Clive Gifford || Tłumaczenie Hanna Pasierska
W czerwcu czytamy książki dla dzieci, dlatego na blogu pojawi się trochę więcej tekstów o takich książkach. Uwielbiam czytać literaturę dziecięcą, chyba nigdy z tego nie wyrosłam. Poza tym naprawdę szczerze uważam, że wszystkie tak zwane książki dla dzieci, wcale nie są tylko dla dzieci. Większość z nich spokojnie nadałaby się dla wielu dorosłych, by im przypomnieć, o co w życiu chodzi, jak się zachowywać, jakie mieć wartości. Książki popularnonaukowe wyjaśniają prostym językiem trudne sprawy, a przecież nie wszyscy dorośli wiedzą wszystko. Z takich książek też warto się uczyć! Do tej kategorii idealnie wpisuje się Historia kolorów Clive’a Gifforda, przepięknie zilustrowana przez Marc-Etienne’a Peintre’a.
Co wiecie o kolorach? Zastanówcie się chwilę. Nie dużo, prawda? Jeśli człowiek nie jest artystą – malarzem, fotografem, filmowcem – to z reguły kolory go nie interesują. Owszem, zachwycamy się zielenią, kiedy jest wiosna i tęczą, kiedy pojawia się na niebie. Prawdopodobnie każdy z nas ma swój ulubiony kolor – taki, w który lubi się ubierać i którym lubi się otaczać. Kolory są wokół nas, traktujemy je jako coś oczywistego. A przecież takie nie jest – nie każdy kolory widzi! Zobaczcie film, na którym są reakcje ludzi, którzy właśnie nie widzą kolorów, a dzięki specjalnym okularom mogli je zobaczyć po raz pierwszy!
https://www.youtube.com/watch?v=sJQYBWUqdIE
Warto docenić, jak kolorowy świat jest wokół nas i że możemy się tym cieszyć. Historia kolorów uświadamia dodatkowo, że kolory to wcale nie taka prosta sprawa i do tego bardziej istotna, niż nam się wydawało! Podtytuł tej książki brzmi Jak kolory kształtowały świat. Jestem przekonana, że do tej pory nikt z was nie myślał, że kolory mogą robić takie rzeczy!
Całość książki jest podzielona na grupy kolorów – żółcienie, czerwienie, fiolety, błękity i zielenie. W każdej z nich jest kilka kolorów, o których dowiemy się więcej. I tu pojawia się pierwsze zaskoczenie. Bo w żółcieniach nie ma po prostu żółtego – są za to ochra żółta, żółć chromowa, gumiguta, złoto Inków, szafran i oranż. Niebieski kolor jest reprezentowany przez indygo, błękit pruski, błękit egipski, ultramarynę i urzet barwierski. Nieźle, co? W innych kolorach też znajdziemy całkiem nowe nazwy! Jesteście w stanie zgadnąć, w której grupie kolorów znajduje się na przykład koszenila, lakmus albo grynszpan?
Na Instagramie napisałam, że przeczytałam 20 stron tej książki a dowiedziałam się tyle, jakbym przeczytała z 5 książek. Opowiem Wam o tych 20 stronach, żebyście sami zobaczyli, ale resztę poznajcie sami. Ja jestem zachwycona, że w tak przepięknej formie mogę poznać nie tylko historię kolorów, ale również historię świata, inne kultury, ważne wydarzenia czy artystów. Te pierwsze dwadzieścia stron jest o żółcieniach. Dowiedziałam się, że 1940 roku odkryto przypadkiem słynną dzisiaj jaskinię Lascaux, a malowidła w niej odkryte mają siedemnaście tysięcy lat (!!!). Wtedy używano ochry jako farby, ochry też używali tacy malarze jak Rembrandt czy Renoir. Dowiedziałam się, że chrom po grecku oznacza kolor i że właśnie żółcią chromową są namalowane słynne Słoneczniki Van Gogha. Dowiedziałam się o istnieniu gumiguty, barwnika, który dawał ciepły odcień żółtego, a jednocześnie był lekarstwem, które jednak w zbyt dużych dawkach było trujące. Przypomniałam sobie historię podboju Inków przez Cortesa i Pizzarro, dowiedziałam, z czego wytwarza się szafran i dlaczego ktoś został spalony żywcem za handel nim. Dowiedziałam się też, że pomarańczowy bardzo długi nie miał swojej nazwy i dopiero kiedy pojawił się owoc, kolor wziął od niego nazwę.
A to naprawdę tylko żółty! Dalej jest jeszcze lepiej i ciekawiej! Do tego te przepiękne ilustracje! Ja jestem w niej zakochana i naprawdę będzie trudno się z nią rozstać w którymś rozdaniu! 🙂 czytajcie takie książki, bo są piękne i mądre.
♦