Więcej ludzi przebywało w kosmosie niż w głębinach oceanów.
Głębia Jamesa Nestora to książka, w której się zakochałam. Ja w ogóle lubię wodne klimaty. Książki, które opisują mi ten niezwykle fascynujący i ukryty w dużej części wodny świat są jednymi z moich ulubionych. Tylko dzięki nim mogę zajrzeć w głębiny, dowiedzieć się, co się tam dzieje, zachwycić się, zdziwić, zdobyć nową wiedzę. Całkiem niedawno na listę ulubionych książek tego rodzaju wpadła Księga morza, a dzisiaj dopisuję do niej Głębię.
Nie można się od niej oderwać. James Nestor napisał książkę, którą trudno określić jednym zdaniem, a już na pewno nie można tak streścić o czym jest. Jest na pewno o freedivingu, to wyczytamy nawet z okładki. Autor rozmawia z mistrzami tego sportu, jeździ na zawody i próbuje zrozumieć, co kieruje ludźmi, którzy pragną nurkować na bezdechu jak najgłębiej. Sam też postanawia nauczyć się takiego nurkowania. W swoich obserwacjach bardzo szybko dochodzi do wniosku, że freediving jest podzielony, jak właściwie wszystko. Jest ten sportowy, gdzie ludziom zależy tylko na tym, by pokonać kolejne rekordy. Tym obliczem freedivingu Nestor szybko traci zainteresowanie, choć opisuje go bardzo dokładnie. I zanim zdąży pojawić się w nas niechęć do tej aktywności i zanim zaczniemy myśleć o niej jak o zupełnie bezsensownej, nieodpowiedzialnej i wręcz głupiej praktyce, Nestor zaczyna opowiadać nam o innym freedivingu. Takim, który jest stylem życia. W którym nikt nie patrzy na głębokość i nie liczy rekordów. Takim, który pozwala na jedność z oceanem, na bezpośredni kontakt z jego mieszkańcami, na pływanie z rekinami. Takim, który jest środkiem do lepszego zrozumienia środowiska wodnego, do przeprowadzenia badań, które w inny sposób nie mogłyby zostać przeprowadzone, na zdobycie wiedzy. To fascynująca opowieść o głębi, stworzeniach ją zamieszkujących, ale też o ludziach, którzy ją badają oraz o człowieku i jego naturze ogólnie. To przyciągające połączenie, od którego naprawdę nie można się oderwać.
Niezwykłe umiejętności nawigacyjne tych starożytnych kultur nie były wyjątkowe; były normą.
Poznałam ogromną ilość nowych informacji. To fascynujące, co dzieje się w oceanach, a my nie mamy o tym pojęcia. Już sama konstrukcja książki jest ciekawa. Dosłownie schodzi w dół. Zaczynamy od -18 metrów, by skończyć na -10 927. Nestor traktuje temat bardzo szeroko i stara nam się pokazać jego aspekty z wielu punktów widzenia – jest podejście biologiczne, jest historyczne, jest reporterskie. Fragmenty o współczesnych zawodach we freedivingu przeplata opowieściami o tym, co dzieje się w oceanie na jakiej głębokości. Za chwilę opisuje badania nad rekinami, by płynnie przejść do biologii człowieka i tego, jak możliwe jest takie głębinowe nurkowanie przez człowieka. Wszystkie te zagadnienia są absolutnie fascynujące. Są astronauci, ale czy myśleliście kiedyś o akwanautach? Ja przyznaję, że nie. Nestor opisuje również historię budowania urządzeń umożliwiających nurkowanie – to dopiero było ciekawe. Zabiera nas również do Japonii na spotkanie z ama, ostatnimi przedstawicielkami starożytnej japońskiej kultury nurkujących kobiet. Pisze o magnetorecepcji i o tym, co człowiek zatracił w trakcie technologicznego rozwoju. A już w ogóle zadziwiona byłam istnieniem Przełącznika Kontrolnego Życia – czegoś co brzmi tak, jakby mogło istnieć tylko w jakiejś powieści science-fiction. A tymczasem to naukowy termin i sama prawda:
Nazwę Przełącznik Kontrolny Życia ukuł w 1963 roku fizjolog Per Scholander. Odnosi się ona do szeregu odruchów fizjologicznych występujących w mózgu, płucach i sercu, które uruchamiają się w chwili, gdy zanurzamy twarz w wodzie. Im głębiej nurkujemy, tym wyraźniejsze stają się odruchy, aż w końcu wywołana zostaje fizyczna transformacja, która chroni nasze organy przed implodowaniem pod ogromnym ciśnieniem i przemienia nas w doskonale przystosowane do życia w głębinach zwierzęta.
I zdaję sobie sprawę, że dla kogoś, kto nurkuje być może ta książka nie będzie takim objawieniem i zaskoczeniem. Ktoś taki pewnie będzie wiedział to wszystko, o czym Nestor pisze. Ale dla takiego laika jak ja jest to była niesamowita podróż. A wartość tej książki jest w tym, że teraz, nawet jeśli ktoś nie nurkuje, może poznać ten świat choć trochę. Uwielbiam książki, które zaspokajają moją ciekawość, a lekturę kończę usatysfakcjonowana i bardzo zadowolona z nowej nabytej wiedzy.
Dodatkowo warto podkreślić, że James Nestor prowadzi nas przez te wszystkie zagadnienia bardzo sprawnie. Wydawałoby się, że połączenie tylu wątków może się nie udać, że może być zbyt chaotyczne. Nic z tych rzeczy. Książka jest bardzo przemyślana i poukładana. Czuć, że autor chciał nam przekazać jak najwięcej ze swojej przygody, widać też zmianę jego podejścia w miarę przebywania z ludźmi związanymi z freedivingiem w celach naukowych.
♦
◊ Na dokładkę recenzja kogoś, kto bardziej zna się na temacie – Paweł trenuje
♦
I kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę:
◊ Przede wszystkim na fotografa Freda Buyle’a, którego zdjęcia Was zachwycą i zaczniecie poważnie się zastanawiać nad rozpoczęciem kursu freedivingu. Tutaj macie link do strony Buyle’a, a tutaj do jego Instagrama.
◊ A jeśli poważnie pomyślicie nad freedivingiem to poznajcie Mateusza Malinę, wielokrotnego mistrza i rekordzistę świata! Prowadzi kursy freedivingu, a jeśli się uczyć, to od najlepszych przecież 🙂
◊ A jeśli freediving interesuje Was bardziej teoretycznie (jak mnie) to wystarczy wpisać na Youtube freediving i macie pełną bibliotekę niesamowitych filmów! Wrzucam Wam tu tylko przykładowy, wystąpienie legendy freedivingu na konferencji TEDx.
◊ R/V Falkor to statek należący do Instytutu Oceanografii Schmidtów, a jego misją jest przedstawienie ludziom nauki o oceanach w taki sposób, żeby byli w stanie się nią przejąć. A ciekawostką jest to, że od siedmiu lat szefem kuchni na statku jest Polak, Grzegorz Kuberski, a jego pomocnikiem jest też Polak, Arkadiusz Ochocki.
◊ I nie mogło zabraknąć gry. Rok temu wyszła przepiękna gra Abzu, w której gracz może poczuć się właśnie jak freediver. Jest cudowna, magiczna, piękna – uspokaja, wycisza i zachwyca. Polecam serdecznie. Nie jest to gra typowa, ale w tym jest właśnie jej cały urok! Ja z niecierpliwością czekam na kolejne projekty studia Giant Squids.
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję
♦
Woda mnie przeraża, nie potrafię pływać i wcale nie chcę się nauczyć, nie mówiąc już o nurkowaniu, ale książkę chętnie przeczytam 🙂 Jestem przekonana, że również większości zawartych informacji nie znam i będę zaskoczona tym o czym wspomina autor.
Polecam, naprawdę. Jest bardzo zaskakująca! A na pewno będzie Ci się ciekawie czytało z perspektywy osoby, która boi się wody! Daj znać, jakie wrażenia po lekturze!
Podzielę się wrażeniami w recenzji, ale nie obiecuję, że nastąpi to szybko. Niestety mam całą listę książek, które chciałabym poznać i na razie więcej tytułów zapisuję niż wykreślam.
Jak to tak? Taki wpis i ni słowa o “Wielkim błękicie”? Przyznam, że to jeden z moich ulubionych filmów. Ta muzyka, to zakończenie. I to właśnie za jego sprawą interesuje mnie na książka.
A bo to takie niedopatrzenie było. To znaczy, najpierw był na liście. Potem wymyśliłam sobie, że skoro to nie dokument, to nie będę o nim pisać (dlaczego tak wymyśliłam, nie pytaj. Nie mam pojęcia!) Potem jednak stwierdziłam, że może jednak warto dodać. A potem o tym zapomniałam. Może dlatego, że… nigdy go nie widziałam!! Trochę hańba wiem, powinnam obejrzeć od razu po lekturze. Ale nadrobię od razu jak wrócę do domu!
Skuś się, warto 🙂