Kim Hye-jin || Tłumaczenie Łukasz Janik
Rzuciłam pracę, żeby Cię wychować. Bałam się oddać cię komuś innemu w opiekę, więc rezygnowałam z jednej rzeczy za drugą, aż w końcu nie zostało mi nic. Wiesz, w ogóle, co z tobą przeszłam? Byłaś całym moim światem, do diabła! A ty? Łamiesz mi serce, rozczarowujesz mnie za każdym razem, kiedy się za coś zabierasz. Czy ciebie zesłali na świat, żebyś mnie wykończyła?
Porozmawiajmy o matce, mamie, mamusi. Każdy jakaś miał lub ma, szczęśliwi mogli je poznać i spędzić z nimi swoje życie. Niektórzy stracili je wcześnie, a jeszcze inni, jak tylko zaczęli prowadzić samodzielne życie, nie chcieli ich już nigdy więcej widzieć. Temat relacji rodzic-dziecko jest bardzo obszerny i zawsze porusza ogrom emocji. To właśnie takie książki najbardziej oddziałują na czytelnika w zależności od tego, co czytelnik ma w sobie. To w takich książkach najwyraźniej odbija się nasze własne życie. Przed Wami kolejna wspaniała książka z Korei Południowej. Nieduża, niecałe dwieście stron, formatowo też mniejsza niż standardowa książka – a jednak o wielkiej mocy.
Historia jest prosta – narratorką jest matka, która opowiada o swojej córce. Nie jest to jednak wyznanie pełne miłości (chociaż być może na swój sposób właśnie jest?). Matka nie może pogodzić się z tym, że jej córka jest lesbijką. Że nie ma męża, dzieci, że marnuje swoje życie, że ma odwagę głośni mówić, co jej się nie podoba i co gorsza, protestować na ulicy. Kiedy córka i jej partnerka (kim jest ta dziewczyna, zastanawia się matka przez całą książkę. Doskonale to wie, ale jeszcze bardziej doskonale to wypiera) wprowadzają się do niej, życie kobiety zmienia się. Nagle ma przed oczami te wszystkie rzeczy, które do tej pory dzielnie ignorowała i udawała, że nie istnieją. Teraz już nie może tego robić, ale w zamian zaczyna się martwić. Co powiedzą sąsiedzi? A jak ktoś zapyta? Jak ona może wpłynąć na córkę albo jej partnerkę, żeby odwrócić tę sytuację?
Nie jest jeszcze za późno. Znajdź sobie kogoś porządnego, weź ślub, załóż rodzinę. Każdy popełnia błędy za młodu, masz jeszcze czas to wyprostować. Jestem twoją matką, kto ma ci powiedzieć, jeśli nie ja. Nikogo innego na tym świecie nie obchodzisz.
Poznajemy matkę jako kobietę bardzo smutną, samotną i mocno toksyczną. Wychowującą córkę dla siebie, jej szczęście nie jest ważne, ważne jest to, co ludzie powiedzą, ważne są pozory. Ale to nie jest całkowicie negatywna postać. Bo widzimy ją też w pracy, w domu opieki, gdzie zajmuje się starszymi osobami. Wpuszcza nas do swojego świata, w którym nie ma za wiele nadziei – ze starszymi ludźmi nikt się nie liczy, nikt o nich nie dba, najważniejsze są oszczędności na wszystkim, nawet kosztem wygody i podstawowej opieki pensjonariuszy. Matka w swojej podopiecznej, która nie ma żadnej rodziny, widzi siebie i swoją przyszłość. Być może właśnie lęk o nią powoduje, że nie potrafi zaakceptować córki i jej wyborów życiowych. Ale trzeba powiedzieć, że się stara – jest pełna wątpliwości i pytań. Została wychowana w tradycyjny sposób, całe jej życie było tradycyjne i nie ma w sobie przestrzeni na żaden element inny, odmienny, nie pasujący do tego tradycyjnego świata. A jednak kocha córkę i mimo tego, że nie zgadza się na jej życie, zastanawia się, przygląda, pyta, co więcej – dopuszcza do siebie możliwość, że to ona jest w błędzie. Walczy cały czas ze swoimi przekonaniami, walczy, tak jak umie, chociaż po drodze nie raz rani córkę. Jest w tej historii nadzieja, mimo wszystko.
Jeśli masz zamiar żyć według własnego widzimisię, to nie w tym domu.
O mojej córce to książka, która zostaje w czytelniku na długo, zwłaszcza jeśli sami mieliśmy w życiu taką matkę, która nie potrafiła zaakceptować własnego dziecka. A przecież to wcale nie jest takie rzadkie. Ja swoim rodzicom zawsze powtarzałam, że to co włożą we mnie za dzieciaka, ja im oddam, jak będą starzy. Mam to szczęście w życiu, że moja mama zawsze zdawała sobie sprawę, że chowa dzieci dla kogoś, że dziecko ma swoje życie i że rodzic jest od tego, żeby w miarę możliwości pomagać, ale nie rządzić. Nie wiem, kim bym była, gdyby moja matka powtarzała mi przy każdym wyborze życiowym, że jestem porażką albo dlaczego jeszcze nie mam męża. Kim Hye-jin porusza zawsze aktualny temat – i tak sobie myślę, że to książka dla każdego, kto jest rodzicem albo ma trudną relację ze swoim rodzicem.
Wpis powstał w ramach współpracy reklamowej z Wydawnictwem Kwiaty Orientu.
♦