Z okazji Walentynek (choć przypuszczam, że to będzie pierwszy i ostatni raz) przygotowałam dla Was specjalny wpis 🙂 O czym myśleliście wchodząc w tekst o tytule Najlepsze romanse na świecie? Spodziewaliście się zestawienia moich ulubionych par? Książek albo historii miłosnych? Zestawienia nie będzie, ale chciałam Wam opowiedzieć o pewnych książkach, to fakt. Na liście tematów, które chciałabym poruszyć na blogu od samego początku istnieje hasło “Da Capo”. Dzisiaj jestem generalnie czytelnikiem reportaży, literatury podróżniczej, popularnonaukowej, zdarzają się biografie geniuszy, podróżników, naukowców. Ale miałam w swoim czytelniczym życiu etap romansów (tak, i nie wstydzę się tego! ;-)) i chciałabym Wam opowiedzieć o najlepszych z nich.
Było sobie kiedyś wydawnictwo Da Capo, które wypuściło serię Nie chowaj tej książki przed żoną, i tak kupi sobie nową. Cóż, nazwa jak nazwa, musiała być przecież chwytliwa. Seria była ujednolicona wizualnie, tytuł zawsze składał się z jednego słowa (napisanego oczywiście zawsze tą samą czcionką). Książek w serii zostało wydanych dwieście dwadzieścia trzy (!) i przeczytałam zdecydowaną większość (!!). Pamiętam, że pierwszą, jaką przeczytałam była Wiedźma, podkradziona mamie. Czytałam ją oczywiście po kryjomu, bo jak na każdy romans przystało, były sceny 😉 Wciągnęłam się na tyle, że w pewnym momencie zaczęłam je kolekcjonować. Miałam ich naprawdę sporo, ale potem je sprzedałam, czego chyba jednak żałuję (mogłam sobie zostawić chociaż te ulubione!).
Próbowałam się też zastanowić, co takiego jest w tych książkach, że tak je polubiłam. I doszłam do wniosku, że to sprytne połączenie wielu rzeczy, które każdy czytelnik (czy raczej czytelniczka) mógłby wziąć dla siebie. One są naprawdę dobrze napisane. Jest wątek miłosny, który zaspokoi najbardziej romantyczne serca. Jest walka i pokonywanie przeszkód dla tych, którzy lubią czuć satysfakcję z decyzji podejmowanych przez bohaterów. Są postacie, które można pokochać i są takie, które można znienawidzić. Jest olbrzymie poczucie humoru. I to zaplecze historyczne – z każdej z nich dowiemy się czegoś ciekawego o czasach, w których się rozgrywa dana historia. Oczywiście, nie są to podręczniki do historii i ich nie zastąpią, ale faktem jest, że średniowieczne zwyczaje związane z małżeństwem czy nocą poślubną, albo datę bitwy pod Hastings znam właśnie z tych książek 😀 Do tej pory pamiętam, jak błyszczałam na lekcjach polskiego i historii, bo wiedziałam coś, czego nie było w podręcznikach (oczywiście nie przyznałam się, że swą wiedzę czerpałam z romansów ;-)) Oczywiście nie wszystkie są na tym samym poziomie. Przez niektóre nie dałam rady w ogóle przejść, bo były zwyczajnie nudne, niektóre nie wytrzymały próby czasu, gdy chciałam przeczytać je po raz kolejny kilka lat później. Ale niektóre wspominam z olbrzymim sentymentem, czytałam je po kilka razy i za każdym razem bawiłam się tak samo świetnie 🙂 I każdy znajdzie coś dla siebie – czasy średniowiecza, Dziki Zachód, współczesność, Australię, czy wiktoriańską Anglię.
Oczywiście, w dalszym ciągu są to po prostu romanse. Ona i on, ona biedna, on bogaty, albo na odwrót. Często pochodzą z nienawidzących się rodzin/klanów. Jest małżeństwo albo miłość, miliony problemów po drodze, ratowanie sobie życia nawzajem i szczęśliwe zakończenie. W romansie nie da się uciec od tego schematu. Ale jest romans i romans. A te z Da Capo może nie są Przeminęło z wiatrem, ale do taniej, harlekinowej rozrywki również im bardzo daleko.
I nie wiem, jak to działa. Próbowałam kiedyś sięgnąć po inne powieści tych autorek, wydane gdzie indziej. Absolutnie nie byłam w stanie ich przeczytać. Wydawały mi się mdłe, słabe, schematyczne i nudne. Więc nie wiem – albo działa magia serii, albo zostały do niej wybrane najlepsze perełki.
Podrzucam Wam kilka moim ulubionych tytułów 🙂 Zastanawiałam się, czy wklejać opisy, bo czasami są okropne i okropnie tendencyjne, ale i tak byście je przeczytali na tylnej okładce 😉 Nie zrażajcie się nimi 🙂
Słoneczko – Walka o władzę, przygody, namiętności i… może miłość? Na imię jej Aria. Jest piękną lecz arogancką sukcesorką tronu małego królestwa w Europie. Po burzy, jaką rozpętali spiskowcy w jej kraju, Aria przeżywa prawdziwą burzę u wybrzeży Florydy, z której ratuje ją dzielny porucznik marynarki Stanów Zjednoczonych, J.T.Montgomery. Porucznik Montgomery nie może nie zauważyć urody Arii, ale czy pod maską godności, chłodu i dobrych manier dostrzeże kobietę zdolną do wielkich namiętności? A ona? Na co się zdecyduje, gdy przyjdzie jej wybierać pomiędzy koroną a mężczyzną, którego zesłał jej los? Klan Montgomerych skradł me serce! Jude Deveraux bardzo sprytnie to wymyśliła, rysując historie mężczyzn Montgomery od średniowiecza aż po współczesność. Jeśli szukacie lektury na poprawę humoru, Słoneczko jest idealne. Gwarantuję Wam, że będziecie się śmiać przez całą lekturę 😉 Porządna historia, fantastycznie napisane postaci, ogromne poczucie humoru. Czyta się lekko, z wielką przyjemnością 🙂
Róża – Czy można sobie wyobrazić miejsce bardziej nieodpowiednie dla angielskiej lady niż Dziki Zachód? A jednak tam właśnie trafia Harrison MacDonald po latach bezskutecznych poszukiwań córki lorda Elliota. Czy niemowlę, znalezione niegdyś w Nowym Yorku przez czterech dorastających uliczników, które teraz wyrosło na piękną osiemnastoletnią dziewczynę, i lady Victoria to jedna i ta sama osoba? A jeśli tak, to czy czarująca dziewczyna z Montany może się przeobrazić w szkocką arystokratkę? Róża to drugi tytuł, do którego mam olbrzymi sentyment. W tym przypadku chyba nawet ktoś kiedyś zrobił film na podstawie książki. Niewiele Wam mogę napisać o moich ulubionych momentach, żeby nie zepsuć Wam zabawy, ale tutaj również mogę Wam zagwarantować dużo śmiechu i radości 🙂 Pokochacie głównych bohaterów 🙂
Angielka – Trzynastowieczna Anglia i Szkocja, mroczne średniowiecze, gdzie szesnastoletnie kobiety – kobiety! – zostają wdowami… Kiedy lady Joanna dowiaduje się o śmierci męża, bynajmniej nie sprawia wrażenia wstrząśniętej. Mimo awersji do instytucji małżeńskiej zgadza się poślubić budzącego powszechny lęk Szkota i przenieść się do jego górzystej ojczyzny. Tam, w prymitywnych warunkach, wśród surowej przyrody, po raz pierwszy w życiu czuje się bezpieczna. Czy to poczucie bezpieczeństwa nie jest jednak złudne? Czy Joanna już nigdy nie usłyszy o byłym mężu? Tutaj wygrał okres historyczny – średniowiecze, i miejsce – Szkocja! Uwielbiam i jedno, i drugie. I jak można się spodziewać po Julie Garwood, opowieść jest świetna, zaczynając od bohaterów, przez splot wydarzeń, a kończąc na tle historycznym.
Amelia – Burzliwa miłość w malowniczej scenerii Teksasu i Meksyku. Amelia Howard z przerażeniem obserwuje wysiłki ojca, który za wszelką cenę próbuje doprowadzić do jej małżeństwa z Alanem Culhane’em, młodszym synem jednej z najbardziej szacownych rodzin zachodniego Teksasu. Dziewczyna być może uległaby – jak zawsze – woli despotycznego i brytalnego ojca, gdyby nie jeden drobiazg: bardzo lubi Alana, ale kocha, niestety, jego starszego brata Kinga. Cyniczny King, przystojny i porywczy, owszem, zamierza się ożenić, ale z pewnością nie z taką potulną i głupią gęsią jak Amelia, nawet jeśli jego ciało reaguje na bliskość tej dziewczyny w przedziwny i niebezpieczny sposób. Wszystko zależy od tego, czy Amelii uda się uniknąć niechcianego małżeństwa i czy King odkryje, że pod maską uległości, którą dziewczyna narzuciła sobie z braku wyboru, kryje się inteligentna, dowcipna i wykształcona dziewczyna. Z kolei Amelia uwiodła mnie efektem “wow”, jak ja to nazywam. Bardzo, ale to bardzo lubię historie, w których ktoś kogoś totalnie zaskakuje, zupełnie zmieniając obraz siebie i przecząc temu, co ktoś mógł o niej myśleć. Cudo!
Tęsknoty – Addie Pinkey z radością żegna Chicago. Zgiełk wielkiego miasta tak jej dokuczył, że wiadomość o odziedziczeniu farmy w dalekiej Kalifornii potraktowała jak spełnienie najskrytszych marzeń. Idylla dobiega jednak końca, kiedy przybywa na miejsce. Okazuje się bowiem, że jest ktoś, kto rości sobie prawo do jej posiadłości. Być może sprawa byłaby dla Addie mniej skomplikowana, gdyby ten “ktoś” nie był tak uparty, męski i przystojny. I gdyby nie uśmiechał się tak uwodzicielsko… Cóż, główna bohaterka jest bibliotekarką 😉 I w dalszym ciągu śmieję się na głos, gdy przypomnę sobie kilka scen z tej książki 🙂
Dziedziczka – Bronwyn MacArran, dumna i piękna Szkotka, dla dobra swojego klanu musi poślubić wroga – Anglika, w dodatku, jak sama go określa, “żądnego majątku, chełpliwego prostaka”. Dopiero po jakimś czasie otwierają jej się oczy na prawdziwą naturę męża. Pytanie, czy nie za późno? Kolejny tom o klanie Montgomerych 🙂 Silna kobieta, z której każda z nas chciałaby coś mieć, Szkoci i Szkocja, średniowiecze – same dobroci 😉
.
Obietnica – Czy gorąca namiętność może przerodzić się w miłość? Los płata pięknej Judycie niezłego figla – zamiast zostać zakonnicą, do czego przygotowywano ją od dzieciństwa, ta dzielna i niezależna kobieta wychodzi za mąż za Gawina Montgomery’ego, szlachetnie urodzonego rycerza. Ten jednak, choć krew burzy się w nim w obecności Judyty, od dawna pała miłością do pewnej delikatnej blondynki o niebieskich oczach. Bo przecież nieustraszonym rycerzom trudno pokochać kobietę, która zna się na projektowaniu zbroi i tresowaniu sokołów… Zawiedziona w swych uczuciach Judyta poprzysięga zemstę – skoro bowiem nieczuły mąż posiadł jej ciało, ale odtrącił miłość, dostanie za swoje! Los jednak spłata Judycie kolejnego figla… I kolejny brat z klanu M. 🙂
Nagroda – W pysznym blasku londyńskiego dworu Wilhelma Zdobywcy śliczna saksońska branka zostaje zmuszona do wyboru męża spośród zgromadzonych tam rycerzy normańskich. Wybiera barona Royce’a, którego dzikie maniery nie przysłaniają czułego serca. Pomysłowa i nieprawdopodobnie naiwna Nicholaa zamierza poskromić nieokiełzanego męża. Czy okrutny w walce i odporny na namiętności Royce, trzymając w objęciach czarującą żonę, odkryje głębię swych uczuć? Ten opis jest okropny! Ale książka świetna 🙂
Każdy z tych tytułów to gotowy scenariusz na świetny film! Do tej pory się dziwię, czemu nikt w Hollywood jeszcze nie wpadł na ten pomysł! Powyższe tytuły przeczytałam wiele razy. Jeśli dzisiaj najdzie mnie ochota na coś lekkiego i na poprawę humoru, sięgam po któryś z nich, ale nie czytam już w całości, tylko wybieram swoje ulubione sceny 🙂 Jeśli nie znacie tych książek, przeczytajcie koniecznie! Aż Wam zazdroszczę czytania ich po raz pierwszy 😉 Wybrałam dla Was osiem moich ulubionych romansów Da Capo. Ale macie jeszcze przecież dwieście piętnaście innych tytułów, więc sprawdźcie, może Wam akurat inna historia przypadnie bardziej do serca 🙂
A Wy? Macie jakieś “wstydliwe” romansowe przygody na swoim koncie? 🙂
Hihihihi! To mi przypomina serię „Nie dla mamy, nie dla taty, lecz dla każdej małolaty“!
Wypożyczałam je zawsze z biblioteki, wkładając pomiędzy inne, mądrzejsze (:D) książki, a potem w domu wkładałam w jakieś encyklopedie, albo pod podręczniki i zaczytywałam się w przygodach amerykańskich nastolatek po kryjomu 😀
oooo, i ja się w tej serii zaczytywałam <3 😀
Ze wstydem wielkim przyznam, że…. nie! 😛
Ja uwielbiam Sexy bastard. Eve Jagger http://www.taniaksiazka.pl/sexy-bastard-tom-2-cash-eve-jagger-p-907955.html
Hmm… Coś bym z tego chętnie przeczytała, ale akurat w księgarniach niedostępne :(. Może w bibliotece kiedyś sprawdzę…
O tak… Tez czytalam… A raczej wyciągałam jednym wdechem te książki. W moim mieście było kilka bibliotek i do każdej zaglądałam po te książki 😉 moje serce skradła Julie Garwood – to poczucie humoru w każdej opowieści przez który płakałam ze śmiechu 😉
Mój ulubiony romans historyczny to zdecydowanie “Bestia” Amandy Quick. Dziękuję za propozycje, których jeszcze nie czytałam!