komentarzy 5

  1. CoZaBadziewny Czytacz
    19 lutego 2017

    Hildegarda z Bingen. Za co? Za to, że mimo że była trochę poczesana to całkiem równa babka. Za to, że mimo że dawniej nie miałam zielonego pojęcia kim jest, to i tak co jakiś czas przewija się w moim życiu. Za to, że moja szalona nauczycielka w liceum na podstawie jej mistycznych widzeń tworzyła abstrakcyjne i dość psychodeliczne i przerażające prace. Za to, że już w średniowieczu domagała się uznania znaczenia roli kobiet. I to w kościele! Za to, że w przerwach między śpiewaniem psalmów, a kolejnymi rzekomymi wizjami pisała o medycynie i naturalnym leczeniu. Za to, że obserwowała naturę i ludzi. Za to, że żywienie się na podstawie jej zaleceń pomogło mojej mamie. A przede wszystkim za to, że potrafiła okręcić wokół małego palca cały ten męski katolicki świat. Niezależnie od tego czy wierzy się w to co wierzyła Hildegarda, trzeba jej przyznać – barwna z niej była postać 😀

  2. Anika
    19 lutego 2017

    Maria Skłodowska Curie przychodzi mi w tym momencie do głowy, dlatego że była niesamowitym naukowcem, Polką, która osiągnęła tak wiele i zwyczajną kobieta z małostkami . 🙂 Z chęcię poznałabym te 52 kobiety, których postaci zostały przybliżone w polecanej przez Ciebie książce. 🙂 Pozdrowienia !

  3. Człowiek z książką
    20 lutego 2017

    Świetny tekst. Aż dziwne, że mi ta książka wcześniej nie mignęła przed oczyma. Trochę szkoda, że zmarnowany potencjał, ale to zawsze jakiś początek, to dalszych poszukiwań treści o poszczególnych bohaterkach tej książki. Na pewno nie będę oryginalna, bo wybieram Marię Skłodowską-Curie. To pierwsza i niezaprzeczalnie niesamowita kobieta, która przychodzi mi do głowy jako inspiracja. To osoba, która wszystko osiągnęła dzięki swojej ciężkiej i systematycznej pracy. Zajmowała się przedmiotami ścisłymi (chemia, fizyka), co jest mi szczególnie bliskie, ponieważ mam wykształcenie techniczne. Potrafiła połączyć karierę zawodową (która zmuszała ją do przebijania murów, które nawet w dzisiejszych czasach stoją przed kobietami, a co dopiero było w czasach, kiedy żyła ona), z życiem rodzinnym i prawdziwą miłością do Piotra Curie. Uwielbiam ją za skrupulatność, za to, że nawet do ślubu poszła w czarnej sukni, którą potem zakładała do pracy w laboratorium (uwielbiam kolor czarny), za przejażdżki rowerowe ze swoim mężem, za to, że była jedną z nielicznych kobiet i jedną z pierwszych, która zrobiła wtedy prawo jazdy, żeby prowadzić karetkę w czasie pierwszej wojny światowej. Oczywiście też za to, że udowodniła malkontentom, że pierwszy Nobel, który zdobyła razem z mężem, nie był dziełem tylko mężczyzny, bo potem już samodzielnie dostała Nobla i nikt nie mógł już podważyć jej umiejętności. Za to wreszcie, że była człowiekiem renesansu w dzisiejszym pojmowaniu tego określenia.

  4. 21 lutego 2017

    O książkę się nie staram, ale ciekaw jestem, czy jest tam Ada Lovelace. I zgadzam się, że do dziś ten problem bywa aktualny, co niedawno pokazał pewien naukowiec, który narzekał na to, że kobiety rozpraszają mężczyzn w miejscu pracy… Szkoda słów.

  5. Człowiek z książką
    22 lutego 2017

    Super! Bardzo się cieszę. Dziękuję. Adres wyślę w wiadomości prywatnej na Facebooku.

Brak możliwości komentowania.