Białystok. Według rankingu “Guardiana” żyje się tu lepiej niż w jakimkolwiek innym polskim mieście, lepiej nawet niż w Wiedniu czy Barcelonie. To na Podlasiu mieszkali obok siebie Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi i Tatarzy. To tu narodził się język esperanto i tutaj przyszło na świat pierwsze polskie dziecko z in vitro
Reportaż Marcina Kąckiego Białystok. Biała siła, czarna pamięć to trudna książka. Autor w bardzo zgrabny sposób przedstawia nam dzieje miasta, prowadzi nas przez historię, pokazuje wydarzenia, które miały wpływ na to, jakim Białystok jest miejscem dzisiaj. A historia Białegostoku obfituje w wydarzenia, które do dzisiaj wywołują burzliwe dyskusje, wielkie emocje. Każdy broni tej swojej “prawdziwszej” wersji historii. Kącki konfrontuje przedwojenną, wielokulturową rzeczywistość Białegostoku z amnezją współczesności. Wszystko w tej książce ma dwie strony.
I tak, łatwo nam dzisiaj idealizować przeszłość. Nie żyjemy w niej, więc możemy wyobrażać sobie, jak wspaniale się żyło w takim wielokulturowym Białymstoku. I tak, łatwo nam dzisiaj oskarżać miasto o amnezję, o antysemityzm, o to, że wielokulturowość pozostała tylko na billboardach na pokaz. I w zasadzie każdy ma prawo do własnego spojrzenia. Nie ma w tym nic złego, bo każdy patrzy na rzeczywistość subiektywnie, przez pryzmat swoich doświadczeń, swoich poglądów, swojego ja. Ale najważniejsze jest to, żeby za tym patrzeniem szło zrozumienie dla drugiej strony. W trakcie lektury cisnęło mi się na usta, że jesteśmy bardzo pamiętliwi, zawzięci i nie umiemy patrzeć szerszą perspektywą. Kącki opisuje sytuację, kiedy udało się zorganizować Światowy Kongres Esperanto w Białymstoku. I zamiast cieszyć się, że taka impreza odbędzie się w mieście, zamiast dostrzec jak bardzo można na tym skorzystać, to nie. Trzeba zniszczyć, zepsuć, przerwać. Bo tak, dla zasady, bo Zamenhof był Żydem.
Takich przykładów daje Kącki wiele. Prawo do swojego postrzegania historii, do zgody albo niezgody, do przeżywania, do pamiętania albo zapominania ma każdy. Dla mnie książka zadaje bardzo ważne pytanie – czy można pamiętać bez nienawiści? Można, bo takie przykłady Kącki również daje, rozmawia z ludźmi, którzy wiedzą, że zamknięte koło nienawiści do niczego nie prowadzi, rozmawia z ludźmi, którzy widzą sens w pamiętaniu i walczą o to.
Po przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że jesteśmy mistrzami w usprawiedliwieniu się. Jeśli znaleźliśmy usprawiedliwienie, to przestaje mieć sens wszelka dyskusja, czy czyn był dobry czy zły. Mieliśmy powód, a więc mogliśmy to zrobić. Mam też wrażenie że to, czego nam brakuje to zrozumienie i współodczuwanie. Uważamy, że mamy prawo krzywdzić, bo sami zostaliśmy skrzywdzeni. A przecież to tak nie działa. Kiedy czytałam reportaż Dominiki Surmiak-Domańskiej Ku Klux Klan. Tu mieszka miłość uderzyło mnie to, że takie rasistowskie zachowania są jeszcze dzisiaj możliwe. Ale wiadomo, Stany, oni mają swoją historię, swoje demony, a poza tym odbiór książki też zupełnie inny, bo historia za oceanem. A okazuje się, że w Białymstoku ludzie o innym kolorze skóry boją się wyjść do sklepu, bo mogą zostać pobici. W Polsce, czyli jednak całkiem niedaleko. I to nie pięćdziesiąt lat temu. Dzisiaj, teraz.
Aż chciałoby się zacytować jednego z bohaterów reportażu: Ja tego, kurwa, nie rozumiem, znam wszystkich, ale nie rozumiem! Słyszałem, że jeden sobie wytatuował “Polskę Walczącą” i swastykę. Kto ich historii uczyl? Co to za świat?
Ważne podsumowanie. To książka przerażająca, bo opowiada o nas samych, o naszych sąsiadach, naszych rodzinach. Czytając ją widzę absurd pewnych zachowań, widzę, jak bardzo ludzie są zamknięci, jak bardzo zacietrzewieni w swoich poglądach i zachowaniach. Widzę też, jak wiele w nich lęku. Absolutnie nie chcę wchodzić w żadne polityczne dyskusje, kto miał rację, kto kogo mordował, kto kogo bardziej skrzywdził. Zostawiam ten temat badaczom, historykom, reporterom. Ja potraktowałam tę książkę bardziej jak opowieść o człowieku. Białystok jest bogatym przykładem, świetnym miejscem do pracy dla reportera, ale ta książka nie jest tylko o Białymstoku. Miasto jest tutaj symbolem, jest reprezentacją wszystkich antysemickich i rasistowskich postaw, które przecież istnieją w całej Polsce. Chciałabym, żeby osoby, które widzą zawsze tylko i wyłącznie swoją rację i swoją wersję historii, wzięły do ręki reportaż Kąckiego i zrozumiały, że świat nie jest czarno-biały. Że skoro ja mam prawo do swoich poglądów, to człowiek obok ma prawo do swoich. Że można pamiętać bez nienawiści.
♦
◊ Losy nieopowiedziane. Zagłada Żydów białostockich 1939–1945 Rafaela Rajznera to książka o której wspomina Marcin Kącki. Historia jej powstania jest przykładem na zapominanie, a może nawet bardziej na próby niepamiętania. Bardzo ciekawa pozycja o historii Białegostoku, jakiego dzisiaj już nie ma. Bardzo wartościowa bo poznajemy historię z perspektywy zwykłego człowieka, tego, który jest uczestnikiem albo obserwatorem wydarzeń. Podobno wstrząsająca lektura. Przejrzałam Internet i wygląda na to, że jest nie do zdobycia. Gdyby komuś wpadła w oko gdzieś, dajcie znać 🙂
◊ A na koniec coś, co mnie zaskoczyło, ale tak pozytywnie i z przymrużeniem oka – w Białymstoku na uniwersytecie jest jedyna w Polsce pracownia zajmująca się cudami – Pracownia Badań i Dokumentacji Mirakularnych
Jestem w trakcie czytania tej książki, ale w sumie, nie wiem jak skomentować, bo to wszystko jest dla mnie jakieś abstrakcyjne. Takie rzeczy to na serio?
Ja miałam dokładnie takie same odczucia!
Czytam dalej. Jestem załamana. Nie dość, że dziś taki okropny dzień, bo Paryż, to jeszcze to. Jestem na fragmencie o nauczycielce, pani Klozie 🙁
Ale kusicie! Teraz nie mam wyjścia i koniecznie muszę przeczytać.
Im dalej w las tym gorzej 🙁 W sensie, że boli. Czytam i czytam i chyba dziś spać nie pójde 😉 Polecam, Zwierzu.
Lubie takie książki, które bolą. Jakby każdy ją przeczytał, może ktoś by coś zrozumiał.
Jeszcze nie czytałem, ale czy mi się tylko wydaje, czy Białystok nie jest wszędzie wokół?
Jest. I to jest najstraszniejsze. Białystok jest bardzo dobrym symbolem, reprezentacją tego wszystkiego. Ale jak człowiek czyta takie rzeczy, to naprawdę włosy się jeżą na głowie. Rozumiem dużo w życiu, ale nie rozumiem jak można być tak bardzo zamkniętym.
Ja chyba za mocno skręcam w mizantropijne strony, więc “rozumiem”. Niestety.
[…] kryminalna Marcin Kącki – cóż, tego reportera przedstawiać pewnie nie trzeba. Jego Białystok zrobiła na mnie kolosalne wrażenie, więc po nowy zbiór reportaży, i to jeszcze o Polsce […]
[…] wydany zbiór reportaży Marcina Kąckiego Plaża za szafą. Autora znam ze świetnego reportażu Białystok. Biała siła, czarna pamięć, więc byłam pewna, że to będzie coś dobrego. I nie myliłam się. Kącki pisze o swoich […]
[…] Marcina Kąckiego bardzo lubię (Czytaliście Białystok? Jeśli nie, to koniecznie przeczytajcie!) A jeśli podjął się do tego tematu Oświęcimia, to […]