Mój pierwszy dumny patronat nie mógł się obejść bez krótkiej rozmowy z autorem książki, prawda? 🙂 Na szczęście John Lewis-Stempel podzielił mój punkt widzenia i zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tym wielbicielu łąk, zapraszam 🙂
♦
Po przeczytaniu “Prywatnego życia łąki” odniosłam wrażenie, że miejsce, w którym mieszkasz, jest dla Ciebie ważne…
Mieszkam w Herefordshire. To kraniec Anglii, dosłownie i metaforycznie. To tutaj Anglia zamienia się w Walię. To jednocześnie takie trochę zapomniane angielskie hrabstwo. Nie ma tutaj ani jednego drapacza chmur, a autostrada przebiega na samej krawędzi kraju.
Brzmi fantastycznie!
Herefordshire to tak naprawdę dwa hrabstwa w jednym. Wschodnia część to faliste, sielankowe pola uprawne z łąkami, sadami jabłkowymi i ciągnącymi się uprawami chmielu. Zachodnia część to z kolei przede wszystkim wzgórza. Każdy znajdzie tu krajobraz dla siebie. No i przyznaję się do słabości do rzeki Wye nad miasteczkiem Ross-on-Wye, która jest równie spokojna i tak ładna jak Dordogne ze swoimi historycznymi kościołami.
Mógłbyś mieszkać w innym miejscu?
Moje serce należy do Herefordshire. Nigdy nie postrzegałem siebie jako pisarza natury. Po prostu pokazuję od środka jak wygląda życie na angielskiej wsi. Równie dobrze mógłbym mieszkać na Wyspach Galapagos. Byłyby dla mnie bardzo interesujące, ale nie czułbym ich tak, jak czuję Herefordshire, nie przemawiałyby do mnie, ani ja do nich.
Czy za tym, że jesteś farmerem stoi jakaś dłuższa historia?
Nie, tu sprawa jest prosta. Moja rodzina jest rodziną farmerską od 800 lat. A ja nie mam ani życzenia ani powodów, by uciekać przed tą przeszłością.
Co lubisz najbardziej w życiu na farmie?
Odczuwanie każdej pory roku na skórze, przebywanie wśród dzikich ptaków, zwierząt, ale również wśród żywego inwentarza. Po 25 latach hodowania bydła, owiec, świń i drobiu nauczyłem się tego, że zwierzęta są mądrzejsze i bardziej inteligentne emocjonalnie niż zakładają to ludzie. One są takie jak my, a my jesteśmy tacy, jak one. Zasługują na to, by wieść dobre życie, więc pewnie nie będzie zaskoczeniem, jeśli powiem, że gardzę rolnictwem przemysłowym.
Kochasz zwierzęta. Ale tak szczerze – czy wszystkie? Nie ma takich zwierząt, których nie lubisz albo się ich boisz?
Dobre pytanie! Mimo wszystko są takie zwierzęta, przyznaję. Nienawidzę szczurów – biegających, z tymi swoimi łuskowatymi ogonami, roznoszących choroby.
Piszesz książki przyrodnicze i historyczne. Wolisz pisać o ludziach czy o zwierzętach?
Lubię zmieniać temat o którym piszę i przeskakiwać z pisania o naturze do pisania o historii. Historia wymaga większego wysiłku umysłowego, jest dobra dla mózgu. Pisanie o naturze z kolei karmi moją duszę. Moja ostatnia książka Where Poppies Blow łączy te dwie moje pasje, bo opowiadam w niej o tym, jak brytyjscy żołnierze odnajdowali pocieszenie w naturze podczas I Wojny Światowej.
CAŁOŚĆ ROZMOWY PRZECZYTACIE NA
Gratuluję kolejnej rozmowy z pisarzem 🙂
Dziękuję! <3
Farmerzy od 800 lat? Brzmi imponująco. A mój przyjaciel co to wyemigrował mieszka całkiem niedaleko – w Gloucester.
O! A niby świat taki duży… 😉