Lipiec zapowiada się trochę spokojniej niż zwykle, ale może to ja po prostu mniej uważnie szukam nowych tytułów. W każdym razie te, które znalazłam to absolutne perełki!
Na pierwszy ogień idzie Wydawnictwo Poznańskie i książki, z których cieszę się chyba najbardziej! Pionierzy to kolejny tytuł amerykański w kolekcji, tym razem o tytułowych pionierach, ludziach, którzy zbudowali Amerykę. Ja uwielbiam tamte czasy, fascynuje mnie tamto życie, więc z dziką przyjemnością książkę przeczytam! O Tesli chyba nie muszę nawet nic pisać. Już wielokrotnie wspominałam, że uwielbiam tego człowieka. Przeczytałam już kilka jego biografii, ta jest jedną z lepszych. Dumnie jej patronuję i będę was mocno do niej zachęcać! A o Sobremesie mogliście już na blogu przeczytać. Jeśli Hiszpania jest wam bliska – zachwycicie się tą książką. A jeśli nie jest – to po lekturze może już być.
U mnie jak zawsze rządzą książki popularnonaukowe. Co za ohyda. Po mrocznej stronie nauki przyciągnęło mnie już samym tytułem. Opis też zachęca – poznaj najbardziej mordercze ssaki na ziemi, biologa, który dał się ukąsić wszelkim możliwym owadom, roztocze żyjące na naszych twarzach, najbardziej niechlujnych kochanków w królestwie zwierząt i wiele innych kuriozów. Poznaj opinie najwybitniejszych badaczy w poszczególnych dziedzinach i znajdź odpowiedzi na pytania, których nikt nie ma odwagi zadać. Bardzo lubię czytać takie książki!
Lubię też medyczne zagadki i Szukając diagnozy. Tajemnicze i zaskakujące przypadki medyczne sprawdzi się tu doskonale! Co ciekawe – to są właśnie felietony, które zainspirowały twórców serialu House! Natomiast następna książka wzbudziła mój pisk radości – bo to Mary Roach, a ja jej książki uwielbiam! To popularyzacja nauki w najlepszym wydaniu! Na blogu nie znajdziecie tekstów o jej książkach, bo czytałam je dużo wcześniej, ale o najnowszej na pewno napiszę.
Do boju. Jak w skrajnych sytuacjach pozostać w jednym kawałku, zachować zmysły i nie złapać infekcji to książka, która uczy i bawi! Co wspólnego mają suknia ślubna i kombinezon sapera? Dlaczego dla marynarzy bardziej niebezpieczne od rekinów są krewetki? Kiedy kurczak najlepiej sprawdza się jako broń artyleryjska? Mary Roach, najzabawniejsza autorka książek popularnonaukowych, przygląda się naukowym aspektom dbania o to, by w skrajnych okolicznościach wojny ludzie pozostawali w jednym kawałku, nie przysypiali, zachowywali zmysły i nie łapali infekcji. W najnowszej książce osobiście sprawdza, jak naukowcy mierzą się z wszelkimi przeciwnościami na polu walki: paniką, wyczerpaniem, upałem, hałasem. Jedzie do byłego studio filmowego, gdzie aktorzy po amputacjach pomagają oswajać sanitariuszy piechoty morskiej z szokiem i okropieństwami ran odniesionych w boju. W szeregach U.S. Marine Corps Paintball Team stara się unikać wrogiego ostrzału. Dzięki wizycie w Camp Lemmonier w Dżibuti dowiadujemy się, że biegunka może być zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. W międzyczasie Roach próbuje mięsa z kofeiną, niucha archiwalną próbkę śmierdzącej bomby, a także zarywa noc wraz z załogą atomowego okrętu podwodnego. Innymi słowy, opowiada historie i odpowiada na pytania, których na próżno szukać w innych książkach o wojsku.
Doktor Śmierć bardzo mnie też interesuje! Zwłaszcza teraz, jak przegrałam Beyond. Two Souls. Mroczna historia człowieka, który nadzorował tajne eksperymenty CIA z narkotykami, truciznami i kontrolą umysłów. Chemik Sidney Gottlieb sprawiał wrażenie łagodnego, zrównoważonego i oddanego nauce badacza. Kiedy CIA powierzyło mu tajny projekt MK-Ultra, poświęcony metodom kontrolowania ludzkiego umysłu, ujawniła się jego prawdziwa natura. Kierował testami w tajnych więzieniach na trzech kontynentach. Uczył się od nazistów eksperymentujących na jeńcach w obozach koncentracyjnych i dorównywał im okrucieństwem. Jego badania były niczym eksperymenty z serialu Stranger Things. Wykorzystywał do nich bezdomnych, jeńców, upośledzone dzieci i własnych kolegów z pracy. W San Francisco zwabiał ludzi na imprezy, gdzie prostytutki podawały im LSD. W ten sposób narkotyk trafił z laboratoriów CIA na ulice amerykańskich miast.
Kiedyś też już wam zdradziłam, że swojego czasu zaczytywałam się w literaturze o różnych dziwnych, nadprzyrodzonych wydarzeniach. Teraz w końcu nadrabiam Niewyjaśnione, ale też z ciekawością czekam na Paranormalne. Michał Stonawski, badacz zjawisk paranormalnych, który całe życie poświęcił na tropienie prawdy, teraz zabierze cię w podróż po najbardziej przerażających nawiedzonych miejscach – poznasz ich historię, a także świadków, którzy opowiedzą o tym, co przeżyli, oraz opinie egzorcystów.
Ponad światem z kolei to górska książka o początkach rywalizacji o zdobycie najwyższych szczytów świata. Nie wiem, czy jakaś książka mnie jeszcze czymś zaskoczy w tym temacie, ale na pewno ją przejrzę. Gdy w latach 30. XX wieku narastało napięcie pomiędzy największymi potęgami Europy, w Himalajach szalała już inna walka. Zespoły wspinaczy z Wielkiej Brytanii, nazistowskich Niemiec i Stanów Zjednoczonych rywalizowały ze sobą w wyścigu o najwyższe szczyty świata, w tym Mount Everest i K2. W odróżnieniu od dzisiejszych wspinaczy mieli niewiele zdjęć i map czy sprawnej aparatury tlenowej, a w góry szli w skórzanych butach i bawełnianych parkach.
No i jeszcze Fundamentalnie. Tak fizyka kwantowa i fizyka cząstek elementarnych wyjaśnia wszystko. To książka o fizyce kwantowej. Napisana lekko, czasem z przymrużeniem oka, a czasem całkiem poważnie, opowiada nie tylko o tym, co wiemy, ale również o pytaniach, które na uczelniach wyższych wykładowcy zwykle omijają szerokim łukiem. Lubię zaglądać w takie książki 🙂
I na sam koniec trzy książki. Nowa powieść Anny Dziewit-Meller zapowiada się rewelacyjnie. Od jednego Lucypera to kopalnia przeszłości i hałda niedomówień. Opowieść o historii małej, wielkiej i tej niesłusznie pomijanej. Powieść o rodzinie, Śląsku i kobietach. Śledząc historię górniczej rodziny, Anna Dziewit-Meller opowiada o mrocznych latach czterdziestych ubiegłego wieku, klasowej emancypacji i problemach, które dotykają nas dziś. Nade wszystko brutalnie szczerze i niezwykle empatycznie mówi o tym, co wciąż niesłusznie pomijane: o udziale kobiet w małej i wielkiej historii.
Jest też nowa Jojo Moyes! W samym sercu morza to znowu bardzo przyjemna historia miłosna rozegrana w ciekawych okolicznościach. Wojna się skończyła. Frances wchodzi na pokład Victorii, okrętu, który ma ją zabrać do Anglii. Wszyscy myślą, że płynie do ukochanego, ale to jedynie pretekst, by uciec przed przeszłością na drugi koniec świata. Na statku pełnym młodych kobiet aż wrze od konfliktów, zazdrości i napięć. Po zmroku, kiedy na pokładzie słychać tylko szum fal, Frances przypadkowo poznaje Henry’ego. To spotkanie staje się najgorszą, ale zarazem najlepszą rzeczą, jaka mogła się jej przydarzyć. Ta książka niestety nie porwała mnie tak jak poprzednie, ale i tak jest ciekawą, wakacyjną lekturą.
Lipcowe zestawienie kończy książka o śmierci. Kiedy umrę, zjesz mnie, kocie? Odpowiedzi na najdziwniejsze pytania o śmierć to książka Caitlin Doughty, najsławniejszej na świecie właścicielki domu pogrzebowego, która otrzymuje dziesiątki pytań dotyczących śmierci i zwłok. Te najciekawsze pochodzą od dzieci: Co stałoby się z ciałem astronauty, gdyby zostało wypchnięte z promu kosmicznego? Czy mogę babci wyprawić pogrzeb w stylu wikingów? Pozwolą mi trzymać czaszkę mamy na biurku? Czy po śmierci można oddać krew? Czy mój ukochany Mruczek nadgryzie moje zwłoki, gdy umrę? Przecież trzeba znać odpowiedzi na te pytania!
I to by było na tle! Dajcie znać, co Was zainteresowało i na co Wy czekacie.