakiś czas organizujemy spotkania autorskie. Było tego już tyle, że spokojnie mogłabym napisać połowę książki o tym, jak to się robi, jak można podzielić autorów, co dzieje się za kulisami i komu tak naprawdę takie spotkania są potrzebne. Zazwyczaj o tym nie piszę, bo wszelkie sprawozdania ze spotkań autorskich mnie nudzą, a i same spotkania autorskie często nie są zbyt ciekawe (zwłaszcza, kiedy rozmawia się z autorem tylko i wyłącznie o treści książki, którą już przeczytałam albo kiedy prowadzącemu się wydaje, że jest w sumie ważniejszy niż sam autor). Ale spotkania autorskie to temat, który być może kiedyś wyląduje w osobnym wpisie. Dzisiaj robię wyjątek, bo ostatnio gościem u mnie w pracy był Tomek Michniewicz. Być może wielu z Was kojarzy go z programu Inny świat, być może ktoś kojarzy go z radia Zet, może nawet czytaliście jego książki. Nie chcę pisać tutaj jego biografii – jeśli Was to interesuje, to na jego stronie znajdziecie wszystkie potrzebne informacje. Chciałabym zamiast tego napisać dwa słowa o spotkaniu i przybliżyć Wam jego książki, bo naprawdę szczerze je polecam. Na blogu mogliście przeczytać już recenzję Świata równoległego, ale cała reszta jest również warta uwagi.
Zapytacie, dlaczego robię dla niego wyjątek. Przede wszystkim dlatego, że to niesamowicie mądry facet, a ja za mądrymi ludźmi przepadam. Poza tym naprawdę rzadko kiedy zdarza się, żebym kilka dni po spotkaniu ciągle była pod wrażeniem gościa. Nie wiem, co mają niektórzy ludzie, że roztaczają wokół siebie aurę autentyczności, optymizmu, spokoju, dobrej energii. Taka osoba nie musi nawet nic mówić, a już wpływa na swoje otoczenie. Takie właśnie jest Tomek – od razu widać i czuć, że to bardzo pozytywny człowiek. Nie wiem jak, po prostu. Są ludzie, którzy od razu wzbudzają naszą niechęć, a są tacy, którzy od razu wzbudzają zaufanie. Tomek zdecydowanie należy do tych drugich i wcale się nie dziwię, że udaje mu się docierać do miejsc, do których inni się są wpuszczani. Na spotkaniu od pierwszego słowa przyciągnął uwagę całej publiczności, nie tracąc jej nawet na chwilę. A powiem Wam, że utrzymanie uwagi kilkudziesięciu osób przez dwie godziny naprawdę nie jest łatwe. Tomkowi udało się to w ogóle bez wysiłku i śmiem twierdzić, że gdyby chciał opowiadać jeszcze przez dwie kolejne godziny, siedzielibyśmy tam dalej. Wydaje mi się, że nie chodzi nawet o to, że opowiada takie ciekawe historie. Ale robi to z taką pasją, z fascynacją światem, otwartością i misją, którą stara się przekazywać dalej, że część tych wszystkich emocji przechodzi od razu na słuchaczy. Kluczem do tego wszystkiego jest to, że to jest bardzo mądry i świadomy podróżnik. Dostrzega wszystkie plusy i minusy świata, nie stawia siebie na pierwszym miejscu, a jego rozsądne spojrzenie na świat jest naprawdę godne naśladowania. Nie wywyższa się, nie chwali się, gdzie to on nie był i czego nie dokonał. On się dzieli – i to jest zasadnicza różnica. Bo niektórych podróżników po prostu nie da się słuchać.
Michniewicz chce naprawić świat. Oczywiście wie, że nie jest w stanie tego zrobić, ale jego sposobem jest uświadamianie i pokazywanie swoim czytelnikom, jak wygląda życie gdzie indziej, pokazywanie, że wbrew pozorom wszyscy jesteśmy tacy sami, różnią się tylko okoliczności. Fantastycznym tego przykładem jest pokaz najbardziej obrzydliwych potraw, jakie jadł, gdzie na dwóch kluczowych miejscach znajduje się bigos i zsiadłe mleko. Zrozumienie, że twój punkt widzenia zależy od kręgu kulturowego w którym się urodziłeś jest dużym krokiem do zrozumienia świata, akceptacji innych ludzi i kultur i życia pełnego zdumienia, zamiast strachu. Oprócz książek, programów i audycji, Tomek angażuje się w realną i bardzo wymierną pomoc. Projekt Tatende i rezerwat Imire bardzo dużo mu zawdzięczają – każdy z nas może włączyć się do akcji – naprawdę czasami nie kosztuje nas to żadnego wysiłku, a satysfakcja z pomocy jest ogromna.
Tomek Michniewicz zmienia sposób patrzenia na świat wśród swoich czytelników. Jego książki są na różne tematy, ale króluje wśród nich wspólny duch zrozumienia drugiego człowieka. Nie wymaga od nas wiele, ale najbardziej smutne jest to, że nawet to niewiele jest dla niektórych za dużo. Po jego książkach już nigdy nie będziecie chcieli zaliczać się do typowych turystów. I nie chodzi tu o prawdziwe wyprawy, podróże, przygody i nie wiadomo co jeszcze. Nie ma nic złego jeśli chcemy pojechać do Egiptu na tydzień poleżeć nad basenem. Ale nawet w takiej sytuacji możemy odnaleźć coś, co nas wzbogaci kulturowo, trzeba tylko chcieć. Być otwartym, pozytywnie nastawionym, ciekawym i rozsądnym. Nie stawiać siebie na pierwszym miejscu i pamiętać, że nasze wakacje nie zwalniają nas z przestrzegania prawa czy jakichkolwiek norm. Pamiętać, że to co widzimy, to zazwyczaj bardzo dokładnie zaaranżowanie przedstawienie właśnie dla turystów, a prawdziwe życie dzieje się gdzieś indziej. Mieć w sobie potrzebę dotknięcia tego prawdziwego miejsca, w którym jesteśmy, wyjścia poza utarte ramy pocztówki z wakacji i własnego wyobrażenia o danych miejscu. Czasami nie jest to łatwe, ale Tomek Michniewicz spowoduje, że po prostu musisz to zrobić. Po lekturze jego książek stajesz się bardziej świadomym turystą, a przez to w jakimś stopniu lepszym człowiekiem. (Ja na przykład po jego wypowiedzi zupełnie inaczej już patrzę na backpackersów i na ludzi podróżujących zupełnie bezkosztowo).
I mimo że generalnie lubię książki bardziej od ludzi, czasami robię wyjątki i Tomek Michniewicz właśnie takim wyjątkiem jest. Mądry, prawie dwu metrowy podróżnik, który cały składa się z zachwytu nad światem i tym się chce zajmować i to propagować. Nie rozdrabnia się, nie schodzi z określonej przez siebie ścieżki,a przy tym jest autentyczny i szalenie sympatyczny. Trochę mu takiej energii zazdroszczę 😉
W głowie mam sytuację o której Michniewicz mówił – siedzisz w dżungli, pod afrykańskim niebem, z którym nie może nic się równać, a przez twój obóz przechodzi stado słoni do wodopoju. To emocje i wrażenia, których nie można kupić. To prawdziwa magia. Życzę sobie i Wam, żeby każdy choć raz w życiu czegoś takiego doświadczył.
Uwielbiam takich ludzi. Naprawdę. I chciałam się z Wami tym podzielić. Bo jego książki bardzo lubię i miałam pewne podejrzenie, że jest taki fajny w rzeczywistości, na jakiego wygląda w książkach. A kiedy mogłam się przekonać na żywo – było jeszcze lepiej 🙂 Po raz kolejny potwierdziła się zasada, że wyjątkowi ludzie przyciągają wyjątkowe tematy. Wszystkie cztery książki Tomka warto przeczytać. Zostały wydane przez Wydawnictwo Otwarte, na pięknym papierze, są bogato ilustrowane kolorowymi zdjęciami. Nie tylko możemy poczytać o innych światach, możemy je też obejrzeć. Dzisiaj każdy może napisać książkę o swojej wyprawie. Czasami trudno zweryfikować, czy lektura danej pozycji będzie wartościowa czy nie. Przy Tomku Michniewiczu nie będziecie mieć żadnych wątpliwości. Jedyny minus jaki znajduję w jego osobie, jest oczywisty – pisze za mało 🙂
Zależy mi na tym, żebyście go poznali i przeczytali jego książki. To wartościowy człowiek, od którego możecie czerpać wiedzę i uczyć się patrzenia na świat. Warto. Bardzo.
[…] ale czasami robi wyjątki, bo chcę się po prostu z Wami tym dobrem podzielić Tak było z Tomkiem Michniewiczem, a teraz muszę napisać kilka słów o Big […]
Żałuję, że nie wiedziałam o tym spotkaniu. Ale chyba przestałam zaglądać na stronę Biblioteki, bo mi się przykro zrobiło, że nie mogę brać udziału w Klubie Książki. Znaczy rozumiem, że nie ma miejsc 😀 Ale i tak było przykro 😛 W każdym razie – żałuję. Nie czytałam jego książek, ale również lubię mądrych ludzi! I skoro to spotkanie było na tyle wyjątkowe, żebyś o nim napisała – żałuję jeszcze bardziej 🙂
No rozumiem! Może od września coś się zmieni/ruszy, zobaczymy… A na stronę zawsze warto zaglądać, albo na fb 🙂 Organizujemy same fajne spotkania 🙂