Czekałam na ten tytuł z wielką niecierpliwością. Od kiedy pamiętam, zawsze pociągały mnie miejsca brzydkie i opuszczone, potem tę fascynację wzmocniły gry komputerowe (kto grał w Fallouta czy The Last of Us, rozumie co mam na myśli). Czarnobyl jest miejscem, które od zawsze siedziało mi w głowie, zostało wlane razem z płynem Lugola i opowieściami mamy, spacerującej z rocznym dzieckiem po ulicach. Trzy lata temu zrealizowałam wyjazd do Czarnobyla i Prypeci, możecie o nim przeczytać na blogu. To było wspaniałe przeżycie, choć spodziewałam się innego rodzaju ludzi jeżdżących na takie wycieczki. Czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce na ten temat – po tej recenzji na blogu pojawi się spis książek o Czarnobylu, na zachętę dla Was.
Kate Brown będzie gościem tegorocznego Big Book Festival, więc od razu rezerwujcie sobie czas. Autorkę możecie już znać z Plutopii, która była wydana u nas trzy lata temu (byłam przekonana, że to było rok temu!!). Przy tym tytule pojawiło się kilka niezgodności i kontrowersji, przez co do lektury Czarnobyla podchodziłam z lekkim dystansem. Wiadomo, że nie jestem w stanie sprawdzić wszystkich faktów, o których pisze autorka. Muszę założyć, że pisze prawdę, a potem śledzić ewentualne wypowiedzi specjalistów na dany temat (tak jak było z Borderline). Kate Brown wydaje się osobą rzetelną – jest historyczką, to nie tak, że urwała się ze Stanów i po raz pierwszy poznaje historię tych regionów – była w ZSRR, studiowała w Polsce. We wstępie zapoznaje nas ze swoimi pobudkami do napisania książki, które są bardzo dobre. Stawia interesujące pytania, ciekawe i ważne, na niektóre do tej pory nie padły wyczerpujące odpowiedzi. Do opowiadanej historii Kate Brown podeszła bardzo poważnie i drobiazgowo – historię Czarnobyla rozpatruje z wielu punktów widzenia. Pisze o likwidatorach, o ludziach, którzy zostali w skażonych strefach, o tych, którzy potrafią i chcą przetrwać, o ekologii i historii bagien Prypeci, o polityce, odkryciach medycznych, o tym, co działo się po rozpadzie ZSRR. Temat wydaje się być wyczerpany, przedstawiony rzetelnie, szeroko i porządnie. Jest mnóstwo szczegółów, każdy, kto chce się czegoś dowiedzieć, będzie zadowolony. Nie ominęła również terenów białoruskich czy historii rozszczepienia atomu. Znalazłam też informacje, które mnie zaskoczyły, czy były dla mnie nowe (na przykład eksperymenty medyczne na ludziach czy temat międzynarodowych grupach badaczy z IAEA z roku 1990, którzy stwierdzili, że nie ma żadnych skutków Czarnobyla. Jedynie może stres psychologiczny. To ciekawe, że zrobili tak naukowcy, zwłaszcza, że mieli dane, które mówiły co innego).
Mam jednak z tą książką mały problem. Nie jestem w stanie ocenić rzetelności ani podanych mi faktów, zakładam, że są prawdziwe. Ale forma ich podania czasami bardzo mnie drażniła. Mam wrażenie, że autorka była o wiele bardziej irytująca niż w Plutopii – ale może to dlatego, że wtedy pisała o Stanach, a tu pisała bardziej o naszym? Są w tej książce dziwne fragmenty – na przykład jak pisze, że zazdrości kobiecie, którą ewakuowali z Prypeci, bo ona musi płacić dużo za przedszkole swojego syna, a tamta ma do dyspozycji przestronne przestrzenie. Serio? Mam też ochotę być złośliwa i napisać, że tylko amerykański autor potrafi zakończyć rozdział o ewakuacji z Prypeci, utracie całego życiowego dobytku i chorobach sceną tańca przy zachodzącym słońcu. W wielu fragmentach dopatrzyłam się zastanawiającej jak na historyka wyższości – jakie te Stany wspaniałe, jak rozwinięte, a tymczasem na takiej Ukrainie czy Białorusi nie prano i nie kąpano się. Nawet jeśli tak było, można to opisać inaczej. Jeden akapit kończy zdaniem To mogę uszanować. Nasuwa się od razu myśl, a czego nie może? Czy jako historyk jest od szanowania czy nieszanowania, czy bardziej od przedstawiania faktów?
Ale najbardziej drażniło mnie jej zdziwienie. Gdyby to był reportaż, to zdziwienie jest ok, może nawet jest wskazane. Ale autorka jest profesorem historii! I jest zdziwiona, że ZSRR ukrywał prawdę o wypadku, że w temacie Czarnobyla kłamstwo siedzi na kłamstwie, że biedni ludzie umierają w domach, nie mają dostępu do lekarzy, jest bieda i nędza, że gra polityczna zazwyczaj jest paskudna i zwykle wygrywa sprytniejszy. Nawet ja to wiem! Z jednej strony pisze, że przez lata umniejszało się znaczenie Czarnobyla, a za chwilę, że tak naprawdę nie ma czegoś takiego jak naturalny poziom napromieniowania, a testy ładunków jądrowych wytworzyły na przestrzeni lat więcej skażenia niż Czarnobyl. Może się czepiam, ale jednak przeszkadzało mi to podczas lektury.
Całościowo jednak bardzo polecam! Kate Brown zwraca uwagę na ważne rzeczy, stawia dobre pytania, książka jest pełna wiedzy i faktów, które jeśli się chce, można zgłębiać dalej na własną rękę. Imponująca jest też bibliografia. Zdecydowanie pochwalić również trzeba to, że książka nie była pisana zza biurka. Kate Brown ruszyła w teren, spotkała się z politykami, naukowcami, ludźmi z Czarnobyla, jeździła po skażonych terenach i zamieszkanych wioskach. Zestawiała dokumenty i to, co ludzie mówili 30 lat temu z tym, co mówią dzisiaj. Znajdziemy też w tej książce refleksję na temat tego, czym dzisiaj stał się Czarnobyl – kiedy na badania grantów i budżetów nie ma, ale turyści jeżdżą jak szaleni. Myślę, że jeśli podejdziemy do tej książki ostrożnie, to wszystko będzie ok. Można z niej wyciągnąć bardzo wiele rzeczy. A na pewno warto ją przeczytać przed podróżą w tamte rejony.
♦
– Polecam również przeczytać komentarz pana Wojciecha Gołębiewskiego na portalu Lubimy Czytać, który określił tę książkę szkodliwą propagandą. Podaje linki do ciekawych artykułów, zdecydowanie warto się zapoznać.
A dla wszystkich zainteresowanych tematem podpowiadam, że HBO wypuściło teraz serial Czarnobyl. Polecam!
♦
[…] Czarnobyl. Instrukcje przetrwania – o tej książce pisałam Wam ostatnio na blogu, więc tutaj zostawię jedynie opis z okładki. Kate Brown spędziła lata, wertując dokumenty w archiwach, przeprowadziła setki wywiadów z mieszkańcami Strefy Wykluczenia, z politykami, radzieckimi i zagranicznymi specjalistami od atomu. W efekcie szczegółowo opisała wydarzenia, które nastąpiły po katastrofie, ale przede wszystkim przygotowała wstrząsającą relację z tego, jak (i dlaczego) rządzący, ludzie nauki i media całego świata wspólnie wykreowali tę opowieść o Czarnobylu, którą znamy do dziś. […]