Rozmowa z Łukaszem Łukasikiem i Magdaleną Sarat

Wczoraj pisałam Wam o książce Łosie w kaczeńcach. O czym milczy Biebrza. Dzisiaj zapraszam Was na rozmowę z jej autorami – Magdaleną Sarat i Łukaszem Łukasikiem. Książka mnie zachwyciła, a rozmowa z autorami wspaniale ten zachwyt uzupełniła. Jeśli chcecie wiedzieć, jak pisało się im książkę, jakie są ich fotograficzne marzenia i co jest najważniejsze w fotografowaniu przyrody – przeczytajcie naszą rozmowę. Dzięki uprzejmości autorów tekst ilustrują ich przepiękne zdjęcia (a w książce jest ich dużo, dużo więcej!).

Jak zostać fotografem przyrody? Jak to było w Waszym przypadku?

Chyba nie ma jednej uniwersalnej drogi. W naszym  przypadku przyroda od zawsze była w centrum zainteresowań. I to chyba był pierwszy nieświadomy krok w kierunku fotografii przyrodniczej. Dzisiaj, w dobie fotografii cyfrowej, wzięcie aparatu na wycieczkę po lesie nie stanowi większego problemu. Ponad dwadzieścia lat temu, ten typ fotografii był nie lada wyzwaniem  i zdjęcia nielicznych wówczas fotografów przyrody, które oglądaliśmy budziły wielkie emocje i podziw dla autorów. Z pewnością również intrygowały i inspirowały. Z biegiem czasu pojawiła się myśl, że też byśmy tak chcieli i to już był drugi, tym razem świadomy krok w kierunku fotografii przyrodniczej. 

Każda fotografia rządzi się innymi prawami – co jest ważne w fotografii przyrody?

Światło, cierpliwość, wiedza, determinacja, upór, wiedza, konsekwencja, samodyscyplina, wiedza … No i oczywiście fascynacja samą przyrodą, chęć jej poznawania i potrzeba bliskiego z nią kontaktu.

Od kuchni fot. Łukasz Łukasik. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

Gdybyście mieli dać jedną radę komuś, kto chce fotografować przyrodę – co by to było?

Ucz się obserwować ten najbliższy tobie świat i zaczynaj przygodę od niego. Najważniejsze to mieć oczy i uszy szeroko otwarte na to, co nas otacza. Wówczas okazuje się, że w naszym bezpośrednim sąsiedztwie dzieją się mega ciekawe i fascynujące rzeczy, których nie trzeba szukać na drugim końcu świata. 

Książka jest pełna przygód – jak je wybieraliście do książki i czy dużo się nie zmieściło?

Oj bardzo dużo się nie zmieściło. Gdyby tak rzetelnie spisać wszystkie nasze terenowe przeprawy to zebrałoby się jeszcze na co najmniej dwie książki. Na początku był chaos. I to dobre określenie. Bo nie od razu wiedzieliśmy jak ta książka ma wyglądać. To się zmieniało w trakcie pisania. Coś pasowało, a coś innego mniej i tak powoli powstawała ostateczna wizja tego, co chcielibyśmy pokazać i opowiedzieć. 

Od kuchni fot. Tomasz Fijołek. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

Zakładam, że wszystkie ulubione historie w książce umieściliście – ale może jest jakaś, która się nie zmieściła, a też jest warta opowiedzenia?

Takich jest jeszcze całkiem sporo. Jak choćby wspomnienie z wyprawa na chomiki – małe, skryte gryzonie, które dały nam niezłą lekcję pokory i cierpliwości. Długie godziny oczekiwania, po których na kilka sekund w wizjerze pojawia się sympatyczna mordka wyposażona w wyjątkowo bystre oczy. Po wspomnianych kilku sekundach mordka znika, a nas czekają kolejne godziny czatowania w bezruchu. Poza tym, nie wszystko co pierwotnie znalazło się w projekcie dotrwało do końca. Kto wie, może kiedyś pojawi się ciąg dalszy Łosi w kaczeńcach

Czytając książkę można odnieść wrażenie, że dobre zdjęcie przyrodnicze powstaje tylko rano. To chyba raczej nie jest zawód dla ludzi, którzy lubią pospać?

Fakt, to zajęcie dla osób lubiących walczyć z budzikiem o naprawdę nieprzyzwoitych porach. Czas tzw złotej godziny to najlepsza pora do fotografowania. A w ciągu doby mamy takie dwie –   jedną o świcie, drugą przed zmierzchem. Jednak to zwykle poranki bywają bardziej owocne, bo to czas wzmożonej aktywności wielu zwierzaków i zmniejszonej aktywności ludzkiej. Poza tym przywitanie budzącego się dnia w terenie to przeżycie niemal mistyczne. Powoli cichną odgłosy nocnego życia lasu, a w ich miejsce pojawiają się dźwięki zwiastujące nadejście nowego dnia. Jak choćby klangor żurawi na bagnach. Wszystko to podane w otoczce porannego brzasku i unoszącej się mgły. Prawdziwa magia. 

Zimorodek. fot. Magdalena Sarat. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

Jakie są Wasze fotograficzne marzenia? Jakie zwierzę chcielibyście sfotografować?

Jednym z takich jak na razie niespełnionych marzeń  jest wyprawa na północ Europy i fotografowanie wołów piżmowych. Takich marzeń jest oczywiście zdecydowanie więcej, jednak woły piżmowe na pewno znajdują się na początku tej listy.

Jaki jest Wasz ulubiony gatunek do fotografowania? I ulubione miejsce!

Mieliśmy Ci odpowiedzieć, że w zasadzie z ulubionym miejscem to nie ma większego problemu i mamy takie. Ale okazuje się, że jednak to wcale nie jest takie oczywiste. Bo w każdym kierunku w którym jeździmy fotografować mamy ulubione miejscówki i tematy. Każde jest inne, każde ciekawe i daje różne możliwości. Co nie zmienia faktu, że najwięcej czasu spędzamy w dolinie Biebrzy i Narwi. Jeśli chodzi o ulubiony gatunek, to też nie jest całkiem jednoznaczne. Bardzo lubimy fotografować ptaki. Ta grupa zwierząt jest bardzo różnorodna i trudno obok nich przejść obojętnie. Ale to jednak chyba tytułowy łoś jest zwierzakiem, z którym spotkania wywołują wiele emocji i przy każdym z nich trudno powstrzymać się przed zrobieniem kolejnego zdjęcia. 

Fot. Łukasz Łukasik. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

W książce pokazujecie, jak wygląda dzień fotografa przyrody. Zdecydowanie to nie jest zajęcie dla każdego – jakie cechy powinna mieć osoba, chcąca tym się zajmować?

Po pierwsze powinna kochać, szanować i rozumieć przyrodę. Może brzmi to banalnie, ale jest piekielnie ważne. Poza tym taki ktoś powinien zdobyć wiedzę na temat tego, co chce fotografować. To jest podstawa, aby nie zaszkodzić zwierzakom, niczego nie zniszczyć, a przy okazji wrócić do domu z udanymi zdjęciami. Poznanie biologi, zwyczajów, pór aktywności poszczególnych gatunków zdecydowanie ułatwi realizację naszych planów fotograficznych. A przede wszystkim pozwoli je zrealizować bez większej ingerencji w prywatne życie bohaterów naszych zdjęć. 

Wyobrażam sobie, że każdy fotograf przyrody ma swoje “miejscówki” do fotografowania. Czy zdradzacie je sobie z innymi fotografami, czy raczej nie? 

I tu jest bardzo różnie. Mamy niewielkie grono zaufanych znajomych, co do których mamy pewność, że nie zrobią niczego co mogłoby zaszkodzić zwierzętom i z nimi chętnie wymieniamy się informacjami. Ale niestety życie nauczyło nas też, że lekkomyślne dzielenie się informacjami może doprowadzić do zbyt dużej presji na dane miejsce.  Jeśli jest coś atrakcyjnego, to takie informacje rozchodzą się w błyskawicznym tempie i nagle okazuje się, że w spokojnej dotąd okolicy nagle pojawia się zbyt wiele osób. A to zwykle bywa bardzo niekorzystne dla przyrody. 

Jak bardzo wiedza o zwierzętach jest potrzebna w ich fotografowaniu?

Wiedza to podstawa, bez niej nie da się nic mądrego zrobić, a można jedynie zaszkodzić. Dopiero mając podstawową wiedzę o biologii, zachowaniu, zwyczajach danych gatunków, o tym w jakim środowisku powinniśmy ich szukać możemy cokolwiek zaplanować. Bez tego ani rusz. 

Łoś, fot. Magdalena Sarat. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

Mówi się, że to nie sprzęt robi zdjęcia tylko człowiek. Czy w przypadku fotografii przyrody też się to sprawdza?

Tak. Dobry, czy bardzo dobry sprzęt na pewno ułatwia pracę i daje więcej możliwości. Ale jeśli ktoś nie będzie potrafił tego wykorzystać, to i tak nie zrobi udanych zdjęć. Nieraz okazywało się, że cudowne kadry powstawały na podstawowym zestawie, a marne pstryki były robione aparatami z najwyższej półki. Wszystko zależy od umiejętności dostrzegania tego co nas otacza, od wrażliwości i wyobraźni. 

 Jak wasza praca zmienia się z porami roku?

W fotografii przyrodniczej to właśnie pory roku dyktują co robimy. Mamy to szczęście, że wraz z kolejnymi porami roku nasza przyroda się zmienia i daje różne możliwości. Wiosną zwykle priorytetem są przeloty ptaków i  ich gody. Poza tym wszystko wokoło kwitnie, więc w międzyczasie należy pamiętać również o makrofotografii. Lato bywa nieco spokojniejsze, ale też trudno się nudzić, kiedy u wielu gatunków młode pokolenie podrasta i razem z rodzicami pojawia się na żerowiskach. Jesień to czas wyjątkowych spektakli natury. Trwają gody u łosi i jeleni, zlotowiska żurawi. Zima natomiast z pewnością należy do ssaków. Łatwiej wtedy o spotkanie z wydrą, bobrem, czy łosiem w jego zimowej ostoi. Ale warto również skupić się na ptakach, które spędzają u nas tą porę roku.

Rycyk, fot. Magdalena Sarat. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

Wasza praca jest fascynująca i mogłabym pytać o nią jeszcze długo, ale rozmawiamy przy okazji premiery Waszej książki. Kto wpadł na pomysł jej napisania? 

Pomysł narodził się dzięki dziewczynom pracującym w Wydawnictwie Poznańskim. Już wcześniej pisaliśmy felietony do różnych magazynów. Jednak zrobienie książki okazało się świetną okazją, żeby zebrać różne nasze przygody, przelać na papier i opublikować właśnie w takiej formie. 

Czy łatwo było przelać swoje fotograficzne przygody na papier, a jeśli nie, to nasz czym polegała trudność?

Z tym trudności akurat nie było, bo z powstawaniem każdego zdjęcia wiąże się jakaś historia,  która budzi emocje i na długo zapada w pamięć. Bywa też tak, że jest co wspominać, nawet jeśli podczas wypadu w teren nie powstanie ani jedno zdjęcie. Często w środowisku fotografów przyrody mówi się, że najlepsze zdjęcia to te, których jeszcze nie udało nam się zrobić.

Łatwiej napisać rozdział czy zrobić dobre zdjęcie? 

Na dobre zdjęcie wpływa wiele czynników. A w fotografii przyrodniczej jest tak, że bardzo często najważniejszym z nich bywa szczęście, które nam sprzyja, albo i nie. Poza wiedzą i doświadczeniem to właśnie ten szczęśliwy traf może mieć duży wpływ na to, czy wyprawa zakończy się sukcesem. Można siedzieć w ukryciu wiele godzin i nie zrobić ani jednego zdjęcia, bo okazuje się że akurat na ten poranek ptaki wybrały sobie zupełnie inną miejscówkę. A jednocześnie można wracać z terenu i przeżyć zupełnie niespodziewane i wyjątkowe spotkanie, które zakończy się ciekawym kadrem. Opisanie tego co się przeżyło, to już zupełnie inna historia i raczej ciężko te dwie sprawy porównywać. Jedno jest pewne. Jeśli wydarzyło się coś ciekawego, to opowiedzenie tego nie jest problemem. 🙂 

Łoś, fot. Magdalena Sarat. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

Jak wyglądała praca nad książką?

Trudno na to odpowiedzieć, bo to był bardzo dziwny czas. Rozpoczęła się pandemia, lock down, pojawiło się sporo wątpliwości. Do tego wszystkiego doszedł największy pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym i nasze starania w dołożeniu choć małej cegiełki do jego ugaszenia. Krótko mówiąc jedna wielka gonitwa myśli. Kiedy teraz nad tym się zastanawiamy, to nie mamy pojęcia jak nam się to udało w tym całym zamieszaniu.

Jako czytelniczka mogę tylko powiedzieć, że bardzo się cieszę, że ją napisaliście. Co najbardziej Wam się podobało w procesie pisania, a co najmniej?

Każdemu z nas coś innego. Łukaszowi podobało się wszystko. Magda zdecydowanie poległa na pracach redakcyjnych.

Dudek, fot. Łukasz Łukasik. Zdjęcie pochodzi z archiwum autorów.

 Czy moglibyście polecić książki dla osób zainteresowanych fotografią przyrody – coś co każdy powinien przeczytać?

Przychodzą nam na myśl dwie książki, na które powinny zwrócić uwagę osoby chcące fotografować przyrodę: „Fotografujemy ptaki” Grzegorza i Tomasza Kłosowskich i „Fotografia przyrodnicza dla wytrwałych. Jak skutecznie fotografować zwierzęta” Henryka Janowskiego i Rafała Gawełdy. To może na dobry początek jeśli chodzi o samą fotografię. A poza tym dobrze byłoby zapoznać się z książkami dr Andrzeja Kruszewicza, np. dwutomowym wydaniem „Ptaków Polski”,  które zawierają wiele cennych informacji o biologii i zwyczajach poszczególnych gatunków. 

Oprócz samych przygód sporo też piszecie o samej przyrodzie i jej szanowaniu – gdybyście mieli podsumować naszą rozmowę tym, co jest najważniejsze w Waszej książce – co chcielibyście, żeby każdy czytelnik z niej wyniósł?

Na pewno to, że zrobienie zdjęcia nie jest najważniejsze. Najbardziej cenna jest okazja do spędzenia czasu w terenie i zobaczenia na własne oczy jak cudowna jest nasza przyroda. Jak wiele dobrych rzeczy może nam dać. I że należy jej bronić. Ale oczywiście nie ślepo i fanatycznie. To akurat trzeba robić bardzo mądrze i odpowiedzialnie. Poza tym miejcie oczy szeroko otwarte, a zdziwicie się, jak wiele dotąd umykało waszej uwadze i jak wiele można zobaczyć.