Muszę Was najpierw przeprosić! Tak bardzo przyzwyczaiłam się do pisania o książkach, że w ogóle nie pomyślałam, że może o miesięczniku warto napisać wcześniej niż pod koniec miesiąca. Tak, żebyście mieli szansę go kupić. Ale nawet jeśli zagapicie się tak jak ja, zawsze możecie nabyć wersję wirtualną. A październikowy numer przeczytałam z ogromną przyjemnością i będę go wam mocno polecać! Kosmos to jeden z moich ulubionych tematów i chciałabym, żeby każdy choć raz coś z tej tematyki przeczytał. Przy okazji kosmicznego lipca wiele osób pisało, że boją się tego tematu, że jednak kosmiczne książki są za trudne, albo że właściwie ich to nie interesuje. Ale to nie do końca prawda – kosmiczne tematy interesują każdego, nawet jeśli on sam nie zdaje sobie z tego sprawy. Co do książek – są takie na rynku, które w genialnie przystępny sposób przybliżają skomplikowane zagadnienia. Zresztą, nikt nie mówi, że od razu musimy się brać za fizykę kwantową! Fajnie jednak wiedzieć, jakie procesy zachodzą wokół nas, dlaczego zachodzą i jak na nas wpływają. A jeśli uważacie, że mimo wszystko książka to za dużo – spróbujcie z artykułem, a październikowy numer ZNAKU może być ku temu doskonałą okazją!
Jak często patrzycie w rozgwieżdżone niebo? Jeśli mieszkacie w mieście, to pewnie nie często, bo na niebie i tak nic nie widać, nawet jeśli się długo patrzy. Ale jeśli macie to szczęście, że możecie obserwować ciemne niebo, bez sztucznych świateł w pobliżu, pełne gwiazd, to czy zatrzymujecie się, żeby je podziwiać? Ja mieszkam w Warszawie i przyznam się szczerze, że tutaj nie podnoszę nawet wzroku. Ale za to jak jestem w swojej wiejskiej chałupce, oczu nie mogę od nieba oderwać, jeśli zdarza się niezachmurzone. Ilość widocznych gwiazd jest obezwładniająca! Uwielbiam taki widok i uczucie, które temu towarzyszy. Neil deGrasse Tyson mówił kiedyś o kosmicznej perspektywie (możecie o niej przeczytać w Astrofizyce dla zabieganych), o tym, jak taka obserwacja nieba działa na człowieka. Ja uświadamiam sobie własną małość i nieważność, ale niesie to dla mnie same pozytywne wartości. Czuję się częścią Wszechświata (jakkolwiek by to nie zabrzmiało), częścią czegoś większego. Dostrzegam, że moje życie jest jednym z wielu, że świat nie kręci się wokół mnie, że nie jestem najważniejsza. I co boli najbardziej, że nie zawsze mam rację. Daje mi świadomość, że jestem tu przez krótką chwilę, więc nie warto zadręczać się rzeczami, na które nie mam wpływu, a jednocześnie że warto dbać o to miejsce, którego częścią jestem. Kosmos, jak przeczytamy w ZNAKU, nadaje życiu właściwie proporcje. Ja dorzucę od siebie jeszcze właściwy dystans. Bo kiedy patrzysz w niebo, myślisz o Wszechświecie, o jego ogromie, o tym, jakim nieprawdopodobnym cudem jest życie jako takie, to trudno martwić się kilkoma kilogramami nadwagi czy krzywymi zębami. Człowiek patrząc w niebo docenia, że po prostu jest.
Jak duży jest Wszechświat? Kiedy człowiek stanie na Marsie? Czego nas uczy kosmiczna perspektywa? Dlaczego chcemy oglądać gwiazdy? Październikowy numer ZNAKU to mieszanka rozważań filozoficznych i konkretnej astronomicznej wiedzy. Idealne połączenie dwóch skrajnych światów. Pamiętacie, jak Norman Mailer narzekał w Podboju Księżyca, pierwszej książce o Apollo 11? Że technologia psuje romantyzm Księżyca, że ta cała technika, to liczenie i mierzenie obdziera cały kosmos z magii i tego, czym był dla człowieka do tej pory? W dzisiejszym czasach obserwujemy to bardzo dokładnie – owszem, Księżyc jest w dalszym ciągu romantyczny, dzięki gwiazdom człowiek potrafi się rozmarzyć, ale jednocześnie bardzo konkretnie zastanawiamy się nad tym, jak i kiedy polecimy na Marsa i jakie są drogi ucieczki z Ziemi, kiedy skończy się nam planeta. W numerze znajdziemy rozmowę z Joanną Marią Mikołajewską, prof. dr habilitowanym, pracownikiem Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika PAN w Warszawie, która bada układy gwiazd podwójnych. Opowiada o swojej pracy, ale też o szumie medialnym wokół odkryć astronomicznych. Czytaliście o pierwszym zdjęciu czarnej dziury? Na pewno. A wiecie, że to wcale nie zdjęcie i wcale nie czarna dziura? Jeśli ktoś myśli, że nie ma sensu badać Kosmosu, bo na Ziemi mamy wystarczająco dużo problemów, Pani Mikołajewska wytłumaczy, jaki jest związek między tym, co na górze, a tym, co na dole.
Jest też artykuł Macieja Myśliwca, pasjonata Kosmosu, który opowie nam o początkach podboju Kosmosu i o tym, jak to wygląda dzisiaj. Bo jeśli się nad tym zastanowicie, dzisiaj raczej nie słyszy się o lotach na Księżyc, prawda? Jak zmieniła się polityka, co ma wpływ na badania Kosmosu i co dzisiaj odgrywa w nich największą rolę – to wszystko bardzo ważne zagadnienia, których znajomość pozwala wyjść poza to romantyczne spojrzenie. W końcu podbój Kosmosu to niezły biznes. Z drugiej strony jest piękny tekst Andrzeja Muszyńskiego, podróżnika, pisarza i poety, który opisuje swoje kosmiczne przeżycia – z pobytu na pustyni Atakama, z oglądania Marsa, z nauki patrzenia na niebo. Dzieli się z nami swoimi doznaniami w czasie obserwacji – a opisuje je w tak sugestywny sposób, że masz ochotę od razu iść i popatrzeć na gwiazdy. Poczuć to samo, co on. Z trzeciej strony mamy filozofa, Hansa Blumenberga. Napisał on książkę Die Genesis der kopernikanischen Welt, a w ZNAKU znajdziemy przedrukowany wstęp do pierwszej części. W swoim dziele Blumenberg pokazuje kulturowe uwarunkowania przełomu kopernikańskiego, czyli innymi słowy to, w jaki sposób odkrycie Kopernika wpłynęło na naukę, teologię i filozofię, a pośrednio na historię. Nie jest to łatwy tekst – w moim odczuciu już wolę poetyckie opisy Kosmosu czy konkretną astronomiczną wiedzę niż filozofię…
To wszystko uzupełnione jest krótką historią astronomii oraz kamieniami milowymi na drodze do fikcyjnego podboju Kosmosu, czyli listą książek poruszających ten temat (od 1865 do 1985 roku). Ale gdybyście mieli przesyt kosmicznymi tematami, znajdziecie w ZNAKU coś poza nimi. Fantastyczny artykuł Oli Gracjasz o Kubie, artykuł w ramach cyklu Pod niskim niebem – o kulturze Holandii, tym razem o motywie dziecka w holenderskiej sztuce, tekst Wita Szostaka, felieton Filipa Springera.
Szczególnie chciałabym zwrócić uwagę na bardzo ważny artykuł Kultura dostępna dla wszystkich. Monika Dubiel i Justyna Wielgus rozmawiają z Olgą Curzydło i Barbarą Pasterak, a głównym tematem tej rozmowy jest obecność (jako odbiorców i jako twórców) ludzi niepełnosprawnych w publicznej przestrzeni, ze skupieniem się głównie na instytucjach kultury. Sama w takiej instytucji pracuję, więc z tym większą ciekawością przeczytałam ten tekst. Można znaleźć w niej wiele cennych uwag i zagadnień wartych poruszenia, zwracają uwagę na rzeczy, o których człowiek sam nie pomyślał, pokazują jak pewne rzeczy działają za granicą, co u nas już się dzieje w tym temacie, a nad czym jeszcze trzeba pracować.
Znajdziecie jeszcze wiele innych artykułów, recenzje książek, inne teksty, ale to pozostawiam już Wam do samodzielnego odkrycia. Z całe serca polecam ten numer – głównie ze względu na Kosmos, ale też na ten artykuł o niepełnosprawnych.
♦
Wpis powstałe we współpracy z