Richard Taylor || Tłumaczenie Andrzej Goździkowski
Był taki czas, że czytałam bardzo dużo książek true crime. Potem trochę mi przeszło, ale w dalszym ciągu z przyjemnością sięgam po ciekawe książki z tego obszaru. Ale szukam tylko tych dobrych, porządnych, napisanych przez ludzi zajmujących się zbrodniami od strony naukowej. Plus zauważyłam, że mnie osobiście bardziej od tych złych, od morderców i psychopatów bardziej ciekawią i fascynują ludzie, którzy ich łapią, rozpracowują, badają. To, czego nie pojmuję to zainteresowanie i fascynacja zbrodnią dla samej fascynacji. U niektórych da się wyczuć podziw dla morderców, a niejednokrotnie na Instagramie można wpaść na konta osób, które wieszają sobie wizerunki morderców na ścianie i dumnie się tym chwalą. Skręca to moim zdaniem w dosyć niepokojącą stronę. Ale takiej zwykłej ciekawości wcale się nie dziwię – tak nas wychowała popkultura, kryminalne seriale i kryminały do czytania. Chcemy w bezpieczny sposób poznać ten niebezpieczny świat – i właśnie temu służą takie książki jak ta, o której dzisiaj wam opowiem.
Richard Taylor to psychiatra sądowy, który od prawie 30 lat praktykuje w swoich zawodzie – jego zadaniem jest ocena zdrowia psychicznego sprawców poważnych przestępstw, a potem poddanie leczeniu tych, u których zdiagnozował zaburzenie psychiczne. I na samym początku muszę to napisać – właśnie takie książki warto czytać, po takie książki sięgajcie, jeśli interesuje was tematyka zbrodni. Nie ma tu silenia się na kontrowersje, nie ma eksponowania zbrodni dla samego eksponowania. Taylor opowiada o swojej pracy, wplatające elementy z życia osobistego i opowiadając o historii psychiatrii sądowej. Można któryś z tych elementów lubić bardziej lub mniej, ale wszystkie one się wzajemnie uzupełniają i tworzą całościowy obraz. Subiektywny, oczywiście, bo pisany z perspektywy jednego człowieka, niemniej bardzo interesujący i wartościowy. Książka ma prawie 600 stron, co też świadczy o tym, że autor poważnie potraktował swoje zadanie.
Już samym spis treści pokazuje nam, co znajdziemy w środku. A znajdziemy zabójstwa na tle seksualnym, zabójstwa podczas epizodu psychotycznego, sytuacje, kiedy matka zabija własne dziecko, kiedy mężczyzna zabija partnerkę, kiedy kobieta zabija partnera, jest morderstwo dla pieniędzy i sytuacja, kiedy morderca nie pamięta morderstwa. Na koniec znajdziemy jeszcze rozdział o terroryzmie i o leczeniu oraz wyjściu na wolność. Każdy rozdział jest oparty o studium przypadków – poznajemy konkretne sprawy, którymi zajmował się Taylor. Lektura tej książki jest też trochę jak podroż a czasie – autor opisuje swoją pracę od 1998 roku, kiedy wiele rzeczy w sądownictwie było nowością, a wiele tych, które dzisiaj są oczywistością, w ogóle nie było (np. czytniki linii papilarnych). Niektóre rzeczy jednak nie zmieniły się do dzisiaj:
W skali świata przemoc wobec kobiet stanowi poważny problem w dziedzinie zdrowia publicznego. Z danych zgromadzonych przez Biuro ONZ ds. Narkotyków i Przestępczości wynika, że w 2107 roku każdego dnia na świecie średnio 137 kobiet poniosło śmierć z ręki partnera albo członka rodziny. Rocznie na terenie Azji życie w ten sposób straciło 19 700 kobiet, w Afryce 13 400, na terenie obu Ameryk – 6900, a w Europie – 3300.
Ciekawostką jest to, że spośród 330 tysięcy lekarzy zrzeszonych w brytyjskiej Izbie Lekarzy tylko 330 to psychiatrzy sądowi. Autor pisze również o tym, że psychiatrzy sądowi nie łapią przestępców – nie odpowiadają na pytanie “kto?”, tylko “dlaczego”. To oni również decydują, co stanie się ze sprawcą po wyroku skazującym. Już na samym początku autor wrzuca nas w rozważania o tym, jak to jest możliwe, że ktoś, kto było już pod okiem specjalistów, zostaje wypuszczony, a na wolności zabija. Mamy też poruszony problem odpowiedzialności psychiatry – jak podjąć decyzję o tym, czy kogoś wypuścić i jak ją wpasować w trend zwalniania coraz większej ilości pacjentów w ramach oszczędności. Pojawia się pytanie, które jest nieodłącznym elementem życia specjalisty – “czy mogłem temu zapobiec?”.
Richard Taylor rozważa też inne pytanie – czy sadystami czy psychopatami rodzimy się czy się nimi stajemy? Przytacza badania, pokazuje opcje i możliwości. W jego książce znalazło się też miejsce na karę śmierci, na ciekawe fragmenty historyczne, jak na przykład krótka historia szpitala Bedlam, który w 1998 roku świętował swoje 750-lecie. Opowiada nam też o tym, jakie cechy powinien mieć psychiatra sądowy, pokazuje różne oblicza pracy psychiatry sądowego, jak wyglądają te same przestępstwa w różnych miejscach na świecie i jak się różnią ze względu na rok, w którym zostały popełnione. Pisze też o takich szczegółach, jak odpowiedni font użyty w sprawozdaniach i raportach, który może mieć wpływ na decyzje podejmowane przez sędziów i prokuratorów.
Rynek true crime jest bardzo szeroki i zapchany, nie wszystko na nim jest wartościowe, ale tę książkę zdecydowanie warto poznać. Ja, mając ciepłą posadę w bibliotece i nie myśląc nawet o zmianie kariery przeczytałam ją z wielką ciekawością. Myślę, że powinna to być lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy marzą o tym, by zostać psychiatrą sądowym, lub chcą pracować z przestępcami, niezależnie w jakiej formie. Z książki Taylora można dowiedzieć się mnóstwa ciekawostek, ale przede wszystkim poznać przebieg kariery i zobaczyć, jak taka praca wygląda od środka, z czym się wiąże i co tak naprawdę oznacza dla kogoś, kto ją wykonuje.
Dlaczego? – to pytanie, które zadajemy sobie bardzo często w prawdziwym życiu, pojawia się ono też od razu na początku lektury i nie opuszcza nas do samego końca. Nie dostajemy na nie odpowiedzi, ale wydaje się, że próba naukowego rozpracowania to dobry kierunek, nawet dla czytelników.
♦