Pokazywanie, co się dzieje, gdy ludzie nie potrafią znaleźć wspólnego języka i sięgają po broń, paradoksalnie może sprawić, że będzie nam się lepiej żyło. Dzięki temu ktoś zmieni myślenie o uchodźcach, nauczy się lepiej rozumieć świat. Być może widząc czyjąś krzywdę, doceni to, że ma rodzinę, jedzenie a na jego głowę nie spadają bomby.
Michał Zieliński
Kiedyś już Wam wspominałam o moim zainteresowaniu reporterami wojennymi. Myślę, że działa to na tej samej zasadzie, co zainteresowanie mordercami, wspinaczką górską czy historią medycyny. Pociągają mnie rzeczy zupełnie ode mnie odległe, takie, których sama nie chciałabym robić. Fascynuje mnie to, że ktoś je robi, chcę wiedzieć dlaczego i chcę zajrzeć zawsze za kulisy. I tak jak przy wspinaczce górskiej często padają pytania po co się tak narażać, przy zawodzie reportera wojennego rzadko je słyszymy. Może dlatego, że reporter ma inny cel, który jesteśmy w stanie łatwiej zaakceptować, bo ma tak zwaną misję, bo my również korzystamy z jego pracy, bo dostarcza nam informacji? Ciężko stwierdzić, ale kiedy myślę o fotoreporterach wojennych (a zdarza mi się to raz na jakiś czas), to zawsze zadaję sobie jedno pytanie – dlaczego ktoś z własnej woli chciałby pojechać na wojnę?
Honorata Zapaśnik trochę mi na to pytanie odpowiada. Książka Wojna jest zawsze przegrana ma podtytuł polscy reporterzy wojenni opowiadają o tym, czego do tej pory nie ujawniali. Trochę click baitowo, trochę rozumiem, że trzeba jakoś czytelnika przyciągnąć, ale moim zdaniem to zupełnie niepotrzebne, bo temat broni się sam. I do tego nieprawdziwe, bo nie znajdziemy w książce tajnych sekretów. Autorka rozmawiała z ósemką polskich reporterów – Radosławem Kietlińskim, Rafałem Stańczykiem, Anną Wojtachą, Piotrem Andrusieczko, Jackiem Czarneckim, Michałem Zielińskim, Janem Naukowiczem i Bianką Zalewską. Każdy rozdział to rozmowa z jednym reporterem – autorka daje im dużo przestrzeni do wypowiadania własnych myśli, jednocześnie kieruje rozmową, zadając konkretne pytania. Wydaje mi się, że forma wywiadu do takiej książki jest idealna – świat opisują nam sami bohaterowie, a ich spojrzenie i myśli nie są przefiltrowane przez kogoś jeszcze. Mam jednak olbrzymi niedosyt po lekturze tej książki, wrażenie, że reporterzy owszem, odpowiedzieli na zadane pytania, ale przecież jest jeszcze tyle innych! Chciałabym poznać każdego z nich lepiej, dowiedzieć się jeszcze więcej o ich pracy. Zdaję sobie sprawę oczywiście, że nie da się tego zrobić w jednej książce, a na pewno nie chciałabym, żeby autorka wybrała mniej bohaterów, żeby przeprowadzić z nimi dłuższe rozmowy. Cieszę się, bo części reporterów w ogóle nie znałam, nie kojarzyłam nazwisk, nie miałam pojęcia o ich istnieniu. I to jest jedna z głównych zalet tej książki – nawet osoby, które nie śledzą pilnie doniesień z przeróżnych frontów, mają teraz okazję poznać ludzi, którzy te doniesienia tworzą. A oni zdecydowanie zasługują na to, by ich nazwiska były znane.
O co pytała autorka? Rozmowy skupiają się na dwóch głównych aspektach – sytuacji w kraju, w którym dany reporter pracował oraz samej pracy reportera. O jednym nie można mówić bez drugiego – praca reportera wojennego jest w jakimś stopniu do siebie podobna, jednak jej najważniejsze różnice są tworzone przez miejsce i rodzaj konfliktu. Dla mnie osobiście najciekawsze było zajrzenie za kulisy takiej pracy – jak wygląda zbieranie materiałów, kontakty z mieszkańcami, gdzie reporterzy śpią, z kim rozmawiają, jak odreagowują, co myślą, jak planują swoje działania i jak w ogóle wybierają miejsce, gdzie pojadą. Co nimi kieruje. Dostałam bardzo dużo odpowiedzi, choć w mojej głowie zrodziło się jeszcze więcej pytań. Dzięki szerokiemu doborowi rozmówców dostajemy też lekko zarysowane zmiany w podejściu do reporterstwa wojennego – jak wyglądało to przed Internetem i upowszechnieniu się telefonów komórkowych, a jak wygląda to dzisiaj.
Korespondenci wojenni to grupa ludzi, których nigdy do końca nie zrozumiem, ale których podziwiam i bardzo szanuję za ich pracę. Mam nadzieję, że ten temat wróci jeszcze kiedyś w kolejnej książce, bo zdecydowanie jest warty pogłębienia.
♦
Przy okazji szukania informacji o autorce wpadłam na jej poprzednią książkę W rytmie ciała. To zbiór reportaży o tańcu i ludziach, którzy nim żyją. Podążając śladami Polki mieszkającej w Meksyku poznamy Indianina z Teotihuacan, który zdradzi nam sekrety tańca azteckiego, razem z Haną odkryjemy Japonię i znaczenie japońskiego tańca buyo, a Lilę, nauczycielkę tańca romskiego, odwiedzimy w jej domu w centrum Mexico City. Później zakręcimy się na rurze w takt muzyki disco oraz dowiemy jakie historie za pomocą ruchu starają się nam opowiedzieć Hawajczycy. Z tego co widzę, autorka wydała sama ebook – może warto byłoby się nią zainteresować? Temat wydaje się szalenie interesujący!
♦
[…] książki Honoraty Zapaśnik Wojna jest zawsze przegrana spowodowała, że znowu zaczęłam myśleć o tym temacie. Swojego czasu bardzo się nim […]