Po ogłoszeniu Literackiej Nagrody Nobla od razu sięgnęłam do jedynego dostępnego egzemplarza w mojej bibliotece – Nawroty nocy Patricka Modiano. Już opis z okładki zniechęcił mnie mocno (“…w pełnej halucynacji wizji poza jakimkolwiek realizmem…), ale w końcu Nobel – zaczęłam czytać… Długo to nie potrwało, bo raptem z 15 stron. Wiem, dużo osób uważa, że powinno się przeczytać całą książkę, żeby móc się o niej wypowiadać. Wiele osób zawzięcie czyta od deski do deski, mimo że czasami nie warto. Podziwiam takie osoby, mi jednak szkoda czasu – i jeżeli coś nie zainteresuje mnie od początku, niestety nie dostaje szansy zachwycić końcem.
W każdym razie gdy porzuciłam Modiano, przeczytałam jednym tchem Cud chłopaka Palacio (było nie było, stojącą w literaturze dla młodzieży). I zaczęłam się martwić o swój gust czytelniczy, wyrobienie literackie i tak dalej 😉 Koniec końców doszłam do wniosku, że to po prostu moja pragmatyczność i uwielbienie dla wiedzy i książek popularnonaukowych. Mój mózg nie radzi sobie po prostu z czyimiś halucynacjami, gdzie nie ma żadnego punktu zaczepienia; uznaje natomiast i to bardzo historie o dobrych ludziach. A taką jest właśnie Cud chłopak…
To jedna z najprostszych i najpiękniejszych książek, jakie przeczytałam ostatnio. Najprostszych, bo napisana bez patosu, bez zbędnych uniesień, bez prób grania na emocjach czytelników. A przecież można było poszaleć – temat bardzo wdzięczny. August to dziesięcioletni chłopiec, który ma wadę genetyczną. Jego twarz jest strasznie zniekształcona i jak sam bohater mówi Nie powiem wam jak wyglądam. Cokolwiek sobie wyobrażacie, w rzeczywistości jest pewnie gorzej. Poznajemy go w momencie, gdy pierwszy raz idzie do szkoły. Do tej pory był uczony w domu, ale rodzice doszli do wniosku, że nie mogą go chronić przed światem całe życie. Cała książka to opis zmagań chłopca z nowym środowiskiem, z tolerancją i akceptacją, ze szkołą, z własną rodziną i ze sobą samym.
Fantastyczna jest forma książki – każdy rozdział jest pisany z innej perspektywy. Pierwszy oczywiście należy do Augusta. Przeczytanie jak dziecko postrzega siebie w takiej sytuacji, jak postrzega świat i innych ludzi, było bardzo ciekawych doświadczeniem dla mnie. W kolejnych rozdziałach wypowiada się siostra chłopca, jego koleżanka, kolega, chłopak siostry. Na koniec głos ma znowu August.
Nie będę pisać o przygodach Augusta, bo mam nadzieję, że sami przeczytacie. Dajcie ją swoim dzieciom, ale sami też przeczytajcie. Nauczycie się być otwartym i pomocnym. Nauczycie się nie oceniać ludzi. Zobaczycie, jak można radzić sobie z problemami. I zobaczycie, że dzieci są fantastyczne. Jeżeli my im nie powiemy, że coś jest straszne/problemem/trudne/nie tak, one tego nie będą wiedzieć. To my obarczamy naszym podejściem do świata nasze dzieci. Im więcej takich książek, tym więcej otwartych umysłów. A im więcej dobrych historii, opowiedzianych w ten sposób, tym lepiej 🙂
♦
Trzy lata po opublikowaniu powyższego tekstu miałam okazję zobaczyć w kinie film zrobiony na podstawie tej książki. Po pierwsze bardzo lubię, kiedy znam jakąś książkę od dawna, a ktoś przenosi ją na ekran. Po drugie – bardzo się cieszę, że Cudowny chłopak zwrócił na siebie uwagę i że taki film powstał! To wspaniała historia, która zasługuje na to, by mówić o niej jak najwięcej. Jeśli zastanawiacie się, co najpierw, to polecam przeczytać książkę, a potem pójść na film. Książka wymaga od nas wyobrażenia sobie pewnych rzeczy, stworzenia sobie w głowie obrazu głównego bohatera, przedstawia również relacje między postaciami w szerszym kręgu. Film ma pewne ograniczenia, a to, co jest jego zaletą, czyli obraz jest również czasami wadą. W filmie prawie od razu widzimy jak Auggie wygląda (a nawet wiemy to bez oglądania filmu, bo trailer zdradza wszystko. Wyobrażacie sobie, jak świetnym zabiegiem byłoby zrobienie trailera bez pokazywania twarzy Auggiego?). Choć przesłanie jest jedno – nie ważne, jak wyglądasz, liczy się to, jaki jesteś – w filmie wygląd jest elementem, na który zwracamy uwagę najbardziej. W książce środek ciężkości był przeniesiony na faktyczne zachowanie, a o wyglądzie przypominaliśmy sobie dopiero wtedy, kiedy sam Auggie o tym wspominał.
Książka zostawiła we mnie wiele emocji i przemyśleń i została ze mną na bardzo długo. Filmu chyba aż tak pamiętać nie będę, ale to nie znaczy, że jest zły. Bo to bardzo dobry film. Ciepły, wzruszający, ale nie do przesady, ze świetnie dobraną obsadą i z odpowiednią dawką fajnego humoru. Porządna robot i naprawdę warto zobaczyć. Ale najpierw książka!
PS Motyw dziecka, które ma zniekształconą twarz było już wykorzystywany. Pamiętacie między innymi film Maska z 1985 roku? Historia w zasadzie jest bardzo podobna – Rocky jest inteligentnym i wrażliwym młodym człowiekiem. Jego problemem jest bardzo zdeformowana twarz (skutek rzadkiej choroby), która nadaje jego obliczu wygląd maski. Jego matka – Rusty stara się zrobić wszystko, aby jej dziecko miało udane dzieciństwo oraz podobne szanse na przyszłość jak jego rówieśnicy.
<3 Dzięki za recenzję. Teraz już sama nie wiem co kończyć, rozpoczęłam 2 książki po angielski co by się wyrobić z wyzwaniami, a tu ciągle dodajesz jeszcze takie cudowne propozycje. Skąd brać na to czas? Ech, ty kobieto fatalna 😀
Ta książka przedstawiana jest w samych superlatywach, zatem chyba grzechem byłoby jej nie przeczytać. Musze to nadrobić, a film też chętnie obejrzę.
Będąc młodym i bardzo durnym uczniem szkoły podstawowej, nie znosiłem filmu “Maska” strasznie. Nie mogłem wytrzymać oglądania go i dziś nawet nie pamiętam dlaczego. Może to jakiś odprysk mojego “secondhand embarrassment”.
No i zdecydowanie: nie ma sensu marnować czasu, na coś co nas męczy.