Jeśli pojawia się u mnie proza, to bardzo często dotyczy tematów, które mnie interesują. Jeśli więc czytam powieści, to albo o szpitalach psychiatrycznych, albo o mordercach, z akcją w XIX wieku, z autystycznymi bohaterami i z kilkoma innymi motywami, które mnie od razu przyciągają. Czasami zdarzają się książki zupełnie z niczym takim nie związane, ale rzadko. Więc tak sobie myślę, że obecność tej książki na blogu nie jest żadnym zaskoczeniem. Bo czy mogłabym przejść obojętnie obok książki, która ma tytuł Cisza. Kronika życia pewnego mordercy?
Thomas Raab to austriacki pisarz do tej pory u nas nie znany. W Polsce pojawia się przy okazji swojej najnowszej książki, pierwszej wydanej poza serią kryminałów, które przyniosły mu popularność. Cisza zachęca od razu okładką (którą stworzył Piotr Cieśliński, czyli Dark Crayon), a chwilę potem opisem. Opowieść o mordercy, którego będziemy mogli zrozumieć? Być może nawet mu współczuć? Coś niewyobrażalnego, prawda? To wysoko zawieszona poprzeczka, bo jeśli autor porywa się na taki temat, musi doskonale wiedzieć, co robi. Jest już kilka takich książek, w których głównym bohaterem jest morderca. Jest Pachnidło, którym autor być może trochę się kierował (nawet rozwinięcia tytułów są podobne), jest American Psycho Breta Eastona Ellisa, jest Zwykły człowiek Graeme Camerona. W najciekawszy sposób przedstawił ten motyw serial Dexter. Tam to dopiero nic nie było czarno-białe! Książki tego typu właściwie od razu wzbudzają dyskomfort w czytelniku, bo naszym naturalnym odruchem są negatywne emocje w stosunku do mordercy, i pozytywne wobec ofiary. Kiedy morderca zostaje nam natomiast przedstawiony jako człowiek, który nie wyróżnia się z tłumu, ktoś, kto jest taki sam jak my, kto może być naszym dzieckiem, sąsiadem czy pracodawcą – zaczyna się robić ciekawie…
Fabularnie Raab bardzo dobrze sobie poradził. Karl Heidemann jest chłopcem, wokół którego kręci się cała opowieść, jest naszym bohaterem, naszym mordercą. I nie jest to wcale spoiler, bo nie jest to opowieść kryminalna, w której głównym pytaniem jest, kto zabił. Nie, to wiemy właściwie od samego początku. Ale najpierw poznajemy życie Karla od samego urodzenia, obserwujemy go, jak dorasta, jak zaczyna rozumieć pewne rzeczy, jak odkrywa swój dar i jak potem dzieli się nim ze światem. To, co go wyróżnia wśród innych to hiperakuzja, czyli nadwrażliwość na dźwięki. W jakim zakresie to ona kształtuje Karla? Każdy czytelnik musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Całość opowiedziana jest tak, jak ja lubię – to prosta opowieść, brzmiąca prawie jak bajka, jedynie zabrakło Dawno, dawno temu na początku. Lubię taką formę, bo pozwala ona na przekazanie emocji, na skupieniu się na nich. Proste rzeczy są doskonałym tłem dla wydarzeń, emocji, spraw, które chcemy pokazać, a które czasami ciężko jest uchwycić.
Przy całej swojej prostocie, Raab zdołał umieścić w tej historii najważniejsze pytania, dylematy moralne i dwuznaczności, które sprawiają, że czytelnik czyta i cały czas myśli. Nie sposób opowiedzieć się jednoznacznie po którejś ze stron. Głównemu bohaterowi można współczuć, można go nie rozumieć albo wręcz przeciwnie – doskonale rozumieć i może nawet kibicować?. Ale nie tylko on jest postacią dwuznaczną. Cały skonstruowany świat jest perfekcyjnym odbiciem naszego prawdziwego świata. Świata, w którym nic nie jest czarno-białe, nic nie jest tylko złe, albo tylko dobre, w którym ludzie robią różne rzeczy, a potem muszę się liczyć z ich konsekwencjami. Myślę, że to odwieczne pytanie, które brzmi Czy morderca jest jest zły, kiedy zabija innych złych ludzi? jest doskonałym fundamentem do zbudowania ciekawej historii. To pytanie bez odpowiedzi, z czego autor zdaje sobie sprawę, ale już samo zastanawianie się nad tym jest ciekawe. Jest w książce taki moment, w którym czuć to najbardziej – moment, kiedy ludzie żałują, że mordercy się nie udało, moment, w którym każdy zdaje sobie sprawę, że śmierć jednej osoby, wyszłaby na dobre każdemu z osobna i całej społeczności. Brutalne? Okrutne? Egoistyczne? Pewnie tak. Ale przede wszystkim szczere i prawdziwe.
Cisza to ciekawa książka. Nie ma w niej za wiele dynamicznej akcji, krew nie leje się litrami, a i same zbrodnie są bardziej poetyckie niż brutalne. W tej poetyckości jest siła tej książki. To plus ta specyficzna forma narracji, o której wspominałam wcześniej. Nie każdemu się to spodoba, ale warto sprawdzić to na własnej czytelniczej skórze 🙂
♦
◊ O Ciszy przeczytacie jeszcze u Obsesyjnej
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję
♦
Po Twojej recenzji zapisuję ją na listę do przeczytania! Jeśli nie czytałaś jeszcze “Człowieka o 24 twarzach” to koniecznie po nią sięgnij, to historia Billego Milligana, który miał osobowość wieloraką.
zapraszam do mnie
Czytałam, czytałam – uwielbiam tę historię! No i czekam cały czas na film 🙂
Kibicowanie mordercy? Poetyckie zbrodnie? Ach, trudno o lepszą ilustrację angielskiego wyrażenia “slipper slope”.