Czasami w życiu blogera pojawiają się niezręczne chwile. No bo ile można się zachwycać, prawda? Niektórym się wydaje, że współpracując z wydawnictwem, muszę chwalić ich książki. A jest odwrotnie – chwalę ich książki, więc mogę z nimi współpracować. Wydawnictwo Poznańskie absolutnie podbiło moje czytelnicze serce – serią reporterską przede wszystkim, ale nie tylko (te biografie!!). Cudowni ludzie, pięknie wydane książki, ciekawe tematy, takie, które powodują zarwane noce. Mój wybór spośród ich książek jest prosty i sprowadza się tylko do tego, co mnie osobiście interesuje. Mogłabym czytać wszystko jak leci, bo już z czystym sumieniem mogę napisać, że cokolwiek nie weźmiecie od nich, będzie to dobre. Wybór lektury zależy tylko od zainteresowań czytelnika.
Książka o której dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć jest o moim wielkim marzeniu. Tym drugim, bo pierwsza jest oczywiście Australia. Bardzo chciałabym zrobić to, co Torbjørn Færøvik – czyli wsiąść do pociągu w Londynie i wysiąść w Samarkandzie. I choć przejażdżka oryginalnym Orient Expressem dzisiaj jest już niemożliwa na takiej trasie, to można się udać w podróż inspirowaną. Do tanich nie należy, ale w końcu Orient Express zawsze był symbolem wysokiego statusu i bogactwa. Sam koncept podróżowania pociągiem przez długi czas jest dla mnie mocno inspirujący. Dzisiaj wszędzie nam się spieszy, wybieramy najczęściej samolot, bo nikt nie ma czasu tłuc się gdzieś 12 godzin, jeśli można trzy. Trochę słusznie, bo mamy wtedy więcej czasu w miejscu docelowym, ale trochę nie – bo zapominamy, o co w podróżowaniu tak naprawdę chodzi. A chodzi przecież nie tylko o cel, ale przede wszystkim o drogę, o podróż samą w sobie.
To właśnie pokazuje nam Torbjørn Færøvik w swojej książce. Podróż i wszystko, co się z nią wiąże – przemieszczenie się, poznawanie nowych miejsc i osób, historie odwiedzanych krajów. Miesza ze sobą trzy plany – historię swojej podróży, historię kolei i samego Orient Expressu oraz historię miejsc, które odwiedza. Tego ostatniego jest zdecydowanie najwięcej, ale też jest to najszerszy temat. Choć książka nie jest krótka (ma ponad 600 stron, czego zupełnie z zewnątrz nie widać), ja zachodzę w głowę, jak autorowi udało się zmieścić tyle informacji w niej. Færøvik odwiedza 27 miejsc. O każdym z nich można by napisać osobną książkę, a do tej opowieści trzeba było wybrać te najważniejsze rzeczy. Orient Express. Świat z okien najsłynniejszego pociągu to podróż totalna. To też doskonały przykład na to, że literatura potrafi wiele. Bo czytając książkę Færøvika poznajemy tak wiele! Nie chodzi mi w tym momencie nawet o ogólny obraz, który, choć doskonały, jest typowy dla literatury podróżniczej. Chodzi mi bardziej o szczegóły, detale podróży i umiejętność autora do łączenia ich z przeszłością, wyciągania charakterystycznych postaci i miejsc godnych uwagi. Dzięki temu nie tylko podróżujemy w teraźniejszości, ale również w przeszłości.
Færøvik pisze o największej księgarni w Europie, najpiękniejszym dworcu kolejowym na świecie, największym ogrodzie na świecie. O podróży w osiemdziesiąt dni dookoła świata, o tym, kiedy zaczęła się sprzedaż książek nad Sekwaną, o historii kawy, o szachach, a bawarski krajobraz daje okazję do snucia opowieści o historii traktora. Wszystkich znanych postaci, które przewijają się przez karty tej książki chyba nie ma sensu wymieniać – znajdziecie tu słynnych pisarzy (jest oczywiście też Agatha Christie), malarzy, kompozytorów, polityków, przywódców, dyktatorów. Ludzi, których zapamiętała historia, którzy wpływali na losy świata. Jest też dużo faktów z historii konkretnych państw, jest historia kolei i Orient Expressu, jest II wojna światowa i tory zbudowane, by transportować ludzi do obozów. Jest wszystko, a co najlepsze – to wszystko bardzo do siebie pasuje. Nie mam pojęcia jak Færøvik to zrobił!
Orient Express. Świat z okien najsłynniejszego pociągu to tak naprawdę historia świata w kolejowej pigułce. To bardzo erudycyjna opowieść, która wymagała rzetelnego przygotowania się i wielu lektur ( co potwierdza bogata bibliografia dołączona na końcu tekstu). Ja jestem zachwycona! Uwielbiam takie książki, które wzbudzają we mnie zachwyt nad światem,które pokazują mi nieznane, które uczą mnie historii tak, że nawet się nie orientuję. Uwielbiam książki, które pokazują mi jednostkę na tle wielkiej historii. To książka do której chce się wracać, mimo że się już ją zna. Koniecznie wybierzcie się w tę podróż!
♦
Ach, uwielbiam jeździć pociągiem, a jeszcze mieć możliwość uczestniczenia w takiej podróży… bardzo bym chciała! Jak widać, przeczytanie tego reportażu też mnie nie ominie 🙂