Gdybym miała wskazać swoją ulubioną powieść Stephena Kinga miałabym problem. Pewnie szybciej wybrałabym pierwszą 10 czy 5. Ale zawsze w czołówce będzie To. To zdecydowanie jedna z moich ulubionych powieści Kinga, i chyba powieści w ogóle. W każdej (no prawie) książce Kinga znajduję coś dla siebie. Dla mnie King jest magikiem, który potrafi zaczarować kolejne pokolenia czytelników. Tak jak w wymyślonym przez siebie sklepiku z marzeniami, tylko zamiast marzeń, sprzedaje nam złudzenia, oswaja i nazywa nasze lęki, obnaża dusze. Pokazuje prawdziwe źródło zła, które jest za każdym razem bardziej przerażające, niż wszystkie klauny świata. King bierze zwykłego człowieka na warsztat, rozkłada go na części pierwsze i dopuszcza do głosu ludzkie lęki, obawy, najskrytsze niepokoje. Powstają z tego niezapomniane historie – historie, które zapadają w serca i pamięć czytelników, bo wydają się tak bardzo znajome. I choć wiemy, że samochody nie myślą, a klauni nie chowają się w kanalizacji, niepokój, którym zaraża nas King, zostaje.
To jest historią epicką. Może nie odkrywczą czy taką, której wcześniej nie było. Była, i to wiele razy. Grupa loserów, dzieciaków, nad którymi znęcają się starsi, pokonuje odwieczne zło, dzięki swojej sile tkwiącej w przyjaźni i jedności. Ale King potrafił w ten schemat tchnąć nowe życie, a Derry sprawiło, że każda kanalizacja nabrała podejrzanego wyglądu. Książka jest doskonała. Ponad 1000 stron na których King poniewiera czytelnikiem na wszystkie możliwe sposoby. Siódemka przyjaciół, którzy sami siebie nazywają Klubem Frajerów i To – zło, które przybiera postać tego, czego boisz się najbardziej. Może być klaunem, ptakiem, zaginionym bratem, mumią…Walka z własnym największym strachem nie jest łatwa, a kiedy bohaterowie dorastają, staje się jeszcze trudniejsza. I u Kinga to jest najważniejsze – walka z samym sobą, dorastanie, wewnętrzna przemiana. Człowiek i jego koszmary…
To jak, co wypełznie z Waszego ciasteczka z wróżbą?
Kinga najbardziej lubię za to, że jego strachy to ludzie. Największe zło, jakie jesteśmy sobie wyobrazić tkwi w nas i sami je na siebie sprowadzamy. Kinga kojarzy się jako mistrza horroru, ale ja bym go nazwała mistrzem psychologii. Bawi się ludźmi, bawi się czytelnikiem – bierze schematy i przekształca je w historie, które choć tak nieprawdopodobne, są zbyt blisko nas. Straszy nas klaunami i potworami, nawiedzonymi samochodami i opętanymi psami, a tak naprawdę zawsze największym wrogiem i największym złem jest człowiek i jego słabości. Jego sposób pisania też jest świetny – pisze tak, jakby poznał naturę ludzką na wskroś, jakby nic przed nim nie dało się ukryć, jakby w jakiś sposób wiedział więcej… Myślę, że spokojnie mogę napisać, że jest znawcą ludzkiej natury, zwłaszcza jej ciemnej strony. A jego umiejętność przekształcania zwykłego świata w coś nadprzyrodzonego, zamieniania codziennych przedmiotów w symbole i rozumienia najbardziej mrocznych pragnień i potrzeb ludzi powoduje, że jego powieści są pewnego rodzaju zjawiskiem.
Jeśli chodzi o film to poszłam na niego nastawiona przez naprawdę doskonałe recenzje. Jeśli wszystkie recenzje są tak pozytywne, to film musi być wybitny prawda? I tutaj zaczyna się problem, o których już Wam kilka razy pisałam. Nigdy, przenigdy nie pozwolić, żeby recenzje wpłynęły na oczekiwania, bo potem takie oczekiwania bardzo trudno spełnić. Przede wszystkim jestem rozczarowana sobą, że nie wpadłam na to, że podzielą historię na dwa filmy. A powinnam, bo przecież to doskonała sytuacja – powieść, która ma ponad 1000 stron i tak bardzo wyraźnie zarysowany podział wydarzeń – teraz i 27 lat później. Przecież to było oczywiste, a ja do końca czekałam na tę część aż Bill i ekipa dorosną i na swoją ulubioną scenę z ciasteczkami 🙂
Film jest dobry, dobrze zrobiony, naprawdę momentami zabawny, ale czegoś mi zabrakło. Chyba myślałam, że pójdą bardziej w kierunku psychologicznym, gdzie będziemy kulić się ze strachu przy każdym skrzypnięciu, gdzie Pennywise nie będzie tak dosłowny, a całość będzie miała taki klimat, że nie przełknę ani jednego ziarenka popcornu. Poszli w bardziej dosłowną interpretację, która ostatecznie też nie jest zła, ale mnie osobiście trochę rozczarowała. Miałam się bać, miało coś we mnie zostać po tym filmie, chciałabym chcieć obejrzeć go jeszcze raz. A nie chcę, ale na część drugą i tak będę czekać z niecierpliwością. Poza tym wiem, że King jest bardzo zadowolony z ostatecznego efektu, więc co ja tam wiem 😉
Ale to, że potraktowali klauna dosłownie, że nie było mrocznego klimatu i że niektóre sceny były zwyczajnie bardziej obrzydliwe niż straszne nie znaczy, że film jest sielankowy i do obejrzenia przy niedzielnym obiedzie. Nie zabierajcie dzieci na niego. Koło nas w kinie siedział opiekun (tata?) z dwójką chłopców (ok. 8 i 12 lat), a ich miny mówiły same za siebie.
♦
* Dziękuję Wydawnictwu Albatros za fantastyczną przesyłkę!
♦
Uwielbiam książki Kinga i mam w planach poznanie całej jego twórczości. Zgadzam się, że pisarz potrafi wniknąć w ludzki umysł, przedstawić wszelkie jego meandry i dla mnie z równie dobrym skutkiem straszy przy użyciu nadprzyrodzonych zjawisk, jak i zła czającego się w ludziach. “To” jeszcze przede mną, podobnie jak film. Ubolewam tylko nad tym, że mam stare wydanie książki, które jest koszmarnie nieporęczne.
Wydaje mi się, że każde wydanie książki, która ma ponad 1000 stron będzie nieporęczne 😀
Słuszna uwaga, ale jednak mam wrażenie, że nowe wydanie ma lepszy format. Stare ma takie “krótkie” strony jeśli wiesz co mam na myśli 🙂
Oj, również uwielbiam książki Kinga (choć oczywiście ma i słabsze tytuły) i spokojnie mogłabym wskazać, tak jak Ty, z 10 ulubionych 😀 “To” jeszcze nie znam, więc bardzo się cieszę, że dostałam książkę od Albatrosa i wreszcie się zmierzę z tym grubaskiem 🙂
Ciekawa jestem Twojej opinii 🙂 Czytaj szybko ;D
Raczej nie potrwa to długo, bo bardzo jestem ciekawa książki 😀 Niedługo się za nią zabieram 😉
To chyba już trochę wstyd, jeśli napiszę, że jeszcze nic Kinga nie czytałam 😉 To mnie przeraża i to nie tylko objętościowo 😉
Jak Ty się uchowałaś? 😀
Sama się zastanawiam 😀
Planuje zabrać się za “To” w najbliższym czasie, bo jestem ogromnie ciekawa zarówno książki, jak i filmu. Z twórczości Kinga na razie czytałam tylko “Carrie”, ale resztę na pewno nadrobię 🙂
Warto poznać, przynajmniej kilka tytułów. Na pewno nie wszystkie, ale z tym jest tak, jak ze wszystkim – ile czytelników, tyle opinii 😉
Świetna książka! Uwielbiam Kinga. 😀 Nie potrafiłabym wybrać tylko jednej ulubionej książki, jednak ‘To’ i ‘Worek kości’ Kinga są, jak do tej pory, u mnie na 1. miejscu. 😉
Pozdrawiam! 😉
To tak jak u mnie! 🙂
😀
Jeszcze nigdy nie trafiłam na książkę Kinga, przez którą udałoby mi się przebrnąć. A to proszę – chyba mnie przekonałaś i coś czuję, że zrobię jeszcze jedno podejście do tego autora 😉
Pozdrawiam,
lewkanapowy.wordpress.com
Naprawdę? 🙂 King jest bardzo różny, ale napisał tyle, że do tej pory myślałam, że każdy znajdzie coś dla siebie 😀 Spróbuj, ale nic na siłę – w sumie nie każdy musi go kochać 😉
W książkach Kinga zaczytywałam się, a To było jedno z ulubionych, jednak pamiętam jak na końcówce zawiodłam się. Ale, ale do kina bardzo chcę się wybrać. Kiedyś oglądałam starą wersję i teraz jestem ciekawa tej 🙂
Daj koniecznie znać, jak Ci się podobał! A czemu końcówka Cię zawiodła?
Wywalić ostatnie 300 stron, napisać na nowo i byłoby cacy. 🙂