Lżejsza od swojego cienia to drugi komiks, o którym chciałabym Wam opowiedzieć w ramach Tygodnia z komiksem Timof Comics. Tak jak poprzedni, Księżycowi marzyciele, ten też jest wyjątkowy, ale z zupełnie innych względów. Tutaj nie ma wielkiej historii, globalnych dramatów i wpływu na los świata. Jest człowiek, mały zwykły, codzienny i jego życie. Przez to, być może, ta historia bardziej nas dotknie, poruszy, bardziej ją zapamiętamy.
A może przez to, że Lżejsza od swojego cienia to graficzny pamiętnik, próba podsumowania przeszłości, rozliczenia się z nią, zamknięcia pewnych rozdziałów. Katie Green zaczęła go tworzyć jako pracę dyplomową, ale, jak sama mówi, od pomysłu do ukończenia minęło 12 lat. Zawsze wyobrażałam sobie, że napisanie książki jest trudnym zadaniem. Ale pisanie o sobie, swoim życiu, swoich najgorszych momentach, upadkach czy myślach wydaje mi się zadaniem wręcz niemożliwym. Ale są autorzy, którzy mają odwagę to zrobić – i chwała im za to, bo przecież nie o obnażanie się chodzi, a o lekcje dla innych. Podziwiam tych, którzy dzieląc się swoją historią, dają tak dużo innym ludziom.
Chciałam napisać, że praca Katie Green to przede wszystkim historia walki z chorobą. Ale nie jest tak do końca, bo tak jak anoreksja nie jest łatwa do określenia jednym słowem, tak i ta opowieść ma wiele odcieni. Green pokazuje całe swoje życie, zaczynając od szczęśliwego dzieciństwa w kochającej rodzinie. Automatycznie zaczynamy szukać tego jednego momentu, kiedy możemy stwierdzić to już, stąd zaczyna się anoreksja. Dziecko nie chcące zjeść obiadu? Rodzic zmuszający do zjedzenia wszystkiego, co jest na talerzu? Docinki koleżanek? Pierwsze oznaki dojrzewania i zmiana patrzenia na własne ciało? Co jest powodem i przyczyną? Odpowiedzi nie ma. Pozostaje tylko przyjąć bieg wydarzeń i za nim podążać. Anoreksja, bulimia, molestowanie, wsparcie rodziny, ale jednocześnie jej bezradność, znaczenie znalezienia właściwego terapeuty, wsparcie otoczenia i zrozumienie przez innych – to tylko niektóre zagadnienia poruszone przez Green.
Podążamy za autorką, obserwujemy jej zmagania, staramy się zrozumieć. To trudna i przytłaczająca lektura, ale właśnie dlatego poleciłabym ją do czytania wszystkim, zwłaszcza nastolatkom z problemami. Bo ostatecznie historia kończy się dobrze. Jest więc też nadzieja dla tych wszystkich, którzy zmagają się z podobnymi problemami. Myślę, że każdy w niej znajdzie coś dla siebie, nawet wtedy, kiedy anoreksja jest dla niego mocno abstrakcyjną chorobą. Relacja Katie Green pomaga zrozumieć przez co przechodzą chorujące na nią osoby, jaki jest ich punkt widzenia, jak postrzegają świat, ludzi wokół i przede wszystkim samych siebie. To bardzo cenna lekcja, z której warto skorzystać, bo nigdy nie wiemy, kiedy może się nam przydać. To też lekcja otwartości i tolerancji, uważności i cierpliwości w stosunku do drugiego człowieka.
Katie Green zostawia bardzo dużo miejsca dla czytelnika i jego emocji, jednocześnie tą pustą przestrzenią podkreślając moc własnych uczuć. Proste rysunki niosą ze sobą ogromny emocjonalny ładunek, ze strony na stronę coraz bardziej wkraczamy w świat bohaterki (i autorki), z pewną fascynacją obserwujemy jej przemiany i kolejne etapy choroby. A nade wszystko chcemy, żeby jej się udało. Lżejsza od swojego cienia to ponad 500 stron opowieści, która wpełznie pod skórę czytelnika i zostanie tam na długo. Książki o chorobach, pisane przez ludzi chorych mają tę jedną przewagę nad innymi relacjami – pozwalają na wgląd od środka, pokazują świat oczami chorego, zamieniają jego myślenie na słowa. To jedyna okazja, by zrozumieć, co siedzi w głowie takiej osoby. Dlatego takie książki są ważne – i Lżejsza od swojego cienia zdecydowanie się do nich zalicza.
[…] jak poprzedni komiks, Lżejsza od swojego cienia, Fun Home jest również pamiętnikiem, próbą rozliczenia się z przeszłością, poradzenia […]