Tekst o tej książce zacznę w taki sam sposób, jak wielu z was – Przeczucie to mój pierwszy japoński kryminał. Zauważyliście ostatnio, że pojawiło się u mnie sporo literatury japońskiej. Naprawdę ją lubię, coś mnie do niej przyciąga. Żałuję, że stronę założyłam już po fazie na Murakamiego – przeczytałabym teraz z ciekawością swoje teksty o nim. Jego książki wręcz połykałam, a pierwsze tytuły to była ogromna fascynacja i zachwyt. W każdym razie tym razem padło na kryminał. Skandynawskie kryminały znamy już na wylot, a jako że postanowiłam spędzić to lato z tym gatunkiem, postanowiłam rozszerzyć zakres geograficzny znanych mi kryminałów. Wydawnictwo Znak ruszyło z nową serią kryminału japońskiego pana Hondy prawie jak na prywatne zamówienie 😉
Pewnie powinnam napisać kilka słów o fabule, ale oczywiście tego nie zrobię 😉 I powiem szczerze, że nie ona jest w tej książce najciekawsza. Zagadka kryminalna jest dobrze skonstruowana, a odpowiedzi, jakie dostajemy na końcu książki, zmuszają czytelnika do zastanowienia się nad kondycją ludzkości. Może to brzmi górnolotnie, ale rzeczywiście tak jest. Pomysł na fabułę Honda miał świetny – pokazuje, że w każdym człowieku tkwi coś mrocznego, coś co w odpowiednich warunkach może zostać uruchomione i doprowadzić do niespodziewanych wydarzeń. Nie mamy tu typowego złego bohatera, mordercy, którego ściga policjant. Owszem, morderca jest (musi przecież być), ale jest on bardzo nietypowy i jednocześnie wielowymiarowy, nie da się go postrzegać jedynie w barwach czarno białych. Do tego dochodzą pytania o naturę zła, o jego uniwersalność i powszechność. Wszystko gra ze sobą bardzo dobrze. Sama Reiko Himekawa, pani komisarz, która rozwiązuje sprawę, jest postacią ciekawie skonstruowaną – niby typowa (trudna przeszłość, mierzenie się ze swoimi demonami, własne metody pracy), ale jednak ma w sobie elementy nowe, inne, które wyróżniają ją na tle innych kryminalnych bohaterek.
Początek jednak był powolny. Nie mam pojęcia jak w Japonii stoi rynek kryminałów, czy jest rozbudowany, czy kryminały są czytane. Mam natomiast wrażenie, że autor pisał trochę pod zagranicznego czytelnika, który nie ma pojęcia jak wygląda praca japońskiej policji. Jasne, wygląda jak praca każdej policji na świecie, ale są różnice – w stopniach, w zwyczajach, w procedurach itd. Honda wszystko nam tłumaczy (i to jest dobre), ale w sposób dosyć łopatologiczny – po krótkim dialogu następuje wyjaśnienie, po kolejnym dialogu (a czasami po kilku zdaniach) – kolejne wyjaśnienia w postaci definicji, formułek. Autor musi wyjaśnić czytelnikowi rzeczy niejasne, wprowadzić go w nowy świat, wytłumaczyć reguły nim rządzące. Ale niektórzy umieją to zrobić w sposób zupełnie niezauważalny, tak, że czytelnik zdobywa wiedzę, ale nie orientuje się kiedy. Tutaj widać to bardzo wyraźnie i trochę (zwłaszcza na początku) przesłania to dobrą fabułę i ciekawych bohaterów. Da się też zauważyć pewną nieporadność. Na przykład – jest scena przesłuchania świadka. Potem na zebraniu w policji nasza bohaterka zdaje raport, powtarzając dokładnie, prawie słowo w słowo to, co już czytaliśmy podczas sceny przesłuchania świadka. Takich sytuacji jest wiele. W momentach, kiedy wystarczyłoby sprytnie nawiązać do sytuacji wcześniejszej, Honda powtarza pełne informacje. Zwalnia to tempo, rozprasza i powoduje, że czytelnik może się nudzić. Kiedy jednak przetrwamy sam początek, wgryziemy się w fabułę – dalej będzie już tylko lepiej. Kiedy akcja się zagęszcza, pojawiają się nowe tropy, kolejne pytania i kiedy dowiadujemy się coraz więcej, wtedy już kartkujemy książkę, nie zważając na nic.
Wielką wartością dodaną tej książki jest to, że to kryminał japoński. Ciekawie jest podglądać japońskie zwyczaje – stanie na baczność, ukłon na odprawach, hierarchię w policji, wzajemne relacje. Wszystko to przy kryminałach skandynawskich wydaje się wręcz śmieszne. Tutaj, nawet jeśli policjant pracuje na własnych zasadach czy nie lubi się ze swoim partnerem, hierarchia i pewne społeczne zachowania pozostają nienaruszone. Tak samo jest z transportem – japońscy policjanci poruszają się pociągami, bo samochodem jest wolniej (korki!). A my jesteśmy przyzwyczajeni przecież do skandynawskich pustkowi, społeczności wyspiarskich i innych miejsc, gdzie samochód jest niezbędny. To takie przykładowe drobne różnice, które na pewno rzucą się w oczy fanom kryminałów. Jest ich więcej, a każda z nich sprawia, że warto przeczytać tę książkę nie tylko ze względu na ciekawą fabułę, ale również ze względu na możliwość zajrzenia w japońską codzienność. Egzotyczne dla nas warunki przeprowadzania śledztwa dodają tylko atrakcyjności całej historii.
Przeczucie to pierwsza część serii o komisarz Himekawa. Mam nadzieję, że pojawią się następne – z przyjemnością poznam dalsze losy pani komisarz.
♦
O japońskim kryminale przeczytacie jeszcze:
♦
Przez Murakamiego nie poszłam kiedyś na imprezę. Zaczęłam czytać przed wyjściem i jakoś tak wyszło, że po telefonie znajomych i spojrzeniu na zegarek wolałam dokończyć czytać.
Nieźle! Ja pamiętam, że jak tylko przeczytałam pierwszą książkę (a była to “Przygoda z owcą”), wróciłam do biblioteki i wzięłam wszystko, co stało na półce 😉
Miałem podobnie z Murakamim i to nawet hipstersko, zanim jeszcze szał na niego trafił na dobre do Polski. Z kryminałami mi nie po drodze ostatnio, ale może ten pierwiastek japoński by mnie przyciągnął.
Czy ta książka jest zekranizowana czy tylko okładka tak wygląda?