Czekałam na tę książkę. Po fali książek o hygge byłam pewna, że ktoś wpadnie na pomysł napisania takiej książki, ale o Polsce. Czwórka znajomych (Beata Chomątowska, Dorota Gruszka, Daniel Lis i Urszula Pieczek) w tym samym momencie pomyślało – zróbmy to! I zrobili 🙂 Książkę wydało wydawnictwo Znak w przepiękny sposób. Okładka bardzo mi się podoba, ale jeszcze bardziej pomysł na kubki w stylu PRL-u, dołączone do paczek promocyjnych.
Zanim zdążyłam się z nią zapoznać, dotarło do mnie kilka negatywnych opinii, więc kiedy przyszedł czas na jej lekturę, zaczęłam się bać. Taka ładna i będę musiała o niej źle napisać? Ale zahartowana lekturą książek o hygge dzielnie zaczęłam – i powiem Wam szczerze, że trochę jestem rozbawiona. Ale po kolei.
Wally Olins, którego wypowiedź przytoczona jest we wstępie, pisze o Polakach tak: Polska czerpie swą osobowość, siłę i niepowtarzalną witalność z bogactwa pozornie przeciwstawnych cech. (…) Jest częścią zachodu, ale rozumie również Wschód. Polacy są pełni pasji i idealistyczni, ale także praktyczni i zaradni, polski charakter cechuje ambicja, ale też praktyczna przyziemność. Te napięcia wyzwalają niepokój, który nie pozwala zadowolić się stanem istniejącym, a także kipiącą energię, która zawsze pobudza do działania. Podoba mi się motywacja autorów do napisania tej książki i podoba mi się podejście. Wstęp zapowiada całkiem niezłą lekturę i rzeczywiście tak było (pamiętajcie cały czas o rozbawieniu!).Treść też mi się podoba. Wszystko się zgadza i jest na swoim miejscu. I chleb, i rodzina, i to, że Polacy są postrzegani jako ci, którzy wszystko zrobią i są zaradni, są polskie wynalazki, o których pewnie wielu z Was nie wie, że są polskie, jest o duchowości, kapliczkach przydrożnych i świętach, jest o narzekaniu, jest o poczuciu humoru, o języku polskim, o kurwie, o etosie pracy. Jest o historii, mitologii słowiańskiej, o polskiej wsi, o mniejszościach narodowych, postrzeganiu Polski za granicą, jest o naszej przyrodzie, mieszkaniach i designie, o modzie i jedzeniu. Są najbardziej znane symbole, to, z czego Polska słynie za granicą, to, co jest postrzegane jako typowo polskie.
Całość napisana jest lekko i zabawnie, z dystansem i humorem. Są wykorzystane memy, dowcipy, hasła krążące w Internecie. Nie jest to poważna książka, to nie próba antropologicznego ujęcia polskości – to idealna odpowiedź na książki o hygge. To taka Polska w pigułce – książka jest lekka, przyjemna, szufladkująca rzeczywistość, sypiąca hasłami i banałami, jak wszystkie o hygge. Choć oprócz tych oczywistości znajdziemy również wykresy, liczby i dawkę wiedzy, która może się spodobać. Są też wypowiedzi znanych osób, konkretne informacje, ciekawostki, które mogą Was zaskoczyć. Ta książka nie mogła być inna – jest dokładnie taka, jaka powinna być! Nie jestem tylko do końca przekonana do tytułu i hasła. Jakoś to będzie jako nasza filozofia narodowa? Sama nie wiem – mam wrażenie, że coś w tym jest, ale czuję też jakiś zgrzyt… Myślę, że trudno też było wybrać jedno hasło, a jakoś to będzie jest na tyle pojemne i wieloznaczne, że spełnia swą rolę idealnie.
Teraz o rozbawieniu. Słuchając negatywnych opinii uderzyło mnie jedno. Zobaczcie jak łatwo jest nam szufladkować innych i jak bardzo nie pozwalamy robić tego samego nam. Całkowicie pomijam teraz jakość książek o hygge. Chodzi mi bardziej o to, że nie przeszkadzają nam książki o Duńczykach – najszczęśliwszych ludziach na świecie i oczywiście o hygge. Zaczytujemy się w nich, kupujemy je, dajemy na prezent. Chcemy zobaczyć, poznać, dowiedzieć się, zdobyć trochę tego szczęścia za pomocą skandynawskich świec. Nie przypominam sobie rozmów na temat tego, że to banalne ujęcie, że spłycenie, że przecież to uproszczenie. Głosy były podzielone, część osób czyta takie książki, część się z nich śmieje, ale raczej nikt nie podchodził do nich śmiertelnie poważnie. Ale jeśli powstała taka książka o Polakach, to już co innego prawda? 😀 Dlaczego spodziewaliśmy się czegoś innego? Przecież ta książka jest określana polską odpowiedzią na hygge – ona naprawdę nie mogła być inna. I nawet napiszę więcej – jest doskonała w swojej formie. Służy konkretnemu celowi, będzie dobrym prezentem dla kogoś, komu chcemy powiedzieć coś o Polsce. Jest przepiękna, zawiera samą prawdę i nawet jeśli coś byśmy dodali albo pominęli, nie zmienia to faktu, że jest wartościowa. Bardzo się cieszę, że została wydana. Teraz tylko czekam na książkę w stylu Życie po duńsku, najlepiej napisaną przez jakiegoś obcokrajowca 🙂
Ostatecznie okazało się, że Jakoś to będzie to bardzo przyjemna lektura. W sam raz na kilka godzin relaksu. Ciekawie się czyta o na samych, wiele rzeczy jest nam doskonale znanych, ale też kilku rzeczy można się dowiedzieć. Warto!
♦
A o Jakoś to będzie przeczytacie jeszcze:
◊ Konkretny tekst Tomka z Nowalijek
◊ I tekst Kasi Stańczyk na Wokół Faktu
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję
♦
Chciałam do recenzji, ale książki rozeszły się jak świeże bułeczki 🙂 Z chęcią bym przejrzała.
Tak, promocja była świetna – no i te kubki <3
Moje ulubione stwierdzenie, “jakoś to będzie” ;). Bardzo fajny tekst, może uda mi się przeczytać tę książkę, bo mnie zaciekawiłaś :).
Dziękuję <3 To najlepszy komplement jaki może być 🙂 Moje ulubione powiedzenie to "nic na siłę" 😉
Ominęło mnie szaleństwo na książki o hygge, ale możliwe, że jeszcze się na to skuszę. Chociaż mam taką wewnętrzną przekorę, że nie potrzebuję książki o Duńczykach, żeby szukać szczęścia w drobnych przyjemnościach dnia codziennego 🙂 W każdym razie, publikacja o Polakach mnie zaciekawiła i również uważam, że powinna być traktowana z przymrużeniem oka 🙂
O, tę przekorę dobrze znam – też taką mam 🙂 Ale wychodzi na to, że wielu ludzi jednak potrzebuje takich książek (i Duńczyków), żeby odkryć codzienne szczęście 😉
Pewnie tak i nie ma w tym nic złego, w końcu czasami najtrudniej dostrzec to, co mamy na wyciągniecie ręki. Jeśli więc ktoś dzięki Duńczykom zobaczy, że drobne przyjemności dają szczęście to bardzo dobrze 🙂
O tym nie pomyślałam, ale w sumie pewnie niektórzy tak to odbiorą. Smutne trochę, warto sobie przypominać o codziennych drobiazgach, żeby nie stać się takim narzekaczem 🙂
Nie spodziewałam się, że to taka fajna książka 🙂 Ja polecam książkę “Zatrzymać Dzień” jak jeszcze nie czytałaś.
Ale zaraz, zaraz. A co z osobami, który wcale nie rzucały się na hygge i negatywnie oceniają tę książkę? Żeby nie było – ja nie rzucałem się na tamte i po tę też nie sięgnę. To zupełnie nie moja bajka.