Dziewczynka z atramentu i gwiazd

Bardzo lubię raz na jakiś czas sięgać po literaturę dla dzieci i młodzieży. Ostatnio nawet dosyć często mi się to zdarza, ale nic dziwnego – są wydawane takie perełki, że trudno przejść obok nich obojętnie. Wydawnictwo Literackie w ogóle nie kojarzy mi się z młodzieżową literaturą, a to właśnie u nich znalazłam kilka świetnych tytułów – Marzycielki Jessie Burton, Niepokonani Davida Longa i Kerry Hyndman, Dziewczynka, która wypiła księżyc Kelly Barnhill, Historia Mademoiselle Oiseu Andrei de la Barre de Nanteuil – mogłabym tak wymieniać jeszcze dłużej. Teraz do tej listy dołącza Dziewczynka z atramentu i gwiazd Kiran Millwood Hargrave.

To piękna opowieść, posiadająca wszystkie elementy, które uwielbiam w tego typu książkach – bohaterką jest dziewczynka, miejsce akcji to wyspa, bardzo istotną rolę odgrywają mapy i mity. Każdy z tych motywów powoduje, że książka jest fajniejsza, a wszystkie razem tworzą historię, której nie da się zapomnieć. Czy autorka świadomie je ze sobą zestawiła? Być może. To debiut Hargrave i widać w tekście silne inspiracje, zwłaszcza przy wykorzystaniu mitów i elementów magicznych. Czy to źle? Moim zdaniem nie. Choć widać czasami pewną nieporadność, choć czasami akcja zwalnia, a innym razem pewne rzeczy są zbyt oczywiste, sama historia jest na tyle ciekawa i wciągająca, że nic nie przeszkadza w jej odbiorze. Technicznie można było napisać ją lepiej, ale to naprawdę ma mniejsze znaczenie w stosunku do całego świata wykreowanego przez autorkę.

A stworzony przez nią świat jest piękny. Elementy magiczne są wprowadzone w sposób subtelny i ledwo zauważalny, zwłaszcza na początku. Poznajemy historię trzynastolatki, jej sytuację rodzinną i najważniejszy fakt – jest córką kartografa, jej marzeniem jest tworzyć mapy, a zwłaszcza jedną – mapę wyspy, na której mieszka. Powoli, w miarę upływu czasu orientujemy się, że magia przenika życie mieszkańców wyspy i to niekoniecznie ta dobra. Isabella musi odnaleźć w sobie siłę, by stawić czoła złu, tak samo jak uczyniła to Arinta, bohaterka mitu, którą Isabella podziwia. Razem z Isą wędrujemy przez wyspę, odkrywamy nowe tereny, przeżywamy przygody i tworzymy mapę. Nie brakuje nagłych zwrotów akcji, walki, trudnych wyborów i poświęcenia. Wszystko jednak opisane w bardzo stonowany sposób, dzięki czemu książka nie epatuje brutalnością. Moim zdaniem spokojnie nadaje się dla młodszej młodzieży.

Dziewczynka z atramentu i gwiazd to piękna historia, która oprócz ciekawej fabuły, przekazuje wiele innych wartości. Każdy czytelnik odszuka podczas lektury swoje własne. Te, które najbardziej rzucają się w oczy to siła przyjaźni, wartość poświęcenia, przekraczanie swoich granic i wewnętrzna walka z lękiem, radzenie sobie z negatywnymi uczuciami, stawianie czoła przeciwnościom losu, przygody, które mogą przeżywać także dziewczyny, właściwe postępowanie, nawet jeśli się to nie opłaca, podążanie za marzeniami i ich realizacja. Hargrave zmieściła tu naprawdę wiele ważnych tematów, przykryła je dynamiczną akcją i szczyptą magii i posłała w świat. Myślę, że gdybym była trzynastoletnią dziewczynką, zakochałabym się w tej książce i z pewnością chciałabym po jej lekturze studiować kartografię.

Bo właśnie kartografia to element, który wyróżnia tę książkę. Tajemniczy kartograf Ta, magiczne mapy i dziewczyna, w której żyłach płynie atrament zamiast krwi. Czego chcieć więcej? Wielokrotnie pisałam o mapach na blogu, o ich znaczeniu i roli, jaką odgrywały w historii. Warto spojrzeć na nie z innej perspektywy. Tutaj dochodzi jeszcze dodatkowo forma wydania, która was zachwyci. Na każdej stronie są fragmenty map, siatkami kartograficznymi, symbolami i elementami, które możemy znaleźć na mapach. Nie mogę się doczekać, aż wezmę do rąk finalny egzemplarz. Jeśli chcecie podsunąć swoim dzieciom wartościową lekturę, podczas której będą się świetnie bawić i z której można wyciągnąć bardzo wiele wątków do późniejszych dyskusji, czytajcie Dziewczynkę z atramentu do gwiazd. I przy okazji wy też przeczytajcie – trochę magii w życiu nigdy nie zaszkodzi.