Czasami trafiam na taką książkę, o której jest mi bardzo ciężko napisać. Powody mogą być różne, ale najczęściej tak mam, kiedy książka jest świetna. Bo z jednej strony nie mogę skonstruować tekstu tylko z pisków zachwytu, a z drugiej nie mogę Wam jej całej opowiedzieć, choć tak bardzo bym chciała. Pustynia i morze zdecydowanie wpisuje się w tę kategorię książek. I jest jeszcze jedna rzecz – uwielbiam prawdziwe historie. Serio. Uważam, że życie pisze tak fantastyczne scenariusze, że czasami nie trzeba wcale wymyślać świata na nowo, wystarczy go odtworzyć. A będą to często tak niewiarygodne rzeczy, że trudno nam będzie uwierzyć, że wydarzyły się naprawdę.
I o jednej z takich historii dzisiaj wam opowiem, jednocześnie zderzając brutalnie wasze wyobrażenia o piratach z rzeczywistością. Bo, tak szczerze powiedzcie, z czym wam się kojarzy pirat? Jaka jest wasza pierwsza myśl? Czy przypadkiem nie będzie to przystojny mężczyzna (może wyglądać jak Johnny Depp) z opaską na oku, fantazyjnym kapeluszem, ewentualnie z drewnianą nogą? Ktoś, kto może i rabuje, jest bezwzględny i na bakier z prawem, ale zawsze kieruje się kodeksem i jest honorowy? Te skojarzenia nie do końca są takie złe, ale o tym kiedyś indziej – dość powiedzieć na razie, że to właśnie ten obraz jest wykorzystywany i eksploatowany przez kulturę. Temat piratów, historia ich istnienia, motywy i przemiany są niesamowicie fascynujące. Przeczytałam kilka książek na ten temat, ale chyba żadna nie obejmowałaby całości zagadnienia, historii piratów od początków powstania aż do współczesności.
Michael Scott Moore wzbudza w czytelniku natychmiastowe zainteresowanie tematem. Kiedy autor przebywał w Somalii, zbierając materiały do książki o piratach (!), został przez tychże piratów porwany. Był przetrzymywany w niewoli przez prawie trzy lata (977 dni!), aż udało się go uwolnić po wpłaceniu okupu. Pustynia i morze to jego wspomnienia z lat niewoli, ale autor przecież jest dziennikarzem i pisarzem – ta książka to zdecydowanie więcej niż tylko pamiętnik.
Przede wszystkim to wspaniale napisana opowieść. Jeśli na chwilę zapomnimy, że wszystko wydarzyło się naprawdę, spokojnie moglibyśmy uznać, że mamy do czynienia z przygodową powieścią lub scenariuszem do filmu akcji. Ta książka ma bardzo wiele warstw, ale jej zaletą jest też to, że można poprzestać na lekturze z czysto rozrywkowych powodów. Myślę tu w tym momencie o osobach, które być może czytają sensacyjne powieści, ale boją się sięgnąć po coś więcej. Tu mamy sensację, która wydarzyła się naprawdę! Moore szczegółowo opisuje to, co działo się dzień po dniu. Wiemy, co i jak jadł, jak wyglądały dni, za co można było oberwać, kim byli jego towarzysze niewoli. Poznamy dosyć blisko porywaczy, dowiemy się jakie mają poglądy i czy wszyscy są źli. Choć wiedziałam, że romantyczna wizja pirata nie ma racji bytu, rzeczywistość mnie zaskoczyła. Moore opisuje swoich porywaczy jako ludzi w większości tępych i najzwyczajniej w świecie głupich, którzy dążą jedynie do zgarnięcia okupu. Nie ma wśród nich też żadnego kodeksu, a pojęcie honoru właściwie nie istnieje. Nie ma też wewnętrznej lojalności, co ostatecznie prowadzi do upadku. Owszem, można ironicznie odpowiedzieć tacy głupi, a jednak go trzymali przez trzy lata i okup też dostali, ale to tylko pokazuje, że temat ten może być dyskutowany bardzo długo i z różnych perspektyw. Moore doskonale to pokazuje i im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem pełna podziwu dla niego, że potrafił to w taki spokojny sposób opisać.
Po drugie to konkretna wiedza na temat współczesnego piractwa. Kto lepiej opisze, jak wygląda dzisiaj porywanie zakładników od porwanego zakładnika, który na dodatek jest dziennikarzem? Ja nie miałam zielonego pojęcia, jak wygląda dzisiaj piractwo, jakie są jego przyczyny i skutki, kto się tym zajmuje, jakie są wewnętrzne powiązania, jaki wpływ ma piractwo na gospodarkę krajów i jaki gospodarka (i polityka) mają wpływ na piractwo. Moore opisuje wzajemne zależności, rozmawia z piratami, przedstawia ich punkty widzenia. Cofa się w czasie, pokazuje, że somalijskie piractwo to nic nowego i że w zasadzie nie powinniśmy być aż tak bardzo oburzeni, bo Amerykanie też w swojej historii mają pirackie epizody. Ta warstwa książki Moore’a jest szalenie wartościowa. Autor pokazuje, na czym polega współczesne piractwo – w każdym jego aspekcie. To znaczy mamy opisane i politykę, i gospodarkę, i wojny klanowe, zaczynamy postrzegać piractwo jako spójne zjawisko. Z drugiej strony widzimy to wszystko oczami porwanego autora, który bardzo często był głodny, który był bity, zastraszany, który w każdej chwili mógł umrzeć – czy to z ręki porywaczy, czy z własnej. To kolejna warstwa tej książki. Relacja momentami jest bardzo osobista, ale nie mogła być inna. Michael Scott Moore wraca myślami do swojego dzieciństwa, rodziców, wyborów życiowych, na nowo zastanawia się nad wieloma sprawami. Wydaje się, że w takiej sytuacji jest to naturalne – te fragmenty czasami są dużo bardziej przejmujące niż bezpośrednie opisy niewoli. Dopiero wtedy czytelnik uświadamia sobie powagę sytuacji. Moore pisze tak, że bardzo łatwo wczuć się w jego położenie – i wierzcie mi, to nic przyjemnego. Paradoksalnie, lektura takiej książki sprawia wiele satysfakcji – doświadczycie podczas niej pełnej gamy emocji!
Pomiędzy tym wszystkim znajdziemy również rozważania o religii i filozofii, o tym, co daje człowiekowi siłę w chwilach słabości. Połączenie tych wszystkich elementów sprawia, że od książki nie można się oderwać. Współczujemy autorowi, kibicujemy mu, nie lubimy piratów, a jednocześnie z fascynacją przyglądamy im się. Rodzi się w głowie od razu pytanie co ja bym na jego miejscu zrobił/zrobiła? Takie książki są najlepsze, bo możemy z bezpiecznej odległości poznawać i uczyć się o niebezpiecznej rzeczywistości. Na koniec muszę wspomnieć, że jest jednak mały minus. Wątpię, żeby autor po takich przeżyciach zdecydował się ponowić pracę nad swoją książką o piractwie. A naprawdę chętnie bym ją przeczytała.
♦
Pustynia i morze na długo zostaje w głowie! Moc takich książek jest wielka. To kolejna książka-ośmiornica, która powoduje, że natychmiast po lekturze chce się zgłębiać dany temat. W swojej biblioteczce znalazłam trzy książki o piratach, żadna nie jest o współczesnych piratach. Chciałam wam też polecić cztery rzeczy w pirackich klimatach:
– Po pierwsze i najważniejsze – po lekturze książki (albo na zachętę przed) obejrzyjcie wystąpienie autora na TEDx. Nie ma niestety polskich napisów. Moore dużo mówi o tym, jak udało mu się przetrwać w niewoli i jak wiele zawdzięcza poczuciu humoru:
– Film Kapitan Phillips z Tomem Hanksem w roli głównej. Historia porwania statku przez somalijskich piratów. Warto poczytać po obejrzeniu filmu o wersji wydarzeń przedstawianej przez załogę, bo różni się od tego, co mówi sam kapitan i od tego, co pokazano w filmie.
– Jeśli macie ochotę na piratów w starym dobrym stylu, to mocno polecam serial Black Sails
– I na koniec coś ze świata gier – Assassin’s Creed: Black Flag (gier z piratami jest oczywiście dużo więcej, ale do tej serii mam sentyment) gdzie wcielamy się w postać pirata, Edwarda Kenway’a. Nawet jeśli ktoś nie lubi grać, warto zerknąć – zobaczcie, jakie są piękne!
♦
[…] trzy tytuły, które mnie mocno interesują. O Pustyni i morzu już wam pisałam na blogu, więc tutaj nie będę się powtarzać. Zajrzyjcie do tekstu – to […]
[…] u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Pustynia i morze, […]