Absurdalne fakty z historii

Giles Milton || Tłumaczenie Zbigniew Kościuk

Zawsze lubiłam historię, ale nie przypominam sobie, żeby w szkole ktoś przedstawiał ją w ciekawy sposób. Historia to były daty i bitwy, które ciężko było zapamiętać, nazwiska, których nie można było wymówić i ludzie, którzy umarli dawno temu i nikogo już nie obchodzą. A przecież nie ma nic bardziej mylnego – wystarczy spojrzeć na historię z większym luzem, dopuścić do siebie myśl, że ludzie kiedyś (tak samo jak i dzisiaj) byli tylko ludźmi – robili głupie rzeczy, żartowali, zakochiwali się w niewłaściwych osobach, kłamali i kradli, podejmowali złe decyzje, byli marudni rano i wkurzali się na swoje dzieci. Byli też ciekawi i fascynujący, uzdolnieni, byli artystami, osobami, z którymi moglibyśmy prowadzić długie dyskusje, którzy tworzyli wspaniałe dzieła. Zupełnie tak jak dzisiaj. Tak się jednak złożyło, że skoro zapisali się na kartach historii i dzisiaj znamy ich nazwiska, musieli czegoś dokonać (albo urodzić się w odpowiedniej rodzinie, na przykład królewskiej). I jeśli nasz zły humor wpływa jedynie na naszego współlokatora, to zły humor władców kosztował poddanych życie. Jeśli my zakochamy się w niewłaściwej osobie, najwyżej nasze serce zostanie złamane – a od tego przecież potrafiły upadać całe państwa. 

Tym przydługim wstępem chcę Wam pokazać, że historia jest fascynująca, wystarczy spojrzeć na nią takim “ludzkim” spojrzeniem. I to właśnie zrobił Giles Milton w książce Absurdalne fakty z historii. Mózg Lenina, zwłoki Chaplina i ostatni Dodo. Bo kto powiedział, że historia musi być na poważnie – przecież w niej aż robi się od absurdów. Okazuje się, że autora możecie już znać z wcześniejszych publikacji. Pamiętam nawet, że swojego czasu byłam bardzo zainteresowana książką Białe złoto. Ten reportaż historyczny – całkowicie oparty na wspomnieniach i dokumentach z epoki – może być dla wielu czytelników zaskoczeniem. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że oprócz znanego i potępianego handlu czarnymi niewolnikami istniał również handel “białym złotem” – mężczyznami, kobietami i dziećmi, sprzedawani na targach, poniżani, torturowani, zmuszani do pracy ponad siły i wykorzystywani do walki. To bardzo ciekawy temat! Inną bardzo ciekawą książką autora jest Muszkatołowa wojna Nathaniela – to opowieść o XVII-wiecznych odkrywcach, a wiecie, że ja mam słabość do takich książek. Czuję, że zdecydowanie bliżej zaprzyjaźnię się z autorem! Zwłaszcza, że “Absurdalne fakty z historii” mają w sobie wszystko, co kocham w takich książkach!

Całość tekstu podzielona jest na 33 części. Znajdziemy tu damy w przebraniu, człowieka, który nie umarł, zatwardziałych nazistów, upiorne trio, królów i szaleńców, zdziczałe dziecko. Jest historia o angielskiej dziewczynie Hitlera, o Agacie Christie, która zniknęła na 11 dni i nikt do dzisiaj nie wie, co się z nią wtedy działo, o pilocie kamikadze, który przeżył. Dowiemy się, co sprawiło, że dystyngowana panna została kanibalką, kto chciał zjeść ostatniego dodo i co Churchill ma wspólnego z owcami i kim był pierwszy porwany celebryta. I to naprawdę jest tylko niewielki fragment tego, co można w tym fantastycznym zbiorze znaleźć! Ale nie będę zdradzać więcej – odkryjcie go sami!

Kocham takie książki, bo one w fantastyczny sposób zaprzyjaźniają każdego z historią. Naprawdę każdego! Rozdziały są bardzo krótkie, na stronę, dwie, maksymalnie na trzy, więc to bardzo ułatwia czytanie. Nie trzeba ich czytać po kolei, można losować, można czytać na chybił trafił, można przeczytać kilka rozdziałów, odłożyć książkę i wrócić do niej później. Możliwości są nieograniczone! Nie w książce bibliografii i zastanawiałam się jak do tego podejść, bo generalnie bibliografia w książce to coś dobrego i warto zwracać na to uwagę. Jest tutaj z mojej strony takie małe wahanie, bo kilka historii było tak absurdalnych, że musiałam  sprawdzać, czy rzeczywiście wydarzyły się naprawdę! Bibliografia by to ułatwiła i zwiększyła zaufanie do autora. Ale! Nie uważam, żeby to było jakiś duży zarzut, bo brak bibliografii książce nie szkodzi, jeśli ma pełnić taką rolę, z myślą o jakiej została napisana (tak mi się wydaje). A ona nie pretenduje do bycia podręcznikiem historii, tylko bardziej do wykorzystania jej na zasadzie “słuchaj, czego ja się ostatnio dowiedziałem!”. Nie ma lepszego sposobu na zaprzyjaźnienie się z historią i z książkami, niż sprzedanie kilku dziwnych i absurdalnych historii.

Więc podsumowując – jeśli oczekujecie poważnego opracowania historycznego, lepiej omińcie ją szerokim łukiem. Ale jeśli macie ochotę na trochę zabawy, jeśli chcecie poznać fajne postacie, poczytać o dziwnych zbiegach okoliczności, zobaczyć, że historia jest po prostu fajna – to to jest wasza książka. I oczywiście to jest kopalnia ciekawostek, którymi potem można się chwalić w towarzystwie. 

TĘDY DO KSIĄŻKI