Bycie mordercą nie czyni jeszcze kogoś jednocześnie podłą osobą.
Chyba nie będzie dla Was zaskoczeniem, że rok 2018 zaczynam tekstem o książce o mordercy. Po przeczytaniu podtytułu Reporterka, seryjny morderca i znaczenie zbrodni wiedziałam, że na pewno ją przeczytam. Nie mogłam tylko znaleźć informacji, czy jest to powieść, czy reportaż. Wszystkie opisy były mocno niejednoznaczne, a i Czarna Owca też raczej nie wydaje reportaży, szybciej już kryminały. A ja tak bardzo liczyłam na to, że będzie to prawdziwa historia!
I była! To nie jest powieść, a historia dziennikarki Claudii Rowe, która rozpoczyna korespondencję z zabójcą ośmiu kobiet, Kendallem Francois. Jak zawsze przy takich książkach, ta podstawowa warstwa jest tylko jedną z wielu. Claudia Rowe sięga naprawdę do wielu zagadnień, poszukuje odpowiedzi na wiele pytań, zastanawia się nad różnymi sprawami. Jej narracja hipnotyzuje i wciąga czytelnika. Rowe, być może przez swoją szczerość uzyskuje niesamowity efekt – każdy akapit wywołuje lawinę pytań w czytelniku. Niektóre z nich autorka powtarza za nami głośno, na niektóre znajduje odpowiedzi, ale z niektórymi zostajemy sami.
Czy mógł mnie obchodzić mężczyzna, który złamał kark ośmiu kobietom? Chciałam, by tak było.
Dla mnie głównym takim pytaniem było to, o co chodzi z moją własną fascynacją. Bo dzielę ją z autorką, jak zresztą bardzo dobrze wiecie. Choć u mnie jest to fascynacja czysto platoniczna, która raczej nigdy nie przybierze żadnej konkretnej formy. Tak jak pochłaniam górskie książki, ale to nie znaczy, że chciałabym zdobyć jakiś ośmiotysięcznik. Fascynacja Rowe przybrała formę bezpośredniego kontaktu. Od razu przed oczami pewnie stanęła Wam Clarise z Milczenia owiec. Albo może najnowszy serial Mindhunter? Coś w tym jest, choć Rowe zrobiła to mniej spektakularnie – po prostu napisała list. Potem drugi. I kolejne. Wszystkie pozostały bez odpowiedzi. Aż w końcu, kiedy chciała już zrezygnować z czekania, przyszła odpowiedź… Najpierw korespondowali, potem rozmawiali przez telefon, aż przyszedł czas na spotkanie na żywo.
Claudia Rowe próbuje odpowiedzieć na pytanie, co skłania ludzi do tego, co robią, chce zrozumieć ich motywacje. Jest to pytanie, które pewnie zadaje sobie każdy z nas, tylko nie każdy ma odwagę szukać na nie odpowiedzi. Jej opowieść jest wielowarstwowa. Z jednej strony Rowe opowiada o sobie, swoich motywacjach, o tym, jak dotarła do mordercy, co sprawiło, że napisała akurat do niego. Pisze o swojej fascynacji przemocą i obsesji na punkcie Francois. Cały czas świadoma swoich emocji, obnaża się całkowicie przed nami. Rozważa ten temat, który jest w tej sprawie najbardziej fascynujący i który jest poruszany właściwie przez wszystkie książki, filmy i seriale bazujące na mordercach – związek emocjonalny z mordercą i fascynacja nim. Właściwie w każdym kryminalnym serialu mamy bohatera, który w jakiś sposób odstaje od normalnego społeczeństwa, który potrafi myśleć jak morderca, choć przecież nim nie jest. Wydaje się to trudniejsze do zaakceptowania niż sam fakt morderstwa. Że kogoś może morderca interesować, że ktoś chce z nim rozmawiać, poznać jego motywy, być może zrozumieć. Nie usprawiedliwiać, ale zrozumieć schematy i działanie ludzkiego mózgu, procesy, które stwarzają morderców.
To była moja najważniejsza pobudka: pragnęłam sprawdzić się w zderzeniu ze złem absolutnym i wyjść z tego bez szwanku.
Claudia Rowe pisze również o innych aspektach, tych bardziej przyziemnych. Jak wyglądała ich korespondencja, jakie były ich relacja i wzajemne oczekiwania. Pisze o swoich emocjach, o tym, jak kontakt z seryjnym mordercą wpłynął na jej życie osobiste, jak na jej zainteresowania zareagowali znajomi, i co ostatecznie dała jej ta podróż.
Zarysowuje również bardzo szerokie tło. Mamy Poughkeepsie, idealne i sielankowe miasteczko, gdzie nie ma zbrodni, morderców ani pewnie mandatów za parkowanie. Nie muszę dodawać, że to wszystko fasada i wyparcie jego mieszkańców, którzy wolą udawać, że w ich mieście nie ma żadnego zła, niż rzeczywiście coś z nim zrobić. Szybko mamy pełny obraz sytuacji – biała konserwatywna prowincja i wielki, otyły, czarny chłopak. Rowe szuka odpowiedzi na pytanie, co spowodowało, że Francois został mordercą. Zapoznaje nas z historią miasteczka, pokazuje środowisko, w jakim żył Kednall, jak się wychowywał. Rozmawia z policjantami, z ludźmi, którzy znali Francois, z prokuratorem. Dowiadujemy się wielu zaskakujących rzeczy, które sprawią, że spojrzymy na całą sprawę trochę inaczej. Owszem, Francois jest mordercą, ale okazuje się, że dużą część odpowiedzialności za 8 ofiar można przypisać innym osobom.
Po zabiciu kogoś nie uderzał w ciebie żaden piorun. Zero wrażenia, że Bóg wszystko widział i ześle na ciebie surową karę, tak jak powinien. Zabijanie wcale takie nie było. Zamiast tego należało zająć się szczegółami – kośćmi, które nie mieściły się do pojemników na śmieci, zwłokami, które musiały zostać pocięte i zapakowane, bałaganem, który trzeba było posprzątać. Konkretny wysiłek, taki sam jak przy odśnieżaniu podjazdu.
Do tych wszystkich warstw dochodzi jeszcze perspektywa samego Francois. Rowe oddaje mu czasami głos, publikuje fragmenty jego listów, pisze, co myślał, tłumaczy. Pewnie można by to było uznać za nadużycie, ale pamiętajmy, że autorka korespondowała z nim przez 5 lat. Przez taki okres czasu można kogoś poznać i wgryźć się w jego psychikę. Umowa była prosta – za każde 20 stron maszynopisu o sobie, Rowe mogła zadać 8 pytań. Dlatego ta sytuacja tak wciąga – nie dość, że autorka pisze z mordercą, musi jeszcze dać sporo od siebie. To układ, transakcja wiązana. A Rowe, z uporem maniaka, w ten układ brnie. Szczerze pisze, że nie zastanowiła się nad tym, że morderca ośmiu kobiet tym razem skupił swoją uwagę na niej. I wierzcie mi, potrafi to wzbudzić dreszcze i natłok myśli w głowie!
Kendall Francois był tak miły i sympatyczny, że większość współwięźniów nie wierzyła, że to zrobił – że udusił 8 kobiet. Claudia Rowe nie daje nam prostych odpowiedzi, a w zamian serwuje nam spory dyskomfort podczas lektury. Wszystko jest niepokojące – Francois, ale i sama autorka, ich relacja, to, że nie zatrzymano go wcześniej, co burzy naszą wiarę w służby bezpieczeństwa i zwykły, ludzki rozsądek. Rowe pisze na końcu: Wszystkich, których dotknęły zniszczenia poczynione przez Kendalla, najbardziej irytowało to, że sprawca uparcie odmawiał wyjaśnienia swoich działań albo okazania choćby pozorów żalu. Dlaczego nie denerwuje nas tak bardzo sam czyn, a raczej to, że nie możemy go zrozumieć? Pająk i mucha to książka z bardzo gęstą atmosferą, książka, która jest tak samo niejednoznaczna, jak jej opis. Lektura obowiązkowa dla fanów kryminalnych spraw i wszystkich tych, których fascynują mordercy, jakkolwiek by to nie brzmiało.
♦
Bardzo ciekawa recenzja. Miałam opory przed zakupem tej książki, ale po przeczytaniu tej recenzji chyba trafi na moją listę must-have
Mam mocno mieszane odczucia względem tak niejednoznacznego podchodzenia do tego tematu. Wszelkie nagłaśnianie i przydawanie choć odrobiny splendoru takim osobnikom to śliska sprawa. Temat na pewno ciekawy, ale zmierzający w niebezpieczne strony.
Przypomniała mi się historia kobiety, która porzuciła rodzinę dla mordercy odsiadującego długi wyrok. I teraz mam wielką zagwozdkę, bo nie potrafię sobie chwilowo przypomnieć, czy to był reportaż czy fikcja. Stawiam na to drugie, ale nie mogę zlokalizować źródła w pamięci.
Jeśli chodzi o takie porzucenia czy zauroczenia to ani daleko, ani długo nie trzeba szukać. Jest tego mnóstwo – i tak na marginesie reportaż o takich kobietach to byłby hit! A jak ciśnienie by podnosił! Czytałeś “Polska odwraca oczy” Justyny Kopińskiej? Tam pierwszy reportaż jest o żonie Trynkiewicza. Mieli mózg jak mało co, serio!
Tutaj na szczęście autorka nie zakochała się w nim (tego bym nie zniosła w czytaniu), nie ma emocjonalnej fascynacji, nie ma rozważań, czy był winny czy nie. Ale jednak coś ją ciągnęło do niego, ale myślę, że była to głównie chęć wiedzy, zrozumienia. Dla mnie to fascynujące, tak samo jak praca wszystkich psychologów, którzy pracują ze skazanymi, wszystkich tych, którzy stworzyli współczesną behawiorystykę. Autorka fantastycznie rozłożyła na czynniki pierwsze wszystkie elementy, które złożyły się na tę konkretną sytuację.
Ps. I kocham adres Twojego bloga ;p
[…] zainteresował Was wątek pisania listów do osób skazanych za morderstwo, przeczytajcie reportaż Pająk i mucha. Choć to zupełnie inna historia, to warto ją […]