Mario Livio || Tłumaczenie Jan Szkudliński
Dawno temu, kiedy byłam jeszcze dzieciakiem, przeczytałam biografię Johannesa Keplera Przez ciernie do gwiazd. Nie pamiętam zupełnie, jak jest napisana, ale pamiętam jej lekturę, fascynację tym wszystkim, co w niej było i łacińskie zdanie per aspera ad astra, które dla mnie już zawsze będzie tłumaczone jako przez ciernie do gwiazd. I może to nie była pierwsza kosmiczna książka, jaką przeczytałam, ale chyba jest najwcześniejszą jaką pamiętam. Czytanie o ludziach, którzy odkrywali kosmos było zawsze dla mnie wielką przyjemnością, a i te stare wydania miały coś w sobie. Dlatego tak bardzo ucieszyła mnie biografia Galileusza! Bo akurat o nim nic wcześniej nie czytałam (nie wiem, jak to się stało), więc to była idealna okazja, by to nadrobić. A obejmowanie takich tytułów patronatem to dla mnie podwójna radość! Jestem z tego bardzo dumna i cieszę się, że mogę Wam polecać takie wspaniałe książki!
Ponieważ nie czytałam wcześniej żadnej biografii Galileusza, nie mogę zrobić porównania, ale wierzę autorowi, że nie wszystkie napisane książki o Galileuszu są dobre do czytania dla zwykłego czytelnika. Czyli takiego, który nie ma wykształcenia fizycznego czy astronomicznego, który nie żyje kosmosem, a być może chce się tylko dowiedzieć czegoś ciekawego o tej fascynującej postaci. Słyszał coś tam o procesie, o tym, że Galileusz był heretykiem, o wymruczanych pod nosem słowach a jednak się porusza. Może chce poczytać o początkach astronomii, jak to w ogóle się stało, że ludzie przestali wierzyć w to, że Ziemia jest w centrum wszechświata i co tak naprawdę miał wspólnego z tym wszystkim kościół katolicki. Mario Livio wychodzi naprzeciw takiego czytelnikowi – jest astrofizykiem, ale rozumie, że do przybliżenia postaci Galileusza nie trzeba używać naukowego języka. Sam zresztą wyjaśnia, dlaczego zdecydował się napisać książkę o Galileuszu, skoro istnieją już setki podobnych (w samym XVII wieku opublikowano około 400 książek o Galileuszu). Oprócz przystępności, jest jeszcze zawód autora, który pozwala mu przedstawić wiele aspektów tej historii z punktu widzenia dzielonego z Galileuszem. Pozwala też na zrobienie wielu nawiązań do współczesnej nauki i oprócz samej biografii Galileusza, to najbardziej fascynująca część tej książki.
Pogarda i wrogość wobec nauki, jakiej doświadczamy dzisiaj, są dokładnie tym samym rodzajem postawy, z którym walczył Galileusz. Poprzez jego próby oddzielenia nauki od interpretacji Pisma Świętego i odczytywania przezeń praw przyrody z wyników doświadczeń zamiast utożsamiania ich z pewną przyczyną. Galileusz był jednym z pierwszych, którzy w domyśle wprowadzili ideę, że nauka zmusza nas do przyjęcia odpowiedzialności za nasze przeznaczenie, a także za przeznaczenie naszej planety.
Galileusz odkrył zjawisko bezwładności oraz niezależność okresu drgań wahadła od amplitudy (co doprowadziło do powstania pierwszego zegara wahadłowego). Podjął też pierwszą próbę zmierzenia prędkości światła. Najbardziej jednak kojarzymy go z odkryciami astronomicznymi. Galileusz dostrzegł góry na Księżycu, fazy Wenus i księżyce Jowisza. Odkrył plamy słoneczne, pierścienie Saturna i zauważył, że Droga Mleczna to zbiór wielu słabych gwiazd. Ulepszył holenderski wynalazek lunety i jako jeden z pierwszych używał teleskopu do obserwacji nieba. Ale książka Mario Livio to nie tylko wyliczenie jego odkryć, wynalazków i zasług – choć oczywiście jest to wielka wartość, a zwłaszcza przedstawienie ich z punktu widzenia dzisiejszej nauki. Wydawałoby się, że jesteśmy daleko od miejsca, w którym naukowca stawia się przed sądem za religijne herezje – a jednak może wcale nie tak daleko, jak chcielibyśmy być. Książka Livio to przede wszystkim opowieść o Galileuszu-człowieku – o kimś, kto ma marzenia i pasje, ale już niekoniecznie warunki do ich realizacji. O kimś, kto wierzy w to, co robi tak bardzo, że nie zaprząta sobie głowy dyplomacją czy byciem miłym dla innych. O naukowcu, który jest bezwzględny dla swoich rywali, czasami złośliwy. O kimś, kto jest genialny, ale też popełnia błędy (Galileusz nie zgadzał się np. z Keplerem, że planety poruszają się po eliptycznych orbitach). O życiu wypełnionym nauką i odkryciami, ale też walką – z innymi naukowcami, z religią, z upływem czasu, z samym sobą…
Nie wiem, czy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie świat, w jakim musiał żyć Galileusz, ale dzięki takim książkom na pewno jest to łatwiejsze. To wyzwanie być naukowcem w świecie, w którym Pismo Święte jest interpretowane dosłownie, w którym wszyscy wierzą, że to Słońce kręci się wokół Ziemi, podczas gdy ty patrzysz w niebo i widzisz, że jest inaczej, w którym wszystkie twoje książki i prace muszą być zgodne z Biblią, a jeśli nie, to nie zostaną wydrukowane… Obraz takiego świata daje bardzo dużo do myślenia, osiągnięcia takich ludzi jak Galileusz nabierają jeszcze większego znaczenia, inaczej zaczyna się postrzegać instytucję kościoła