Są takie osoby, które są jednocześnie znane i nieznane. Z jednej strony rzucisz nazwisko takiej osoby i każdy, kto je usłyszy, wie o kim mówisz. Z drugiej jednak, kiedy przychodzi do podania konkretów, wskazania, czym dana osoba się zajmuje, opowiedzenia czegoś o niej, okazuje się, że tak naprawdę nie wiemy. Tony Halik jest jedną z takich osób. Chyba każdy Polak zna jego i Elżbietę Dzikowską, ich program Pieprz i wanilia i jego wcześniejsze wersje Tam, gdzie pieprz rośnie oraz Tam, gdzie rośnie wanilia. Sama pamiętam, kiedy jako dzieciak oglądałam je razem z rodzicami. Znam Tony’ego Halika. Ale czy coś o nim wiedziałam? Chyba nie.
Mirosław Wlekły postanowił to zmienić i tę powszechną wiedzę o istnieniu Halika zamienić w prawdziwą wiedzę o tym, kim był i co robił. Ta biografia była dla mnie jednym wielkim pozytywnym zaskoczeniem. Na początku muszę wspomnieć o wydaniu. Wydawnictwo Agora, co już wielokrotnie podkreślałam, zdobyło moje serce świetnie wydanymi książkami górskimi. Teraz dołącza do tego biografia Halika. Wydaje się, że podkreślanie ładnego wydania, tego, że jest bogato ilustrowane, jest zbędne, bo po co mówić o oczywistościach. Okazuje się jednak, że nie zawsze i nie dla wszystkich jest oczywiste ilustrowanie treści książek zdjęciami. Nawet biografii, które, wydawało by się, bez zdjęć nie mogą się obejść. Więc podkreślam to za każdym razem – Tu byłem. Tony Halik to piękna książka i warto do docenić.
Ale oczywiście najważniejsza jest treść. I tu zaskoczenie za zaskoczeniem. To naprawdę genialne, jak Wlekłemu udało się oddać ducha Halika, tę gorączkowość, ciągły ruch i bycie w podróży, ciągłe parcie do przodu z uśmiechem na ustach. Taka dokładnie jest ta cała książka – żywa, dynamiczna, radosna. Złożona nie z ciągłej treści, która ma uporządkowany początek, rozwinięcie i koniec, tylko z klatek, obrazków, które opowiadają jakąś historię, po nich następuje cięcie i kolejny obrazek, który opowiada już całkiem inną historię. Jest chaos, ale kontrolowany – wszystkie te historie łączą się ze sobą, a głównym ich spoiwem jest Tony. Człowiek, który sam siebie wymyślił i konsekwentnie realizował przez całe swoje życie.
Najpierw czytelnik może poczuć się trochę zagubiony. Ale jak to? Dlaczego zaczyna czytać o ostatnich latach życia Halika? Czy biografia nie powinna się zaczynać od urodzenia bohatera? Dlaczego chronologia jest odwrócona? Najpierw poznajemy Halika już ukształtowanego, takiego, jakiego znamy z telewizji. Dopiero potem Wlekły odkrywa powoli kolejne fragmenty układanki. Idziemy razem z autorem po śladach Halika, cofając się coraz dalej. Dzięki takiemu zabiegowi czytelnik wypada z ustalonego rytmu czytania już na samym początku. To go otwiera, powoduje, że na całe życie Halika można spojrzeć z całkiem nowych perspektyw. Mam też wrażenie, że odwrócona chronologia pozwala zrozumieć więcej, wytworzyć więcej połączeń między faktami, bardziej zrozumieć bohatera tej opowieści. Dużo miejsca Wlekły poświęca również dwóm ważnym kobietom Tony’ego – Pirrette i Elżbiecie. Nic dziwnego, w końcu towarzyszyły mu w jego podróżach i były stałym elementem jego życia. To kolejna rzecz, którą warto podkreślić – Tony Halik jest głównym bohaterem tej książki, ale nie jest przedstawiony w oderwaniu od innych ludzi czy na przykład sytuacji politycznej. Wszystkie te elementy znajdują swoje miejsce w książce, tworząc wielobarwny obraz świata, w którym Tony Halik żył i który cały czas ubarwiał.
Autor napisał, że To nie jest zbieranie materiału do książki. To jest szalona przygoda, w której trzeba uważać, żeby samemu się nie zgubić między fikcją i rzeczywistością. Należą mu się wielkie brawa, że podjął się tak trudnego zadania. Udało mu się to znakomicie. Uporządkował fakty, zderzył prawdziwy świat z tym wymyślonym, odkrył kilka nowych rzeczy. Najważniejsze jednak jest to, że Tony Halik jest w tekście Wlekłego taki, jaki był naprawdę – sympatyczny, zwariowany i szalony chłopak (nawet jak był już po pięćdziesiątce, to słowo chłopak dalej do niego pasuje), który chce się cieszyć życiem i przeżywać przygody. Nieszkodliwy bajarz, który wszystkim swoim kolorowym opowieściom dodawał jeszcze jedną warstwę żywego koloru i nieprawdopodobieństwa. Po co? Po prostu taki był.
Nie miałam o tym pojęcia i tym bardziej się cieszę, że powstała książka o Haliku znanym-nieznanym. Zastanawiałam się jednocześnie, czy dzisiaj takie podróżowanie i taka osobowość mogłaby istnieć? Wydaje się, że nie, bo dzisiaj przecież wszystko można sprawdzić, wszystko trzeba udowodnić, a wszelkie, nawet małe minięcie się z prawdą wywołuje wielką burzę w mediach i potrafi łamać kariery i przyszywać łatki. Zastanawiam się też, co o Haliku mówią lub miałyby do powiedzenia osoby, dla których fakty są święte i niepodważalne, a powiedzenie publicznie czegoś, co nie miało miejsca, jest największą zbrodnią.
Świat był dla niego wielkim placem zabaw. Chyba właśnie to mnie najbardziej urzekło. Bo podróżować czy być dziennikarzem można też na wiele sposobów. Któryś z rozmówców Wlekłego powiedział, że jeśli wiedziało się, jaki był Halik, słuchanie go sprawiało czystą przyjemność. Innymi słowy – trzeba było wiedzieć, że należy filtrować to, co mówi. Żeby wymyślić sobie takie życie i je zrealizować, trzeba mieć fantazję i rozmach. A do tego trzeba być otwartym na świat, szczerym, pełnym ciekawości człowiekiem, który zamiast komplikować upraszcza. Człowiekiem, dla którego niemożliwe nie istnieje. I taki właśnie był Tony. Zachwyt nad światem wypełnia tę książkę i to chyba najbardziej dominujące uczucie podczas mojej lektury. Myślę, że ta biografia spodobałaby się Tony’emu, mimo że wyciąga na wierzch wiele rzeczy, które chciał ukryć i prostuje jego opowieści.
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję
♦
Nie przypuszczam, że Halik miał ze intencje i na pewno zrobił sporo dobrego, ale kłamstwa pozostają kłamstwami. Dzisiejsze czasy pokazują, jak ważna robi się walka o prawdę, o fakty i ile szkody może poczynić celowe rozmijanie się z nimi.
Powiem szczerze, że nie czytałam jego książek, ale w tej biografii pada kilka przykładów, jak to Halik opisywał nocowanie w lasach tam, gdzie lasy nie rosną 😉 Ja mam przy nim takie wrażenie, że jego interesowała przygoda, a takie szczegóły były nieistotne. Wybierał to, co lepiej brzmiało 😉 Dzisiaj chyba już mu się to by nie udało 🙂
Moja znajoma bardzo negatywnie oceniała tę książkę, za to Twoja recenzja mnie zachwyciła. Sama z chęcią bym przeczytała!
A! No i wydanie boskie! Zakochałam się!
Czemu negatywnie?
Właśnie postacią Tony’ego, że dużo w tych jego podróżach było wyolbrzymień.