Czasami zdarza mi się żałować, że zaczęłam prowadzić bloga tak późno. Jak sobie pomyślę o tych wszystkich cudownych i świetnych książkach, które przeczytałam wcześniej, to trochę mi szkoda, że nie opowiadałam Wam o nich. Ale czasami pojawia się okazja, by do jakiejś wrócić. Dzięki wydaniu kontynuacji Trupiej Farmy mam szansę opowiedzieć Wam o pierwszej części i swoim wielkim entuzjazmie w tym temacie.
Pamiętam dokładnie, kiedy przeczytałam Trupią Farmę Billa Bassa. Pamiętam też swój zachwyt, który w zasadzie trwa do dzisiaj. Wiecie, że uwielbiam ludzi z pasją, a jeszcze bardziej uwielbiam tych robiących rzeczy, których ja nigdy robić nie będę. I nie chodzi nawet o umiejętności, bo przecież nauczyć się można wszystkiego. Bardziej chodzi o chęci – nie wyobrażam sobie bycia lekarzem i robienia komuś operacji na otwartym sercu, bycia patologiem, technikiem kryminalistycznym czy kimkolwiek, kto ma styczność z martwymi ciałami. Dlatego takie zawody i ludzie je wykonujący fascynują mnie jeszcze mocniej. Kiedy więc dowiedziałam się o istnieniu Billa Bassa, długo trzymałam buzię otwartą ze zdziwienia i też z podziwu. Dzisiaj to człowiek legenda, ale kiedy prawie 40 lat temu rozpoczynał swój projekt badania ciał w naturalnych warunkach rozkładu, nie było to takie oczywiste ani łatwe w realizacji. Jeśli jesteście fanami kryminalnych tematów, Trupia Farma to lektura absolutnie obowiązkowa! A przy tym dochodzi jeszcze kilka innych książek (Trupia Farma Patricii Cornwell, od której tak naprawdę Ośrodek Antropologii Sądowej Uniwerystetu Tennessee zyskał swój przydomek czy powieści napisane razem z Jonem Jeffersonem. Po polsku ukazały się jedynie trzy tytuły z cyklu. I jeszcze Sztywniak Mary Roach!)
Ale zanim przejdziemy dalej może krótka wycieczka?
Książka Trupia farma. Nowe śledztwa zaskoczyła mnie zupełnie, bo nie miałam pojęcia o tej kontynuacji. Ale to nie jest nowa rzecz – książka została napisana w 2007 roku. Bass ma w tym momencie 90 lat i chociaż życzę mu jak najlepiej, chyba nie ma co się spodziewać, że coś jeszcze napisze. Te dwie książki będą musiały nam wystarczyć, choć związany jest z tym ogromny niedosyt. Bass brał udział w setkach śledztw, był konsultantem i pomagał w wielu innych sprawach, jest specjalistą w swojej dziedzinie, ma olbrzymie doświadczenie oraz wiedzę. Chciałoby się, żeby pisał nową książkę co roku. Śmiem twierdzić, że jego opisy realnych spraw i śledztw są często dużo lepsze i ciekawsze niż kryminały, które zalewają nasz rynek.
To nie jest lektura dla ludzi o słabych nerwach ani dla tych bez dystansu i poczucia humoru. Bass opisuje kilka spraw, w których brał udział i które, z różnych powodów, zapadły mu najbardziej w pamięć. Raczej nie pieści się z czytelnikiem i opisuje wszystko tak jak było. Nie ma tam tematów tabu, nie ma miejsca na delikatność – ciało to ciało, wnętrzności to wnętrzności. Jest wśród tych wszystkich opisów jedna scena, która już na zawsze zostanie ze mną i nigdy nie wyrzucę jej z głowy. Bardzo bym chciała ją Wam opisać, ale zepsułabym Wam całą zabawę… Mogę tylko powiedzieć, że momentami jest naprawdę ostro. Więc kiedy ja się krzywię, czytając o czymś, to co ma czuć człowiek, który zajmuje się daną sprawą i ma np. pozbierać różnych ludzi i dopasować porozrywane kawałki ciał do jednej osoby? Dlatego, mimo tej ostrości, jest też śmiesznie. Bass podkreśla, że nie można wykonywać tego zawodu będąc śmiertelnie (!) poważnym człowiekiem. Podaje przykłady anegdotycznych sytuacji, żartów w miejscach tragedii, dowcipów robionych sobie nawzajem, głupawych incydentów, jak je określa autor. Bass śmieje się też sam z siebie, w tekście przebija jego poczucie humoru i często pojawiają się ironiczne wstawki świadczące o dystansie do siebie i do swojej pozycji. Nie jest to absolutnie wyśmiewanie tragedii czy nieumiejętność zachowania powagi w sytuacji, kiedy jest to wymagane. To raczej czysty realizm oraz sposób na radzenie sobie z dramatami, które badają.
Oprócz konkretnych spraw książka zawiera w sobie całą masę ciekawych informacji. Już sam wstęp jest świetny. To zarys historii antropologii sądowej, historia powstania Trupiej Farmy, początki wiedzy, którą dziś uważamy za oczywistą – wszyscy dzisiaj wiedzą z seriali i kryminałów, jakie znaczenie mają robaki zbierane z martwych ciał. Poznajemy mnóstwo szczegółów technicznych, antropologicznych i biologicznych – Bass pisze o wzorach matematycznych, które stworzyli, by dokładnie określić, kiedy ktoś zginął, o badaniu chemii śmierci, o tym, co dzieje się ze szkieletem, kiedy ciało się już rozłoży, o nowych ścieżkach rozwoju takich jak antropologia molekularna. Pokazuje rozwój nauki i narzędzi techniki i antropologii sądowej, pisze, co sądzi o serialach typu CSI i co pomyśleliby sobie kosmici na widok eksponatów ciał po plastynacji.
Trupia farma, i jedna i druga, to książki, które czyta się fantastycznie, choć wcale nie traktują o rzeczach lekkich i przyjemnych. Myślę, że to lektura dla ludzi, którzy mają świadomość tego, czym jest ludzkie ciało i co mniej więcej dzieje się z nim po śmierci. Jeśli ktoś woli o tym nie myśleć, to niech omija je z daleka. Pewnie dla większości z nas myśl o tym, co z nas zostanie po śmierci nie jest przyjemna – ale z drugiej strony jest to sprawa nieunikniona i udawanie, że nie ma miejsca, jest co najmniej głupie. Jednym słowem – bardzo polecam! Trupia Farma i Trupia Farma. Nowe śledztwa to wyjątkowa podróż pokazująca ciemną stronę człowieka oraz stojącą na straży sprawiedliwości naukę. A naszym przewodnikiem jest najlepszy z najlepszych, więc po prostu trzeba skorzystać. Poza tym prezentowane możliwości dzisiejszej nauki są naprawdę zachwycające, a wiedza Bassa i jego współpracowników naprawdę niesamowita.
♦
“Trupia farma ” zdaje się być naprawdę mocną książką, bo nie mówimy tu przecież o fikcji literackiej, która zawsze daje jakąś tam nadzieję, że opisywane sytuacje nas nie dotyczą.
Wydaje mi się, że dystans i pewnego rodzaju poczucie humoru są niezbędne w przypadku wykonywania zawodów dotykających śmierci.
Dziękuję za rekomendację, na pewno książka jest warta uwagi.
Zapraszam do mnie : http://czytamiznikam.blogspot.com/
Uwielbiam taką tematykę!! Może dlatego zakochałam się w Mindhunterze, ha ha ha 😀 Już tyle osób Trupią Farmę poleca, że nie pozostaje nic innego jak tylko ją w końcu przeczytać <3
To kiedy zakładasz swoją? 😛
😀 Na szczęście takie sprawy fascynują mnie zupełnie teoretycznie ;D
Przyjmę tę wersję jako oficjalną 😛
[…] dla reportera), książki określanej jako lektury obowiązkowej dla fanów Profilu mordercy i Trupiej farmy. Czyli dokładnie dla […]
[…] się specjalistką od kości. Na okładce przeczytacie, że była uczennicą Willama Bassa, twórcy Trupiej Farmy. To o tyle istotne, że właśnie to miejsce umożliwiło rozwój antropologii i badań nad […]