Bardzo się ucieszyłam, kiedy okazało się, że Wydawnictwo Vesper wznawia Egzorcystę. I to w wydaniu poprawionym przez autora w 2011 r. To była doskonała okazja na nadrobienie kolejnego kultowego tytułu – dołączyłam go do Bookathonu i do stosu hańby. Są takie książki, które wydawałoby się, że zna każdy, tylko nie ja. Egzorcysta jest jedną z nich. Ten najdoskonalszy horror wszech czasów jak go określił King do dziś wzbudza emocje i straszy, choć z pewnością nie tak, jak w czasach, gdy został napisany. Dzisiaj Egzorcysta to symbol, całe zjawisko, cała gałąź popkultury – kultowy film, filmy kolejne, przetarcie ścieżki do wykorzystania motywu opętania, niewyjaśnione zdarzenia i tajemnicze śmierci na planie filmowym, plotki, przesądy i ta niepewność, czy robiąc taki film człowiek nie igra z czymś od siebie większym. Ale przede wszystkim to świetnie napisana powieść i doskonale zrobiony film.
Sama historia jest dosyć klasyczna. Życie Chris McNeil i jej córki Regan nagle wywraca się do góry nogami. Matka zauważa dziwne zachowania Regan, które bardzo szybko eskalują i zmuszają Chris do zdecydowanego działania. Po bezskutecznych interwencjach u lekarzy, Chris zwraca się o pomoc do księdza, szukając według niej jedynej drogi ratunku – egzorcyzmów…
Z jednej strony lubię nadrabiać takie książki i filmy, bo to takie tytuły, które dobrze (i trzeba) jest znać. Z drugiej – zawsze się zastanawiam, co Wam napiszę, bo przecież pewnie napisano już o niej wszystko. Przeglądając Internet w poszukiwaniu tekstów o książce doszłam do wniosku, że faktycznie tak jest 😀 Ja od siebie mogę dodać to, że Blatty miał świetne pióro. Książka w ogóle się nie zestarzała, a to tylko potwierdza uniwersalność bohaterów i samej historii, ale przede wszystkim dobry sposób przekazu. Cały świat jest spójny, bohaterowie ciekawi, a ich emocje i uczucia aż za bardzo realne. Napięcie rośnie powoli, ale nieustająco, i choć przecież wiemy, co się wydarzy (zakładam, że więcej osób widziało film, niż czytało książkę) z całkiem dużym dyskomfortem przewracamy kolejne kartki.
Skąd ten dyskomfort? Wydaje mi się, że z braku odpowiedzi. Tytuł sugeruje nam jednoznaczny trop, ale w miarę czytania orientujemy się, że wydarzenia wcale nie są jednoznaczne. Nagle już nie jesteśmy pewni, czego mamy się spodziewać i co mamy myśleć o Regan. A kiedy tracimy grunt pod nogami w takiej historii, zaczynamy się bać. Blatty zdawał się to doskonale wiedzieć, choć twierdził cały czas, że wcale nie planował napisać horroru i nie chciał nikogo straszyć.
Wydawało mi się, że piszę paranormalną historię detektywistyczną z podtekstami teologicznymi. Miała trzymać czytelnika w napięciu.
Otwarte możliwości, niedopowiedzenia i niejasności tworzą wspaniały klimat. Temat egzorcyzmów można łatwo zepsuć, stawiając się po którejś ze stron i patrząc na nie tylko w kategoriach są – nie ma. Blatty tego nie zrobił, wręcz podkreśla w powieści niechęć Watykanu do egzorcyzmów i zdziwienie księży, że ktoś w XX wieku może jeszcze w to wierzyć. Jednocześnie cały czas daje nam sygnały, że racjonalizowanie wszystkiego to niekoniecznie właściwa ścieżka, a już na pewno nie jedyna. Sami musimy sobie odpowiedzieć, w co wierzyć i sami musimy wybrać, jak zinterpretujemy wydarzenia.
Ze wszystkich tematów, które mnie interesują, egzorcyzmy wzbudzają we mnie chyba najwięcej niepokoju. Więcej napisałam przy okazji recenzji książki Demonolodzy, więc odsyłam tam. Tamta książka niestety nie okazała się dobra, ale pamiętam jeszcze lekturę Egzorcyzmów Annaliese Michel i po niej długo nie mogłam dojść do siebie (do tej pory nie obejrzałam filmu zrobionego na podstawie tej książki, Egzorcyzmów Emily Rose). Egzorcysta powinien być lekturą dla każdego fana grozy, horroru i w ogóle tematu egzorcyzmów. To powieść, która straszy już prawie od 50 lat – i nie wygląda na to, żeby coś w tej kwestii miało się zmienić.
♦
O Egzorcyście znajdziecie bardzo dużo tekstów. Oto kilka z nich:
◊ Nie mogło zabraknąć Olgi z Wielkiego Buka, chyba najbardziej znanej blogowej fanki horrorów 😉 Znajdziecie u niej wpis o nowym wydaniu Egzorcysty, ale też obejrzyjcie wcześniejszy film o książce Blatty’ego.
◊ O książce pisze też Karolina czyli Tanayah Czyta…
◊ … i Okiem Wielkiej Siostry
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję
♦
Kocham horrory i nie mogę sobie wybaczyć, że wciąż nie znam takiego klasyka. Niemniej książkę w tym świetnym wydaniu już mam, więc oby przeczytanie jej było tylko kwestią czasu. Co do recenzji klasycznych utworów, każdy może wnieść coś ciekawego, więc nie przejmowałabym się tym, że o “Egzorcyście” napisano tak wiele artykułów 🙂
Dzięki! Aż tak się nie przejmuję, bo i tak zawsze nasmaruję coś swojego 🙂 A “Egzorcystę” warto poznać 🙂
To prawda, ta książka w ogóle się nie zestarzała! Trzyma w napięciu cały czas, aż to świetnego zakończenia…
Horrory i Pożeracz nie lubią się, ale nie ze względu na zbyt silne oddziaływanie, a na jego brak. Choć “Egzorcysta” mnie ciekawi właśnie ze względu na znaczącą rolę w (pop)kulturze.
Ja coraz bardziej skłaniam się ku horrorom, ale “Egzorcystę” przeczytałam ze względu na tę rolę o której piszesz 🙂
[…] między innymi wznowienia klasycznych już opowieści. Piękne wznowienia, trzeba dodać. Egzorcysta Blaty’ego, Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze Poego, opowieści Lovercrafta, […]