Alex Schulman || Tłumaczenie Ewa Wojciechowska
Daleko, coraz bliżej to jedna z tych opowieści, na które być może sama nie zwróciłabym uwagi. Ale cieszę się, że stało się inaczej, bo to taka książka, która w czytelniku zostaje i daje mu bardzo dużo, choć pozornie nie ma w niej nic wyjątkowego. Ot, historia rodzinnego spotkania po latach. Ale im bardziej rozkładamy tę historię na czynniki pierwsze, tym pojawia się więcej rzeczy wartych uwagi, więcej pytań, wątpliwości, emocji, rozmyślań. Lubię takie książki.
Alex Schulman to szwedzki pisarz, bloger i osobowość telewizyjna i radiowa. Napisał już osiem powieści, a Daleko, coraz bliżej jest jego ostatnią (data wydania to 2020 r.) – i jednocześnie pierwszą, z jaką polski czytelnik może się spotkać (oprócz krótkiej książki dla dzieci o kupie). Czy warto? Moim zdaniem tak! Trzech braci, Nils, Benjamin i Pierre spotykają się po latach, by wypełnić ostatnią wolę matki. A jest ona bardzo konkretna – muszą pojechać do domku nad jeziorem, w którym spędzali czas, kiedy byli dziećmi, i rozsypać prochy matki właśnie w tym miejscu. Dlaczego akurat tam? Bo oprócz szczęśliwych chwil, radości, miłego, rodzinnego czasu, wydarzyło się nad jeziorem coś jeszcze – coś co zmieniło na zawsze całą rodzinę i każdego z jej członków.
Sposób prowadzenia narracji jest fantastyczny – historię poznajemy od końca i powoli cofamy się do samego początku. Autor odkrywa przed nami kawałki układanki, wielu rzeczy każe się domyślać, ale też momentalnie czytelnik wyczuwa atmosferę tej opowieści. Lew Tołstoj napisał, że wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób. Jest w tym trochę prawdy, ale i nieszczęście potrafi być do siebie podobne. A może nie tyle samo nieszczęście, ile rodzinna codzienność, która wcale do najszczęśliwszych nie należy – jest po prostu zwykła, normalna, taka jaką można spotkać w prawie każdej rodzinie. Rodzice mający swoje wady, dzieci pragnące uwagi rodziców, żarty i psoty, które czasami kończą się lepiej, a czasami gorzej, robienie głupich rzeczy, które potencjalnie mogą skończyć się bardzo źle, cała gama uczuć – rozczarowanie, zawód, ale też śmiech i radosne chwile. Relacje między dziećmi a rodzicami to cały osobny wszechświat i takim osobnym wszechświatem są też relacje pomiędzy braćmi. Trzech braci, każdy inny – jeśli ktoś ma rodzeństwo wie doskonale jak może wyglądać takie dzieciństwo. To, że ktoś jest naszym bratem nie znaczy, że jest dobrym człowiekiem, że jest fajny czy że nas lubi. Rodzeństwo to wielka siła, ale potrafi też być wielkim obciążeniem, czasami na całe życie.
Jest ich trzech, ale tak naprawdę jeden jest głównym bohaterem. To historia ich wszystkich, ale na jednym skupiamy się najbardziej. Jeden jest najważniejszy w tej historii, bo jest powodem jej powstania. A może jednak wszyscy trzej są za to odpowiedzialni? Alex Schuman prowadzi czytelnika przez tę opowieść w sposób bardzo spokojny, a w pewnym momencie zmienia zasady gry i zrzuca na niego bombę, po której ciężko się otrząsnąć, która zmienia praktycznie wszystko, nadaje nowy wydźwięk wszystkiemu, co wydarzyło się do tej pory i zmusza do zadania całkiem nowych pytań.
Tytuł Daleko, coraz bliżej w oryginale to Överlevarna czyli Ocaleni. Długo zastanawiałam się nad polskim przekładem i choć też znaczący, bardziej chyba do mnie przemawiają Ocaleni. Bo niosą ze sobą dużo więcej – od czego ocaleni? Kim są? Dlaczego oni, a nie inni? Alex Schulman stworzył bardzo poruszającą historię, w której odnajdzie się prawie każdy czytelnik. Bo większość z nas ma rodzinę, każdy z nas na jakimś etapie swojego życia był w rodzinnych relacjach. Jak rodzina wpływa na to kim jesteśmy? Jak coś, co wydarzyło się w naszym dzieciństwie odbija się na nas, kiedy jesteśmy dorośli? Jak rodzicie nas kształtują? Czy da się przed tym obronić? I czy trzeba? Podczas lektury pojawiało się we mnie wiele emocji – złość na bohaterów, zrozumienie ich postępowania, by za chwilę nic nie rozumieć (bo przecież ja bym zrobiła inaczej!), smutek, że chłopcy trafili na takich, a nie innych rodziców, wdzięczność, że ja trafiłam na innych.
Książka zdecydowanie warta poznania! Fabularnie bardzo spokojna, emocjonalnie – prawdziwe szaleństwo!
♦
Moja siostra uwielbia tą serię – ciekawa jestem, czy ma już tą pozycje, bo nawet i mi się spodobała!