Paul Murdin || Tłumaczenie Jolanta Sawicka
W 2019 roku, w którym piszę tę książkę, znanych jest około 3800 planet krążących wokół gwiazd innych niż Słońce. Planety są najwyraźniej czymś pospolitym.
Jeżeli wierzyć powieściom kryminalnym, życie wsi angielskiej jest na ogół spokojne i uregulowane – jeśli tak zaczyna się książka o planetach, to ja jestem kupiona od razu! Kosmiczne książki czytamy wprawdzie w lipcu, ale nikt nie powiedział, że nie można zacząć wcześniej. Dzisiaj premierę miała książka Paula Murdina – a że ja się zakochałam w niej na zabój, postanowiłam zrobić mały skok w bok i zamiast o książce dziecięcej opowiedzieć Wam dzisiaj o kosmicznej. Przeczytałam już sporo takich książek i lubię je za to, że ciągle uczę się czegoś nowego. Do tego w ogóle nie znałam autora – Paul Murdin jest brytyjskim astronomem, współodkrywcą czarnej dziury i autorem dwudziestu książek o kosmosie. Patrząc na tytuły – chcę je wszystkie przeczytać. Znalazłam nowego ulubionego kosmicznego autora! I mam wielką nadzieję, że pojawi się więcej jego książek po polsku!
Układ Słoneczny wydaje nam się stały i uporządkowany – ta książka uświadomi was, że wcale tak nie jest, co więcej, że żyjemy w wiecznym chaosie. Autor pokazuje, że planety mają pasjonujące, pełne dramatycznych wydarzeń życie. Myśleliście kiedyś w ten sposób o planetach? Założę się, że nie! Uwielbiam książki, które zmieniają myślenie o tym, co nas otacza i powodują, że uważniej patrzymy na rzeczy, które być może do tej pory nasw ogóle nie interesowały.
Jeśli wam się wydaje, że planety, kosmos, krążenie po orbitach i inne kosmiczne sprawy to są skomplikowane rzeczy to macie rację. To są bardzo skomplikowane rzeczy, dlatego tym bardziej polecam wam tę książkę. Bo okazuje się, że można bez zaawansowanej wiedzy astronomicznej i fizycznej połapać się, o co chodzi. Autor pisze na przykład tak – Newton zrobił kiedyś analizę ruchu dwóch ciał, z której wynikało, że planety zawsze poruszają się po elipsach. Ale Układ Słoneczny składa się z większej ilości ciał, a dorzucenie nawet jednego więcej psuje wszystko. Bo kiedy znamy położenie planet, możemy wyliczyć gdzie będą np. za 100 milionów lat. Ale biorąc pod uwagę wzajemne oddziaływanie się ciał, okazuje się, że po upływie tego czasu planety mogą być wszędzie.(Kojarzycie powieść Problem trzech ciał?) We współczesnej fizyce określa się to mianem chaosu – są to zachowania łatwo przewidywalne w krótkim okresie czasu, ale w dłuższej perspektywie są tak uzależnione od stanu początkowego, że nie można ich przewidzieć. Logiczne, prawda?
Murdin pisze o tym, że w ciągu istnienia naszego wszechświata miały miejsca gwałtowne zmiany w pozycjach planet, które miały wpływ na to, jakie planety są dzisiaj. O każdej z tych planet i ciał niebieskich autor snuje opowieść – o ośmiu głównych planetach, dwóch planetach karłowatych i kilku planetoidach, meteoroidy i satelity. W jego ujęciu Merkury jest płochliwy i ekscentryczny, Mars jest planetarnym wojownikiem, Ziemia posiada wewnętrzną równowagę, Ceres to planeta, która nie urosła, Jowisz to władca o twardym sercu a Saturn jest władcą pierścieni. Dowiecie się też, jakie ciało niebieskie ma zimne serce, a jakie jest niepasującym elementem układanki, a które jest outsiderem. Poznajemy historię wyobrażeń o kosmosie – jest Mikołaj Kopernik, Galileusz, Kepler i Newton – czyli wszyscy ci, którzy zbudowali podstawy naszej dzisiejszej fizyki i wiedzy o świecie.
Dowiecie się, co to jest efekt motyla, dlaczego Pluton nie jest już planetą, czym są superziemie, czy ziemia jest naprawdę jedyna w swoim rodzaju i dlaczego wyjątkowy jest nasz cały Układ Słoneczny. Dowiecie się przede wszystkim czym planety w ogóle są – niby oczywistość, ale gdyby poprosić was o definicję, albo wyjaśnienie, to pewnie mielibyście problem. Bardzo podoba mi się to, że autor daje czytelnikowi szeroki kontekst historyczny i społeczny. Nie podaje po prostu współczesnej definicji planety, o nie. On opowiada o tym, jak ludzie w starożytności postrzegali niebo, kiedy to postrzeganie się zmieniło i jak rozwój nauki i kolejne odkrycia gmatwały definicję raz po raz.
Nie jest to książka astronomiczna, napakowana wiedzą, fizyką, wzorami i trudnymi definicjami i pojęciami. Owszem, zdarzają się fragmenty przy których być może trzeba będzie zmarszczyć trochę bardziej brwi. No ale umówmy się – czytamy w końcu książkę o kosmosie, więc one dodają tylko uroku. To piękna historia patrzenia ludzi w niebo i odkrywania kosmosu.Z każdej strony wylewa się też pasja autora, a takie teksty czyta się najlepiej. Po lekturze tej książki naprawdę będziecie myśleć bardzo ciepło o planetach. Na koniec jest jeszcze Układ Słoneczny w pigułce, dzięki czemu utrwalimy sobie poszczególne definicje oraz kalendarium, które przeprowadzi nas od pierwszych nacięć na kościach oznaczających fazy Księżyca aż do zeszłorocznych wypraw.
Co ja mogę więcej dodać – czytajcie takie książki!
♦
[…] u Diany z bloga Bardziej lubię książki – Nieuporządkowane życie planet, […]