Maurice Isserman, Stewart Weaver || Tłumaczenie Miłosz Młynarz
Ostatnio trochę odsunęłam się od literatury górskiej, a nawet poszłam ciut dalej i pozbyłam się większości książek z górskiej półki. Zostawiłam tylko te, co do których mam pewność, że będę do nich wracać, albo te, których jeszcze nie przeczytałam. To nie tak, że temat nagle przestał mnie interesować. Po prostu górskich książek zrobiło się w pewnym momencie za dużo, poczułam się zmęczona czytaniem o kolejnej wyprawie czy biografii kolejnego wspinacza. Ale! Upadek olbrzymów to jest tak fantastyczna rzecz, że nie mogłam jej ominąć. To chyba najlepsza górska książka jaką czytałam w ostatnim czasie (a nie wiem, czy nie w ogóle). Premierę miała pod koniec tamtego roku, a ja dopiero teraz o niej piszę. Dlaczego? Bo to prawie 600 stron, gęsto zadrukowanych historią wspinaczki, i alpinizmu i himalaizmu, 600 stron faktów. Czytałam najwolniej jak się dało, często robiąc sobie przerwy, żeby posprawdzać czy rozszerzyć pewne rzeczy. Chłonęłam ją całą, cieszyłam się z każdej przeczytanej strony. Czekałam na taką książkę!
Podtytuł książki brzmi historia wspinaczek himalajskich od epoki imperiów do epoki skrajności. Jak mi się marzyła taka książka – nie biografia, nie historia jakiejś wyprawy, a historia całego zjawiska. Upadek olbrzymów to pierwsza próba napisania ogólnej historii himalaizmu od 1955 roku i książki Abode of snow Kennetha Masona. To wspaniała encyklopedia wiedzy, która nie dość, że opowiada o górach i relacji człowieka z nimi, to nakreśla również szerokie tło – wpływ polityki, społecznych zmian, pokazuje, jak kształtowała się kultura wspinaczkowa, jak wspinaczka wyglądała kiedyś, a jak wygląda dzisiaj. Cała opowieść zaczyna się od historii gór i geologii górzystych terenów. Pojawia się Aleksander Wielki i Marco Polo. Wiedzieliście, że pierwszym Europejczykiem, który widział Himalaje był Antonio Monseratte, hiszpański misjonarz na dworze Akbara (1590), a w ogóle pierwszymi Europejczykami, którzy chodzili po górach byli jezuici i duchowni? Potem byli przedstawiciele Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej – wchodzenie na góry na początku nie miało nic wspólnego z romantyczną ideą zdobywania góry, była to bardziej sprawy wpływów, polityki i przede wszystkim pieniędzy. Początkowa część opowieści jest też mocno skupiona na naukowcach badających Himalaje, co jest bardzo miłą odmianą od relacji ze współczesnych wypraw. Autorzy opowiadają o przyrodnikach działających razem z mierniczymi – występuje na przykład Joseph Dalton Hooker, przyjaciel i współpracownik Darwina. Sama dla siebie wypisałam kilkanaście nazwisk do sprawdzenia na potem – to wszystko szalenie interesujące osoby, o których wcześniej w ogóle nic nie słyszałam, a które chciałabym poznać bliżej (na przykład wybitny wiktoriański alpinista William Augustus Brevoort Coolidge)
Po porządnym przygotowaniu historycznego gruntu, czytelnik jest zapoznawany w dalszym etapie z początkami himalaizmu. Himalaizm narodził się w doświadczeniach alpejskich, więc jeszcze raz zbaczamy trochę z kursu i poznajemy świat rekreacyjnych wspinaczek, które dopiero później przekształcają się w wyścigi. Rozdział o prawdziwej historii wspinania zaczyna się od Williama Martina Conway’a – historyka sztuki i alpinisty, którego wyprawa z 1892 uznawana jest za pierwszą ekspedycję wspinaczkową. I tak naprawdę mogłabym Wam opowiedzieć właściwie całą książkę, bo wszystko jest w niej fascynujące. Jest George Mallory i walka o Mount Everest, są dokładnie opisane czasy przedwojenne, czasy wojny i powojenne, złota era himalaizmu i współczesność, epoka skrajności. Są Szerpowie, pierwsze wspinające się kobiety i oczywiście akcenty polskie. Historia kończy się na roku 1996. Przypuszczam, że teraz można by dopisać już kolejny rozdział. W poszczególnych rozdziałach znajdują się czarno białe zdjęcia, które oglądałam z dużą przyjemnością (jak zawsze dla mnie mogłoby być ich jeszcze więcej). Są przypisy, które rozszerzają nam historię, albo odsyłają do kolejnych ciekawych pozycji książkowych. Autorzy wykonali ogrom pracy i warto to docenić, czytając książkę.
Zawsze mam problem z pisaniem o takich książkach – osoby, które interesują się tematem na pewno jej nie przegapią, a mówienie komuś, kogo wspinaczka nie interesuje, że musi ją przeczytać też nie wydaje się na miejscu. Mimo wszystko zostawiam wam taką myśl – to świetna opowieść o ludziach i górach, ich wspólna historia. Autorzy są historykami, więc znają się na opowiadaniu o przeszłości. Po lekturze tej książki wspinaczka będzie bardziej zrozumiała, łatwiej ją będzie umieścić w przestrzeni historii człowieka. Fajnie jest przeczytać biografię himalaisty, ale jeśli chcecie zrozumieć całe zjawisko wspinaczki, przeczytajcie Upadek olbrzymów.
♦