Gęby i pupy

collage

Kontynuując wątek książek o zwierzętach dla dzieci, dzisiaj opowiem Wam o dwóch książkach wydawnictwa Babaryba, które musicie mieć! Mikołaj Golachowski to moja wielka tegoroczna miłość, a jego książka Czochrałem antarktycznego słonia na pewno znajdzie się na mojej liście 10 najlepszych książek tego roku. A nawet będzie w najlepszej 5. O autorze przeczytacie, że jest biologiem, ekologiem i podróżnikiem, doktorem nauk przyrodniczych oraz tłumaczem. Koncentruje się na polarnych krańcach Ziemi, dwukrotnie zimował na Polskiej Stacji Antarktycznej im. H. Arctowskiego (raz jako kierownik 32. Polskiej Wyprawy Antarktycznej), a jako przewodnik turystyczny regularnie odwiedza Antarktykę Zachodnią i subantarktyczne wyspy. Od paru lat poznaje również Arktykę, sześć razy dotarł nawet na biegun północny. Ja od siebie mogę jeszcze dodać słowo o naprawdę fantastycznym poczuciu humoru, rozległej wiedzy i wielkiej pasji, którą czuć z każdego napisanego słowa. Kiedy dowiedziałam się, że istnieją książki dla dzieci napisane przez Mikołaja Golachowskiego, natychmiast po nie sięgnęłam!

golachowski, antarctic, mroux, czytam, recenzja

Są dwie. Pupy, ogonki i kuperki oraz Gęby, dzioby i nochale. Mikołaj Golachowski podjął się opowiedzenia dzieciom o podstawach funkcjonowania zwierząt. A nie ma chyba nic bardziej podstawowego w fizjologii od jedzenia i robienia kupy. Wydaje się wam, że to temat mało atrakcyjny i być może nie nadający się na książkę dla dzieci? Nic bardziej mylnego! W każdej z nich znajdziemy 30 opowiadań o różnych zwierzętach. To prawdziwa gratka dla wszystkich, zainteresowanych biologią i zwierzakami. Opowieści o każdym z nich są przepięknie zilustrowane przez Mroux (poznaliście ją już przy okazji książek o gwarze) i zawierają w sobie takie ciekawostki, które zaskoczą nawet dorosłych! No bo czy wiedzieliście na przykład, że śledzie poroumiewają się pupą? Albo czy wiecie, jakie zwierzęta nazywa się wodnymi misiami? 🙂 Albo, że wychuchole są wśród nas? 🙂 Przykładów mogłabym podawać mnóstwo, ale po co psuć wam zabawę? 🙂 Poza tym styl pisania Mikołaja Golachowskiego sprawia, że książki są naprawdę zachwycające. Bo on swoim małym czytelnikom opowiada. Opowiada w sposób przystosowany do wieku, ale nie pomija niczego ważnego, nie chowa rzeczy uznawanych za wstydliwe, tylko je tłumaczy. Nie zatrzymuje się przy faktach doskonale znanych, raczej wyszukuje ciekawostki i przedstawia je w taki sposób, że jedyną słuszną reakcją jest głośne woooow 🙂 Czuć jego miłość do zwierząt, czuć, że sprawia mu wielką radość opowiadanie o nich.

Poza tym wybuchowe bąki, helikoptery i armaty w zadku, różnego rodzaju trąby, zęby na języku czy smoczki z horroru to idealne tematy, żeby młodego człowieka zainteresować, a przy okazji powalić śmiechem. Okazuje się, że podglądanie zwierzaków z ich obydwu końców może być najlepszą zabawą pod słońcem. Jestem pewna, że te książki staną się jednymi z ulubionych książek waszych pociech. Chciałabym być dzieckiem, dopiero odkrywać świat i mieć książki Golachowskiego pod ręką. Kto wie, może zostałabym biologiem albo przewodnikiem po Antarktyce?

Za książki serdecznie dziękuję

logo