Książka Perspektywa mrówki. Rozmowy z reporterami świata jest groźna! Po jej przeczytaniu wasza lista tytułów do przeczytania znacząco się wydłuży! Uprzedzam od razu, żeby potem nie było zaskoczenia 🙂 Agnieszka Wójcińska zebrała w jednym tomie rozmowy ze śmietanką współczesnego reportażu. Maciej Zaremba Bielawski opowiada o Higienistach i eugenice, Jean Hatzfeldt o Strategii antylop i Rwandzie, Yoani Sanchez o życiu na Kubie, a Liao Yiwu o życiu w Chinach. Günter Wallraff wprowadza nas w tajniki swojej fascynującej pracy i dziennikarstwa uczestniczącego, Chloe Hooper zabiera nas do Australii, a Ed Vulliamy na pogranicze ameykańsko-meksykańskie. Nie mogło zabraknąć w tym zbiorze Swietłany Aleksijewicz, Martina Pollacka czy Marka Dannera. Całości dopełniają rozmowy z Drauzio Varellą i Kjetil Stensvik Østlim.
Ogromną zaletą tej książki jest jej wszechstronność. Poznajemy reporterów z przeróżnych krajów, zajmujących się odmienną tematyką, mających różny warsztat. Rozmowy bazują zazwyczaj na jednym tytule, ale wielokrotnie sięgają dalej. Z pewnością dużo łatwiej czyta się Perspektywę mrówki, gdy omawiane książki ma się już przeczytane. Kolejność powinna być właśnie taka – przeczytać wymienione książki i dopiero na koniec, jako zwieńczenie, sięgnąć po Perspektywę mrówki. Mam wrażenie, że wówczas można z tych rozmów wynieść więcej. Kilka książek mam już za sobą i naprawdę widzę różnicę w odbiorze rozmowy z autorem przeczytanego reportażu i z autorem książki, którą dopiero zamierzam przeczytać. Przypuszczam, że różnica polega na znajomości tematu. Gdy dany temat już znam, wiem o czym mówi autor, mogę skupić się na szczegółach rozmowy i poszukiwać odpowiedzi na moje własne pytania. Tak samo postać autora jest mi bliższa, może bardziej znam jego poglądy, jego podejście do tematu. Sam tekst reportażu zdradza przecież wiele z tych rzeczy. Rozmowa o książce, której nie znam, jest rozmową bardziej teoretyczną, choć przecież cały czas ciekawą. Jest jedynie wstępem do pewnych zagadnień.
Agnieszka Wójcińska wspaniale przepytała mistrzów reportażu. Opowiadają o swoim warsztacie, czym dla nich jest pisanie, jak to robią, jak się przygotowują do pisania o jakimś temacie. Niektórzy zdradzają swoje małe sekrety, inni opowiadają anegdoty, każdy w zasadzie opowiada, czym dla niego jest reportaż i dlaczego to właśnie robi. Okazuje się, że ilu reporterów, tyle spojrzeń na ten gatunek. Każdy z nich ma swój pomysł na uprawianie tego zawodu, dla każdego opowiadanie historii znaczy coś innego i z innych powodów to robią. Często są to powody sprzeczne ze sobą, a mimo to – w ostatecznym podsumowaniu – wszystko ze sobą się łączy i nawet pasuje do siebie.
Oprócz strony zawodowej, Agnieszka Wójcińska porusza również tematy prywatne. Są one równie ciekawe, jeżeli nie ciekawsze, od reporterstwa jako zawodu. Reporter opowiada jakąś historię i to zazwyczaj na niej wszyscy się skupiają. A warto przecież pamiętać, że reporter, opowiadacz, jest takim samym człowiekiem, jak każdy z nas, jak jego bohaterowie. Człowiekiem z problemami, dniami gorszymi i lepszymi, uczuciami i emocjami. Z rodziną, na którą wpływa jego praca i która wpływa na pracę. Dzięki tym rozmowom możemy spojrzeć na reporterów bardziej prywatnym okiem, zajrzeć do ich codzienności i zobaczyć, jak taka praca wygląda z perspektywy matki, żony czy dzieci.
Nie będę wam opowiadać, o czym Agnieszka Wójcińska dokładnie rozmawia reporterami. Powiem tylko – warto! Jeżeli czytacie reportaże, jeżeli lubicie ten gatunek, to pozycja obowiązkowa. Świetna inspiracja na kolejne lektury, przybliżenie zawodu reportera. A przecież to są fascynujący ludzie, którzy odczuwają nieustanne zdumienie, których zawsze interesuje ciąg dalszy, jakikolwiek by nie był.
♦
Dla porównania:
◊ CzytamRecenzuje o Perspektywie mrówki
◊ I świetny wywiad z autorką na Wokół Faktu
♦
A jeszcze chciałam powiedzieć, tak na marginesie i poza moim komentarzem na fb, że kiedy zobaczyłam kolor okładki to przepadłam. Czarne mnie puści z torbami już przez wzgląd na same projekty ich książek, które są genialne.
Zgadzam się 😀 Ja ostatnio oszalałam na punkcie “Pogrzebać kajdany” 🙂 Ale na szczęście ratuje mnie praca – kupujemy książki do Czytelni, więc nie kupuję ich już do domu 😀