Wielbiciele książek często mówią, że najpierw książka, potem film. Że trzeba znać książkowy pierwowzór, że film często psuje historię, że w ogóle nie można oglądać bez znajomości książki. Cóż, temat jest nieco bardziej skomplikowany i można by pisać o nim bardzo dużo. Ja jestem fanką książek, jak wiecie, ale chyba nade wszystko jestem fanką dobrych historii. Każda forma, czy to książka, czy film, czy gra ma swoje plusy. Ale czasami w jednym wydaniu dana opowieść jest taka sobie, a w innym nagle okazuje się wyjątkową i niezapomnianą historią. Liczy się pomysł, ale okazuje się, że sposób przedstawienia też ma bardzo duże znaczenie. Dlatego jestem ostatnią osobą, która powie, że zawsze książka jest lepsza, a poniżej macie 5 dowodów. Oczywiście mocno subiektywnych.
Skazani na Shawshank to mój absolutnie ukochany film. Niewiele jest filmów, które mogę oglądać wiele razy, ale ten zdecydowanie jest na pierwszym miejscu. Historia dosyć prosta, bo o niesłusznie oskarżonym mężczyźnie, który ląduje w więzieniu. Prosta, a ile w niej treści! Kiedyś może opowiem dokładniej o tym, co w niej tak bardzo kocham. Najpierw obejrzałam film, a dopiero potem dowiedziałam się, że jest na podstawie książki, i to nie byle kogo, tylko samego mistrza Stephena Kinga. Pobiegłam do biblioteki – i do tej pory pamiętam swoje rozczarowanie. Tym, że to wcale nie była książka, a opowiadanie i samym opowiadaniem. Żeby być tak całkiem uczciwym, powinnam teraz wrócić do niego i przeczytać je jeszcze raz, bo nic z niego nie pamiętam. Ale trudno – w tym wypadku tekst nie ma startu do obrazu!
Projektantka to bardzo ciekawy przypadek historii, którą w zasadzie można poznać tylko raz. Czasami mam tak, że jeśli jakąś historię znam już z filmu, nie mogę przeczytać książki. Nie chce mi się, nudzi mnie, bo przecież wiem, co już w niej jest. To zupełnie nieracjonalne zjawisko, bo przecież jest wiele innych książek, które znam i wiem, co w nich jest, a czytam je z przyjemnością. Moja hipoteza jest taka, że to po prostu dobra robota reżyserów – budują filmowy świat w tak żywy, emocjonalny i świetny sposób, że tekst nie może się z nim równać. Tak chyba jest w tym przypadku – obłędna historia o zemście (a ja takie uwielbiam!) na papierze wypadła ciekawie, ale nie porywająco. Natomiast film to zupełnie coś innego – wspaniała Kate Winslet, fenomenalne stroje, ta atmosfera, te emocje! Kiedy najpierw obejrzysz film, a potem sięgniesz po książkę, czegoś ci będzie brakować!
Stowarzyszenie Umarłych Poetów to jeszcze inny przykład – filmu, na podstawie którego została napisana książka. To może się udać, znam kilka książek, które zostały stworzone na podstawie scenariusza i są całkiem niezłe. W tym konkretnym przypadku jednak z całą pewnością twierdzę, że film jest lepszy. I myślę, że się ze mną zgodzicie. To jeden z niewielu filmów, na którym zawsze płaczę (a w ogóle jest niewiele filmów, na których płaczę). Ponadczasowe postaci, kultowe sceny, piękna narracja, wzruszająca historia – wszystko pięknie połączone przez reżysera. I pewnie Nancy H. Kleinbaum zrobiła wszystko co mogła, by jej książka była jak najlepsza. Było to jednak bardzo trudne zadanie – moim zdaniem nie do końca jej wyszło, i nie jestem przekonana, czy napisanie tak dobrej książki jak ten film było w ogóle możliwe.
Forrest Gump to również klasyczny przykład lepszego filmu od książki. Wintson Groom napisał swoją powieść w 1986. Myślę, że jest całkiem w porządku, dopóki nie obejrzy się filmu. I choć film różni się od książki (w końcu z czegoś reżyser musiał zrezygnować), to chyba raczej nie w tym tkwi przyczyna tak wielkiego sukcesu filmu. Przecież bardzo ważnym elementem filmów są aktorzy. Tak jak w przypadku Projektantki Kate Winslet nadała nowe życie historii, tak w przypadku Forresta Gumpa Tom Hanks sprawił, że Forrest stał się prawdziwą postacią. Nie jestem przekonana, czy jakikolwiek tekst oddałby całą istotę takiej postaci jak Forrest.
Kolor purpury to jeden z tych filmów, które trzeba zobaczyć. Wspaniała historia czarnoskórej kobiety, której codziennością jest przemoc domowa, a która odnajduje ucieczkę w uczuciu do innej kobiety. To też przykład filmu zrobionego na podstawie dobrej książki, ale mimo to przewyższającego pierwowzór. Książka Alice Walker zdobyła Pulitzera, czyta się ją nie zawsze łatwo i przyjemnie, ale to lektura, która zostaje na długo z czytelnikiem. Spielberg natomiast zrobił z niej coś jeszcze lepszego!
To pięć pierwszych filmów, jakie przyszły mi do głowy. Dajcie koniecznie znać, jakie filmy według Was są lepsze od książki! I czy w ogóle zgadzacie się z tym, że film może być lepszy niż książka.