Zawód: fotograf zwłok.
Fotograf to bardzo ważna książka, która mam wrażenie, umknęła trochę uwadze czytelników. Ja wpadłam na nią całkiem przypadkiem. Zainteresowała mnie, bo przyciąga mnie wszystko, co łączy wojnę i fotografię. Ostatecznie Fotograf okazał się książką inną, niż myślałam. Nie jest to opowieść o korespondencie wojennym i wojennej fotografii. To opowieść o odwadze jednego człowieka i dramacie całego narodu. Opowieść o tym, że świat zwraca uwagę i przejmuje się tym, co bardziej opłacalne, a wiara w to, że holocaust nigdy się już nie powtórzy jest całkowicie bezzasadna.
Zrozumienie sytuacji w Syrii wymaga o wiele więcej niż przeczytanie jednej książki, czy kilku artykułów. Dlatego pomijam wszelkie polityczne wątki i nie udaję, że się znam. Bo tak nie jest. Wiem natomiast, że przyglądanie się temu, co dzieje się w Syrii dzisiaj, wywołuje wielkie niedowierzanie – jak to jest w ogóle możliwe? Tak samo wielkie niedowierzanie wywoła w Was ta książka. Bo o ile mordowanie na wielką skalę ludzi można sobie jeszcze jakoś zrozumieć (jakkolwiek to nie brzmi, to prawda – wystarczy przecież wariat i psychopata z władzą w ręku), o tyle braku reakcji świata już nie. To, że przedkłada się jakiekolwiek inne czynniki czy układy nad życie ludzkie jest nie do pomyślenia. A jednak.
Fotograf to świadectwo przeciwko zbrodniom jakie popełnia reżim syryjski. Cezar (to oczywiście pseudonim), fotograf żandarmerii wojskowej z Damaszku, dzięki swoim powiązaniom, dobrym ludziom i pewnie sporej dawce szczęścia, ucieka z kraju. Ze sobą wywozi ponad 50 tysięcy fotografii, które dokumentują syryjską machinę śmierci. Garance Le Caisne, niezależna dziennikarka, dociera do Cezara i przeprowadza z nim kilka rozmów. Z nim i z osobami, które pomogły mu w ucieczce, z osobami, dla których Syria była domem, a z którego musieli uciekać, z byłymi więźniami. To, o czym oni opowiadają przenosi nas mentalnie w przeszłość, do nazistowskich Niemiec. Masowe mordowanie ludzi, konsekwentne i bardzo skrupulatne dokumentowanie swoich zbrodni, tortury – gdzieś to już było, prawda? A kiedy orientujemy się, że czytamy o współczesności, o dniu dzisiejszym, znowu pojawia się to słowo – niedowierzanie. Zdziwienie, że człowiek nie uczy się na swoich błędach, że świat nie działa tak jak powinien, że takie rzeczy wciąż się dzieją i że nikt nie robi nic, żeby je powstrzymać. Z relacji świadków, z wydarzeń po opublikowaniu zdjęć Cezara i z kroków podjętych przez inne państwa (a raczej z ich braku) bardzo wyraźnie przebijają priorytety krajów. I nie jest to człowiek.
To trudna książka, mówiąca o najważniejszych życiowych sprawach w sposób uderzająco prosty. Nie ma tu miejsca na dramatyzm, podgrzewanie atmosfery, pisarskie sztuczki. Wystarczy posłuchać relacji i spisać je, by zostawić czytelników w bezsilnym szoku. Autorka na wstępie tłumaczy, po co w ogóle napisała tę książkę: Książka nie ma wywołać burzy medialnej. Jej celem jest dotknięcie tego, co niewypowiedziane, udzielenie głosu Syryjczykom i pozostawienie śladu dla przyszłych pokoleń. Dlatego też nie ma w niej zdjęć tytułowego fotografa. Autorka z wydawcą uznali, że nie chcą ich zamieszczać. Są przerażające i tak mocne, że bali się, że po poznaniu obrazu, słowa nie zrobią już takiego wrażenia. Na początku pomyślałam, że powinny jednak być. Ale im dalej czytałam, tym bardziej wierzyłam autorce. Zdjęcia okazały się niepotrzebne, słowa były wystarczająco przerażające.
Ta książka zostanie ze mną na długo. To jedna z takich książek, które trzeba przeczytać, jeśli chce się mieć pojęcie, jak działa dzisiejszy świat. To opowieść, która jednocześnie daje nadzieję i ją odbiera. Daje, bo pokazuje, że człowiek potrafi stawić czoła nawet największemu zagrożeniu i beznadziei. Tylko dlaczego, w sytuacji gdy jeden człowiek pokazuje tak ważne dowody na zbrodnie, świat odwraca oczy? Fotograf zostawia nas z wieloma pytaniami. Być może niektórych wolałbyś sobie nie stawiać, ale nie masz wyjścia. Bo już wiesz, że wszelkie zapewnienia nie mają znaczenia. Wiesz, że wszystko jest możliwe. A kiedy ten fakt napawa Cię lękiem, a nie nadzieją, coś jest stanowczo nie tak.
♦
Za możliwość przeczytania dziękuję
♦
Miałam ten tytuł na oku już jakiś czas temu, ale gdzieś mi umknął. Teraz już na pewno po nią sięgnę, dziękuję za przypomnienie 🙂 Podobnie jak Ciebie bardzo interesuje mnie fotografia i dziennikarstwo wojenne, więc przeczytam z ogromnym zainteresowaniem.
Przeczytaj koniecznie. Mało tam wprawdzie dziennikarstwa wojennego, ale trzeba ją przeczytać.
A mnie bezczynność świata, rozumianego jako siły polityczne, nie dziwi specjalnie. Oznacza po prostu, że nie mają tam wiele do ugrania. Działanie ze strony “wielkich” tego świata oznacza, że coś do ugrania jest. W geopolityce nie ma nic za darmo ni z dobrego serca.
Eh niestety zgadzam się z Qbusiem pożeraczem. Tzw. świat reaguje tylko kiedy możesz coś zyskać, czyt. coś zarobić, tak jak było w Iraku. Poza tym, kraje pierwszego świata są wybitne w zamykaniu oczy (czy trzeba przypominać wojnę w byłej Jugosławii?). A książka mnie zainteresowała bardzo, też pewnie ze względu na moje zamiłowanie do fotografii. Do listy zakupów dorzucam 🙂
[…] Cezarze i o książce o nim po raz pierwszy przeczytałam u Diany z bloga Bardziej lubię książki niż ludzi. Zajrzyjcie do niej, bo tam zawsze znajdziecie dobre […]
[…] więźniom przed śmiercią. Podobną opowieść mieliśmy już okazję poznać w książce Fotograf o syryjskim reżimie. Jest też przecież Wilhelm Brasse, fotograf z Auschwitz. Potrzeba […]