Może dlatego, że cisza niesie ze sobą zdziwienie, ale ma też w sobie pewien ogrom, trochę jak może lub jak bezkresny, pokryty śniegiem płaskowyż. A ktoś, kto się nie dziwi temu ogromowi, ten się po prostu go boi. Zapewne właśnie dlatego tak wielu ludzi boi się ciszy.
Cisza to książka, której nie umiem tak do końca określić. Z jednej strony mam wrażenie, że wydana została na fali hygge i jest o oczywistych oczywistościach. Ale z drugiej strony wiem, że wcale tak nie jest. Bo mimo że cisza może wydawać się czymś oczywistym i czymś, co znamy bardzo dobrze, można o niej powiedzieć wiele nowych i zaskakujących rzeczy. Kryje się w niej wiele nieoczywistości, których na co dzień w ogóle nie zauważamy. Wielkie znaczenie ma również autor – bo co jak co, ale człowiek, który doszedł samotnie na biegun południowy naprawdę wiele wie o ciszy. Podaję dalej kilka słów i autorze, bo jest naprawdę ciekawą postacią i może spowodować, że inaczej spojrzycie na książkę:
Erling Kagge jest myślicielem na miarę XXI wieku, znanym podróżnikiem, barwną i niezwykle interesującą postacią. Jako pierwszy człowiek na świecie doszedł samotnie na biegun południowy i jako pierwszy zdobył „trzy bieguny”: biegun południowy, północny i oraz najwyższy szczyt – Mount Everest. Studiował filozofię w Cambridge, a na studia te zapisał się dopiero po zdobyciu obu biegunów. Napisał kilka książek i założył w Norwegii własne wydawnictwo; pisze też artykuły. Jest ponadto prawnikiem i przedsiębiorcą, a także kolekcjonerem – zbiera dzieła sztuki, m.in. rosyjskie ikony.
Trochę mi dziwnie, że trzeba nam przypominać takie rzeczy. Że cisza jest dobra. Że siedzenie i przebywanie w towarzystwie drugiego człowieka bez rozmawiania albo siedzenie samemu jest wartościowe. Że skupianie się na jakiejś czynności utrzymuje naszą wewnętrzną równowagę i spokój. Erling Kagge nie odkrył niczego nowego, ale przypomniał nam o wartości ciszy. Krótkie rozdziały sprzyjają chwili refleksji. Kagge opowiada w nich o swoich doświadczeniach i własnym postrzeganiu ciszy. A jest ono bardzo różne i zdecydowanie nie dotyczy tylko sytuacji, kiedy jest po prostu cicho. Da się wyczuć w autorze równowagę i spokój, o których pisze w książce. Jest autentyczny, ale czy człowiek, który wręcz dotykał cieszę na biegunie, może być inny?
Cisza to książka dla każdego. Nie musimy zdobywać samotnie biegunów, żeby znaleźć ten spokój, o którym pisze Kagge. Równie dobrze sprawdzi się robienie na drutach, pielenie ogródka czy czytanie książek. Chodzi o nas. O to, czy będziemy umieli się wyłączyć na chwilę ze świata, przystanąć, złapać oddech, bez poczucia, że coś tracimy? Ja uwielbiam ciszę, i tą zewnętrzną, i tą wewnętrzną. Uwielbiam ludzi, z którymi mogę siedzieć i milczeć. Kiedy jestem kilka dni wśród ludzi, którzy nieustannie do mnie mówią zaczynam się denerwować i szukam choć chwili ciszy. Każdy z nas nosi swoją ciszę w sobie i warto to dostrzec i wykorzystywać. I tak, wiem, brzmi to jak z taniego poradnika, ale tak po prostu jest. I nieważne, jak to nazwiemy – hygge, mindfullness czy po prostu ciszą.
Podobają mi się refleksje autora. To celne uwagi kogoś, kto jest bardzo uważnym obserwatorem. Wiele rzeczy wyda nam się utartymi sloganami, ale pojawiają się tam również perełki, które poruszają coś w głowie i sercu czytającego. Sama lektura tej książki jest trochę jak medytacja. A nie oszukujmy się, w dzisiejszym świecie ludzie potrzebują takich książek-przypominajek, że nie trzeba tak pędzić. Kagge w którymś z rozdziałów przytacza eksperyment, w którym ludzie mieli siedzieć przez 15 minut na krześle nic nie robiąc. Mogli użyć przycisku, który spowoduje bolesny elektrowstrząs, by skrócić ten czas. I większość się na to zdecydowała. Czy dzisiaj człowiek już całkiem zatracił umiejętność przebywania same ze sobą, ze swoimi myślami? Czy w tym biegu po to, żeby być lepszym, ważniejszym, bogatszym, bardziej zajętym, naprawdę nie umiemy się zatrzymać i docenić prostych przyjemności? Wydaje mi się to trudne do zrozumienia. Sprawdziłam – 15 minut to wcale nie długo. Sprawdźcie to po lekturze koniecznie. Jeśli macie taką rzecz, która wprowadza Was w stan relaksu, pomaga odpoczywać, odrywa od problemów – to super. Ale warto też czasami po prostu robić nic. Myślę, że głównym celem autora było pokazanie, że cisza jest obecna zawsze, nawet w najbardziej zatłoczonych i hałaśliwych miejscach. To my ją tworzymy – i to ona tworzy nas.
W odcinaniu się od świata nie chodzi o odwracanie się do otoczenia plecami, przeciwnie: o zobaczenie świata wyraźniej, utrzymanie obranego kierunku i próbę pokochania życia. Cisza sama w sobie wzbogaca.
To naprawdę nie jest kolejny poradnik jak żyć. Warto przeczytać i skorzystać ze słów autora. Jest jednak małe rozczarowanie, czy też niedosyt. Mam wrażenie, że idea tej książki i jej potencjał przekraczają to, co ostatecznie zostało w niej zawarte. Może o ciszy wcale tak łatwo się nie pisze? Można było temat bardziej zgłębić, choć nie wiem, czy nie odzywa się teraz moje zafiksowanie na literaturę popularnonaukową czy reportaże. Wiem jednak, że Kagge miał szansę napisać książkę, która zachwyci. Mnie może nie zachwyciła, ale uważam ją za wartościową lekturę.
Na koniec, jako fanka TED-a odsyłam do wystąpienia autora 🙂
♦
O Ciszy przeczytacie jeszcze
◊ U Agaty na blogu Sarnie życie
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję
♦
Ja, jako typowy introwertyk, bardzo cenię ciszę, zarówno tę we dwoje, jak i w samotności. Bez momentów ciszy nie potrafię funkcjonować. Bardzo jestem ciekawa tej książki i na pewno ją sobie kupię 🙂
Ja mam to samo. A nawet jeszcze bardziej – po wysiłku spotykania się z ludźmi muszę odpoczywać w samotności 😀 Wydaje mi się, że mimo jej wartości to książka na raz, choć niewykluczone, że można chcieć do niej wracać. Mi zabrakło czegoś, co by mnie zachwyciło tak totalnie, więc nie ma dla niej miejsca na półce 😉 Ale przeczytać warto!
Jakbyś w takim razie chciała się wymienić na iny tytuł to daj znać, mam też parę takich odłożonych książek na półce 🙂
A to ja też tak mam, towarzystwo niektórych ludzi jest miłe, ale potem muszę zregenerować się w samotności 😉
Jestem kupiona. Nie dość, że książki, to TEDx – uwielbiam! Żałuję, że nie mogłam być na polskiej, toruńskiej edycji 🙁
“Cisza” brzmi dla mnie ciekawie, nie słyszałam wcześniej o tej pozycji. Jak ktoś tutaj poniżej napisał – ja również regeneruję się w samotności, w ciszy. Mój urlop w tym roku zaplanowałam “tylko we dwoje”, choć kilka dni, nad jeziorem. Książki, jakieś seriale, pisanie, mrrr.
To przybij piątkę – ja również jestem wielką fanką TED-a! 🙂 Bardzo mi się podoba idea, a niektóre wystąpienia potrafią zapaść naprawdę głęboko! 🙂
Gdybym miała zostać sama ze swoimi myślami i tylko ich słuchać przez 15 minut – zwariowałabym 🙂 Niemniej – myślę, że ta publikacja jest warta przeczytania. W końcu tak głośno wokół, że ciężko usłyszeć nawet głos z wewnątrz siebie, głos sumienia, rozsądku czy serca 🙂
U mnie zachodzi sytuacja paradoksalna: w pełni zgadzam się z potrzebą ciszy i praktykuję, więc nie mam potrzeby kupowania książki, która by mnie do tego przekonywała.
Ale może Cię np. utwierdzić w słuszności twego postępowania 😀 A na serio – myślę, że książka bardziej się przyda osobom, które z ciszą mają problem.
Chyba jest sporo takich osób… Tylko, czy takie osoby zdają sobie z tego sprawę na tyle, by po książkę sięgnąć?
[…] u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Cisza, […]
Jest trochę tak jak piszesz, że Kagge wspomina o oczywistościach, przy czym robi to jakoś tak naturalnie oprawia te oczywistości we własne – niesamowite – doświadczenia, że samo czytanie wycisza 🙂
PS. Dzięki za podlinkowanie <3