W trzeci dzień Tygodnia z komiksem mam dla Was pozycję nietypową, bo pierwszy raz wydaną w Polsce w 2014 roku (ja trzymam w rękach 3 wydanie). Chciałam ją przeczytać po moim spotkaniu klubu książki, na którym rozmawialiśmy o komiksie Totalnie nie nostalgia. Jedna uczestniczka powiedziała wtedy, że książka Wandy Hagedorn (z rysunkami Jacka Frąsia) jest dla niej wtórna, właśnie po przeczytaniu Fun Home, który przy okazji bardzo poleca! Więc moje czytanie komiksów nie mogło obyć się bez tego tytułu.
Fun Home to ważna graficzna powieść z wielu względów. Na Wikipedii przeczytamy, że znajdowała się na liście bestsellerów New York Timesa, została określona jako pionierska praca, popychająca dwa gatunki literackie (komiks i pamiętnik) w wiele nowych kierunków, była również na wielu listach najlepszych książek roku 2006, a czasami była uznana za tą najważniejszą. Nie wspominając o nominacjach i nagrodach. Do zachwytów i powszechnego uznania należy podchodzić ostrożnie, oczywiście, ale warto też wiedzieć, jeśli jakaś praca wykracza poza swoje granice, jest czymś nowatorskim
Tak jak poprzedni komiks, Lżejsza od swojego cienia, Fun Home jest również pamiętnikiem, próbą rozliczenia się z przeszłością, poradzenia sobie z własnymi emocjami i zamknięciem pewnych rozdziałów. Chociaż po lekturze odniosłam wrażenie, że ponad wszystko autorka chciała opowiedzieć po prostu historię o swoim tacie. My, czytelnicy, możemy dopisywać książce (czy też autorce) wiele innych intencji – opowieść jest tak bardzo wielowarstwowa, poruszająca tak wiele tematów, że spokojnie możemy to robić.
Alison Bechdel jest jak Vada Sultenfuss (jeśli nie znacie filmu Moja dziewczyna, to szybciutko nadrabiajcie!) – wprawdzie nie wychowuje się w domu, który jest jednocześnie zakładem pogrzebowym, ale to właśnie taki biznes prowadzi jej ojciec. Dzieci pomagają i bawią się w zakładzie, a wszechobecna śmierć buduje dystans do świata i ludzi. Choć to tylko jeden z dziwnych elementów rodziny Bechdel. Śmierć ojca staje się pretekstem do opowiedzenia swojego życia, nakreślonego przez pryzmat głównie relacji z nim. Relacji bardzo trudnej, ważnej i istotnej, ale pozornie wręcz nieistniejącej. Ojciec, żyjący we własnym świecie, próbujący odnaleźć się w miejscu, w którym tak naprawdę nigdy nie powinien się znaleźć; i córka, której postrzeganie i rozumienie ojca zmienia się razem z własnymi doświadczeniami.
Alison Bechdel pięknie pokazuje tę przestrzeń pomiędzy dziećmi i rodzicami. To, że rodzice to też tylko ludzie, popełniający błędy, nie idealni, czasami wręcz okrutni, zachowujący się w sposób, którego nie możemy zrozumieć, mający swoje tajemnice, które potrafią dzieciom zniszczyć życie, jeśli tylko te na to pozwolą. Pytanie, którego Bechdel nie zadała, a które mi tłukło się przez całą lekturę po głowie brzmi tak: Jaki wpływa na nas i nasze życie mają rodzice? Oprócz potraktowania Fun Home jak osobistego pamiętnika, możemy dostrzec w nim analizę komórki społecznej jaką jest rodzina. Fun Home to określenie nadane przez dzieci zakładowi pogrzebowemu, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że pasuje też idealnie do prawdziwego domu. Ojciec tyran z tajemnicami, matka rezygnująca ze swojego życia na rzecz rodziny, zdrady, kłamstwa, brak czułości, rozmowy i zrozumienia. Życie w jednym domu, ale całkiem osobno.
Warto jeszcze zwrócić uwagę, że w Fun Home znajdziemy mnóstwo odniesień do literatury czy mitów greckich. Opowiadane historie nabierają przez to kolejnych warstw i pewnej uniwersalności, a podobnych powiązań zaczynamy szukać we własnym życiu. Okazuje się, że życie każdego z nas jest dobrą opowieścią – czasami smutną, bolesną i trudną, ale jednak dobrą opowieścią. Alison Bechdel opowiadając swoją, w sposób tak bezkompromisowy, niejako zmusza nas do zastanowienia się nad sobą. I choć kilka razy zetknęłam się z opinią, że lektura Fun Home nie jest łatwa, ja raczej się z tym nie zgadzam. Opowieść Alison wciąga od samego początku, zwłaszcza, że autorka umiejętnie od pierwszych stron rzuca nam przynęty, których nie sposób zignorować. Świetna rzecz do przeczytania!
A dodatkowo na końcu autorka umieściła bibliografię wszystkich dzieł literackich wymienionych w tekście. Książek, które czytała, które zrobiły na niej największe wrażenie, takich, które miały wpływ na jej życie i życie jej bliskich, historii, do których się odwoływała, które symbolizowały coś w prawdziwym życiu. Zrobić sobie taką osobistą bibliografię to prawdziwe wyzwanie!
Czytam niewiele komiksów, ale ten mam na swojej liście must-read. Tyle że trudno go dostać, a cena trochę mnie odstrasza… Bo co, jak mi się nie spodoba? I tak ciągle tkwi na tej liście, może kiedyś go w końcu dopadnę 😛
O, akurat ten można znaleźć za 30 zł, więc w takiej zwykłe cenie 🙂 A jak się nie spodoba, to sprzedasz 🙂
O! W takim razie muszę poszperać po księgarniach 🙂 Ciekawi mnie jeszcze Maus, ale on już nie jest taki tani 😉
Nie ma wymówek – Maus jest np. na allegro za 39.99 😉
Oooo 😀 Widzisz jak mi się ten Twój tydzień z komiksem przydał ;D A jak sprawdzałam kiedyś ceny to wszędzie był po ~100 zł 😉 Dzięki! Teraz zbieram na wakacje, ale może za miesiąc, dwa…
W zasadzie obecne wydanie jest dodrukiem trzeciego, pierwsze było w twardej oprawie i wyszło w 2009. Zawiera świetne teksty, których potem zabrakło.
Dzięki za informacje! Czyli to obecne, trzecie wydanie różni się od pierwszego i od oryginału, dobrze rozumiem?
Po angielsku jest wydanie w miękkiej i twardej, nie wiem czy różnią się od odpowiedników w Polsce. Pierwsze wydanie (w twardej z obwolutą) zawiera bonusowo zakładkę, tekst od tłumaczy i wprowadzający w treść. Nie wiem, dlaczego ich zabrakło, bo są świetnie napisane. W oryginale w zasadzie mógł być analogiczny wstęp. Na pewno jest też zmieniony tytuł pierwszego rozdziału na bardziej podniosły.