Blogerzy i biblioteki czyli Literacka stolica 2018

Zazwyczaj nie robię relacji z wydarzeń, na których jestem. Pokazuję Wam trochę na Instastories, ale to wszystko. Tym razem chciałam zrobić jednak mały wyjątek, a to za sprawą bibliotek. Wczoraj odbyła się druga edycja Literackiej stolicy, spotkania blogerów, którzy piszą i mówią o książkach. To trochę odpowiedź na brak odpowiednich dla nas paneli i warsztatów na ogólnych blogerskich wydarzeniach, doskonała okazja, żeby się spotkać, wymienić doświadczenia, porozmawiać i nauczyć czegoś nowego. O ile ja z definicji nie jestem fanką dużej ilości ludzi w jednym miejscu, o tyle nauki czegoś nowego nigdy nie odmówię.

Z części merytorycznych warto wspomnieć o wykładzie Pauliny Małochleb (Książki na ostro) o pisaniu tekstów krytycznych. Choć nie ze wszystkim, co powiedziała się zgadzam, to kilka kwestii było bardzo w punkt, nad kilkoma innymi muszę się zastanowić (np. stosowanie zwrotu to lektura obowiązkowa – robię to cały czas, a to podobno bardzo źle). Myślę, że tak naprawdę każdy, kto pisze w internecie i chce być traktowany poważnie, powinien uczyć się ciągle robić to lepiej. Paulina powiedziała też coś, co ja zawsze powtarzam u siebie – nie streszczać książek, nie pisać o fabule, nie przedstawiać wydarzeń. Zabieracie w ten sposób przyjemność z lektury innym czytelnikom, a opis wydawcy można sobie znaleźć w internecie w dziesięciu innych miejscach. Trzeba pisać o problemie/problemach, które w tekście zauważyliście. Muszę się zastanowić nad sobą, czy ja nie popełniam wymienionych przez Paulinę błędów, ale przynajmniej streszczania nie mam na swoim sumieniu.

W tym roku Literacka stolica dostała się pod skrzydła miasta stołecznego Warszawy. Dzięki ich wsparciu mogliśmy dyskutować nie umierając z głodu. A wydawnictwa zadbały o to, że nie wyszliśmy z pustymi rękami. Ale wiecie, co było w tym wszystkim najlepsze? To, że książki z wymiany, które zostały i książki od wydawnictw mogliśmy zostawić też w darze dla biblioteki. 

Ja wyszłam z takim stosikiem

Bo w tym roku spotkaliśmy się w bibliotece w Wawrze, a cały dzień zamykaliśmy dyskusją właśnie o bibliotekach. I na ten temat chciałam Wam zwrócić uwagę. Dużo mówimy o promocji czytelnictwa, o tym, że Polacy nie czytają, a stan czytelnictwa w badaniach Biblioteki Narodowej jest co najmniej zatrważający. Często w tych dyskusjach zapomina się o bibliotekach. A to przecież te miejsca, od których promocja czytelnictwa się zaczyna. Dzisiaj chciałam Wam tylko wspomnieć, że jako blogerzy i ludzie, którzy wrzucają do sieci różne rzeczy związane z książkami, również mamy wpływ na czytelnictwo. Paulina Małochleb mówiła, że wcale nie, ale ja jej trochę nie wierzę. Wierzę za to mocno w to, że to właśnie my możemy spowodować, że biblioteki będą obecne w publicznym dyskursie, zaczną być widoczne, ważne i zauważane. 

Kiedy przeglądam stories, słyszę najczęściej o nie, pójdę z torbami przez te wszystkie książki, w tym miesiącu już nic nie kupię, mój biedny portfel itd. Rozumiem chęć posiadania książek na własność, ale warto się zastanowić, czy rzeczywiście potrzebujemy ich wszystkich na półce. Nie wiem, dlaczego tak mało blogerów promuje biblioteki. Wprawdzie jeszcze chyba się nie zdarzyła sytuacja, żeby biblioteka zapłaciła blogerowi za pisanie o jakiejś książce, tak jak to robią wydawnictwa, ale przecież już ustaliliśmy, że wszyscy robimy to z pasji i miłości do książek? 😉

Chcesz broni? Jesteśmy w bibliotece! Książki! Najlepsza broń na świecie!

Owszem, są biblioteki rodem z dowcipów, gdzie straszna pani bibliotekarka krzyczy na dzieci. Ale to się zmienia. Dzisiaj w bibliotece w Wawrze przed wejściem wita Was książkomat i wrzutka do zwrotów książek, w głównym holu wielkie akwarium, w wypożyczalni urządzenie za pomocą którego sami sobie wypożyczycie książki, a na trzech piętrach rozmieszczone są pomieszczenia z przeróżnym przeznaczeniem. Ktoś powie no tak, w Warszawie to wiadomo. A właśnie, że nie ma to nic do rzeczy, bo dzisiaj często małe biblioteki są lepiej wyposażone niż te duże. Jest mnóstwo programów pozarządowych, możliwości zdobycia grantów dla bibliotek mniejszych i one bardzo chętnie z tego korzystają.

Biblioteki często to centra kultury. Dla nas w każdym razie najważniejsza jest książka. Biblioteki to takie magiczne miejsca, do których możecie przyjść i zrobić to, o czym marzy każdy książkoholik – zgarnąć wszystkie książki stojące na półce i wziąć je do domu, nie wydając ani złotówki. No dobra, może nie wszystkie, bo najczęściej są jednak ograniczenia ilości wypożyczanych książek, ale wiecie o co mi chodzi. Korzystajmy z bibliotek, wpływajmy na nie, bo możemy – biblioteki są dla czytelników i czytelnicy bibliotekę mogą zmienić. Mówmy o tym głośno, pokazujmy wypożyczone książki. Zróbmy z tego modę – nie powinno być to trudne bo przecież idziemy cały czas w kierunku minimalizmu i ograniczania konsumpcjonizmu. 

Nie jest to nawoływanie do bojkotu księgarń albo do pozbycia się nagle wszystkich książek z domu. Nie. Trzeba znaleźć równowagę, która jest naprawdę łatwa do znalezienia, jeśli wiemy, co chcemy. Ja mam ścianę książek w domu, takich, które chcę mieć, bo wiem, że będę do nich wracać. Ona żyje, cały czas się zmienia. Książki, które chcę przeczytać, ale wiem, że nie będę do nich wracać (najczęściej powieści) wypożyczam. Od kiedy prowadzę bloga, książki dostaję od wydawców, ale oni najczęściej chcą coś w zamian – recenzję, zdjęcie. Jeśli chcę jakąś książkę przeczytać, ale nie chcę o niej pisać – wypożyczam. Biblioteki to ocean nieskończonych możliwości, zwłaszcza dzisiejsze, bo przecież znajdziecie tam również komiksy, audiobooki, ebooki, czasopisma, gry i wiele innych rzeczy i aktywności. Nie wspominając o zajęciach, pracy z ludźmi i wśród ludzi, umożliwianiu dostępu do kultury dla tych, których na to w inny sposób nie stać.

Jedyną rzeczą, którą potrzebujesz wiedzieć jest położenie biblioteki.

Odpowiedzią na niski poziom naszego czytelnictwa są biblioteki. W świecie książkowym to biblioteki są (a przynajmniej powinny być) centrum. Gdyby pozwolić bibliotekarzom rządzić i dać im właściwy budżet, jestem pewna, że stan czytelnictwa by się podniósł. Ja jestem fanką bibliotek i będę je promować na każdym kroku. A Ty?

komentarzy 8

  1. 19 listopada 2018

    Kiedy się tylko da, pisze o bibliotece. I to nie ważne, że jestem bibliotekarka – jestem przede wszystkim pasjonatką. W moich spisach lektur niekiedy mam pod rząd same “wyp.” zamiast “własna”.
    Dzisiaj wypożyczyłam Rdzę, niedawno jakiś audiobook (nawet pisałam o audiobookach), bardzo często korzystam z OZSów i ostatnio wypożyczam muzykę, która już jest niemal nie do dostania (np. Olena Leonenko i jej Noc z Wertyńskim).

    • 20 listopada 2018

      Ja się tak bardzo cieszę, kiedy w bibliotekach pracują pasjonaci! Bo to wcale nie jest takie oczywiste!

  2. Rafał Śliwiński
    19 listopada 2018

    Ooo, widzę, że masz w swoim stosiku Wilka stepowego – jest na mojej liście od dawna. Czytałem Hessego Sidharta, bardzo mi się podobał. Napisz dwa słowa o Wilku. Pozdrawiam

    • 20 listopada 2018

      Nie wiem, czy mi się to szybko uda – musialabym do niego wrócić, żeby dobrze o nim napisać. Ale bardzo się z niego cieszę, bo mam stare, brzydkie wydanie, a to bardzo ważna dla mnie książka!

  3. Katarzyna Ratajczak
    20 listopada 2018

    Korzystanie z biblioteki – takie proste rozwiązanie i odpowiedź na wiele potrzeb. A jednak trzeba ludziom o tym mówić, przypominać… Zrobić modę z chodzenia do biblioteki – chciałabym dożyć tych czasów. ;P

  4. Dzień później
    20 listopada 2018

    Pełna zgoda, ja książek już nie kupuję, wszystko co czytam pochodzi z biblioteki i też się dziwię, czytając różne blogi, że blogerzy praktycznie w ogóle z bibliotek nie korzystają (a w każdym razie o tym nie piszą). Nie wiem, może wciąż u niektórych pokutuje jakieś PRL-owskie wyobrażenie biblioteki, w której na zakurzonych półkach stoją same starocia? Może niektórzy uważają, że w bibliotekach nie można dostać nowości? Można. Choć ja ze smutkiem zauważam, że w “mojej” bibliotece w ciągu ostatniego roku jakość kupowanych nowości zdecydowanie spadła i niestety jest coraz mniej książek, które chciałabym przeczytać.

    • 20 listopada 2018

      Jako czytelniczka masz na to wpływ, choć to zależy od osób pracujących w bibliotece. My chętnie kupujemy to, o co czytelnicy proszę – może trzeba zagadać z bibliotekarzem i dać mu listę propozycji do zakupu?

  5. 22 listopada 2018

    Kocham biblioteki i nie wyobrażam sobie życia bez nich.
    Podejrzewam, że więcej czytam książek bibliotecznych niż tych własnych. Bo nie każdą książkę chcę mieć, nie na wszystkie mam miejsce i nie każdej jestem pewna, czy mi się spodoba.
    A biblioteki to nie tylko książki, to prężnie działające centra kulturalne, które warto odwiedzać zarówno w małych miejscowościach, jak i dużych miastach.

Brak możliwości komentowania.