Jørn Lier Horst to gorące nazwisko tej jesieni, a wszystko za sprawą najnowszej książki Poza sezonem. Ten norweski autor kryminałów, który wysunął się na czoło najlepszych skandynawskich pisarzy, ma jedną, wielką przewagę nad innymi. Był oficerem śledczym przez prawie dwadzieścia lat, co sprawia, że jednocześnie jest lepszym pisarzem, ale również sam mógłby być bohaterem swoich książek. Stworzył 10 częściowy cykl z Williamem Wistingiem w roli głównej, w Polsce mogliśmy zapoznać się z trzema częściami – siódmą, ósmą i dziewiątą. Specjalnie dla Was Jørn Lier Horst zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań! Zapraszam!
Był Pan policjantem przez dwadzieścia lat. Teraz jest Pan pisarzem. Jak i dlaczego policjant zmienił się w pisarza?
Od kiedy pamiętam, zawsze coś czytałem i pisałem. A kryminał jako gatunek zawsze mnie pociągał. Już kiedy mój tata siadał u mnie na łóżku i czytał mi komiksy Kaczora Donalda, najbardziej lubiłem opowieści o Myszce Mickey i Goofym, jego pomocniku. Pisać własne opowieści zacząłem dosyć szybko. Ale edukacja, praca, kariera, zakładanie rodziny – wszystkie te rzeczy sprawiły, że trudno było stworzyć z pisania coś więcej. W końcu jednak dotarłem do takiego punktu, kiedy wszystkie rzeczy były na swoim miejscu i miałem okazję po prostu usiąść i zacząć pisać.
Kiedyś mówiłem, że zostałem policjantem ponieważ chciałem rozwiązywać kryminalne zagadki, ale od ich rozwiązywania nawet lepsze jest ich wymyślanie.
Pisarze kryminałów przygotowują się do pisania swoich książek, robią badania, dużo czytają na dany temat, czasami mają okazję obserwować z bliska pracę policji. Ale Pan był policjantem, rozwiązywał sprawy, w zasadzie można powiedzieć, że był Pan swoim głównym bohaterem. Czy Pana doświadczenie pomogło Panu w pisaniu? Czy wręcz przeciwnie, utrudniło tworzenie?
Mam rozległe doświadczenie w różnej policyjnej pracy. Ostatnie dziesięć lat pracowałem jako starszy oficer śledczy. Krótko mówiąc, byłem głównym śledczym w poważnych i skomplikowanych sprawach. To profesjonalne zaplecze jest również moją mocną stroną jako pisarza kryminałów. Policja jest doskonałym miejscem, z którego można obserwować społeczeństwo, jest również doskonałym miejscem do rozpoczęcia pisania realistycznej powieści kryminalnej. Prędzej czy później słabe punkty naszego społeczeństwa lądują na policyjnym talerzu.
Jako detektyw byłem blisko wielu morderców, gwałcicieli i włamywaczy. Spędziłem godziny z nimi. Byłem całkowicie w środku ich głów. Moje doświadczenia, zdobyty wgląd do tego, dlaczego kryminaliści robią to, co robią – jest oczywiście cenny dla mnie jako pisarza. Nauczyło mnie to wiele o byciu człowiekiem. Odkryłem – choć może być to trudne do zrozumienia – że w prawie wszystkich ludziach, nawet w najgorszych kryminalistach, którzy popełnili największe okrucieństwa, którzy byli przyczyną zniszczenia i rozpaczy, jest coś dobrego. Mówię “dobrego” z braku lepszego słowa. Jakieś mignięcie czegoś ludzkiego. A ja, zarówno jako śledczy i jako pisarz, zawsze byłem zainteresowany odkrywaniem tej dwoistości.
Czy prawdziwe sprawy i prawdziwe zbrodnie z którymi spotykał się Pan codziennie w pracy miały wpływ na proces wymyślania historii? Czy trudno było oddzielić życie policjanta od życia pisarza?
W zasadzie rozpocząłem swoją profesjonalną karierę pisarza w pierwszy dzień pracy w policji. To był dzień, w którym Ronald Ramm został znaleziony zgwałcony i zamordowany w swoim własnym domu w moim rodzinnym mieście Larvik. Przebywanie w takim miejscu zbrodni było wstrząsającym przeżyciem, zobaczenie śladów walki na śmierć i życie, które ciągnęły się z pokoju do pokoju aż do końca na zewnętrznym korytarzu, gdzie Ramm został znaleziony martwy i ze związanymi rękami. Dla młodego policjanta przekroczenie progu miejsca zbrodni to było bardzo wyjątkowe uczucie, zwłaszcza świadomość, że kroczę po śladach nieznanego mordercy. Moja debiutancka powieść The Key Witness jest oparta na prawdziwych wydarzeniach. To, co wydarzyło się prawie dwadzieścia lat temu, do tej pory nie zostało wyjaśnione. Zabójca nigdy nie został złapany, ale ta tajemnica znalazła fikcyjne rozwiązanie w mojej powieści.
Pisze Pan również dla dzieci i młodzieży. Dla kogo łatwiej się pisze – dla dorosłych czy jednak dla dzieci?
Często jestem pytany o różnice w pisaniu opowieści kryminalnej dla dzieci i dla dorosłych. Odpowiedź jest taka, że pisanie ma wiele wspólnego. Pracuję w ten sam sposób niezależnie od tego, czy piszę dla dzieci czy dla dorosłych – z najwyższą powagą.
Czasami pisze mi się łatwiej dla młodych ludzi, innym razem wydaje się to trudniejsze. Język i fabuła często są nieznacznie łatwiejsze w książkach dla dzieci. Historie nie mają tyle wątków, nie ma za wiele tropów wywodzących czytelnika w pole czy wskazówek, które trzeba śledzić. Jest mniej metafor i rzeczy, które są wypowiedziane pomiędzy wierszami. Dzieci są nieprzewidywalne i jest to na wiele sposobów bardzo pomocne w konstruowaniu kryminalnej fabuły z nimi w roli głównej. Dzieci nie mają doświadczeń ani powodów, które u dorosłych mogłyby stanąć na przeszkodzie rozwoju akcji. Dzieci zazwyczaj nie myślą dwa razy zanim wespną się na płot albo wejdą w sam środek jakiejś niebezpiecznej sytuacji. I ponieważ myślę, że wiedzą wszystko najlepiej, rzadko proszą o pomoc. To ułatwia nadawanie tempa akcji. Niemniej jednak pisanie dla młodych ludzi może być również trudniejsze. Piszesz dla bardzo określonej grupy ludzi, którzy są na innym poziomie niż ty i ze słownictwem, które cały czas się jeszcze rozwija.
Muszę zapytać – ile Jørna jest w Williamie Wistingu?
Kiedy prawie dziesięć lat temu tworzyłem nowego norweskiego bohatera powieści kryminalnych, byłem bardzo świadomy, jaki powinien być. Byłem zmęczony czytaniem o śledczych, którzy w pojedynkę rozwiązywali sprawy morderstw, oczywiście upijając się przy tym, budząc się następnego dnia, drapiąc się w trzydniowy zarost i posiadających butelkę whisky, stojącą w gotowości na stoliku nocnym. Chciałem bohatera kryminału, który byłby podobny do policjantów, których znałem ze swojej pracy. Tak powstał William Wisting. To uczciwy i dobry glina, ale przede wszystkim to dobry i żarliwy człowiek. Uważny i zainteresowany oficer śledczy, z sumieniem, prawością i człowieczeństwem oraz z wiarą, że może pomóc stworzyć lepszy świat. Myślę, że to jest dokładnie taki śledczy, którego chcielibyśmy spotkać, jeśli któregoś dnia naprawdę potrzebowalibyśmy pomocy policji. Czy jest taki jak ja? Chciałbym wierzyć, że tak.
Ile książek z Williamem jeszcze Pan planuje? Czy ma Pan już pomysły na następne kryminały?
Dziesiąta książka z Williamem Wistingiem została właśnie wydana w Norwegii. Mój polski wydawca wydał siódmą, ósmą i dziewiątą książkę. A wszystko co wiem o przyszłości to to, że dziesiąta książka nie jest ostatnią, którą napisałem.
Skandynawia jest numerem jeden na całym świecie jeśli chodzi o kryminały. Jaki jest Pana zdaniem powód? Co takiego Skandynawia albo Skandynawowie mają w sobie, że cały świat kocha ich kryminały?
Myślę, że cechą tego, co stało się znane pod nazwą Nordic Noir jest odzew na społeczny realizm i krytykę społeczną. To są powieści, które zajmują się światem, jaki widzimy wokół nas, które odkrywają ciemne strony naszej uprzywilejowanej, bezpiecznej i bogatej demokracji.
Historie mają swoje początki w różnego rodzaju społecznych niesprawiedliwościach i nieszczęściach, które wszyscy jesteśmy w stanie rozpoznać. Dlatego gatunek kryminału posiadł szczególną zdolność do funkcjonowania jako lustro społeczeństwa oraz skłonność do konfrontowania społeczeństwa z jego własnym obrazem.
Czy ma Pan czas czytać? Jakie są Pana ulubione książki lub autorzy?
Nie mam ulubionego autora, ale prawdopodobnie nie byłbym takim pisarzem, jakim jestem, gdyby nie Henning Mankell. Prawdopodobnie byłbym też innym policjantem. Moje pierwsze spotkanie z Mankellem to pierwsza powieść o Kurcie Wallanderze. Faceless Killers, wydany w Norwegii w 1993 roku. Przeczytałem ją podczas moich studiów w Akademii Policyjnej i pomyślałem, że właśnie takim policjantem chciałbym być. Uczciwym i dobrym detektywem, którego praca składa się z trudnych przypadków. A zatem Mankell/Wallander wytyczyli mi drogę mojej kariery, która prowadziła do bycia wieloletnim szefem działu śledczego w policji.
Jak wygląda Pana tryb pisania? Czy ma Pan jakieś rytuały, przesądy? Ulubione miejsce do pisania, porę dnia?
Mam specjalny pokój do pisania, który mieści się w starej, opuszczonej, wojskowej twierdzy. Jest ozdobiony trochę na wzór biura detektywistycznego, ma mapy na ścianach, zdjęcia i słowa kluczowe – wygląda to tak, jak wszyscy widzieliśmy w różnych serialach telewizyjnych. Mój dzień zaczynam zazwyczaj około 8.30 rano. Najpierw przez godzinę albo dwie odpisuję na maile. Potem siadam do mojej historii w miejscu, gdzie zostawiłem ją wczoraj i zaczynam pisać. Około 12.30 idę do pobliskiej kawiarni na lunch. Jestem zadowolony jeśli uda mi się napisać 1000 słów dziennie, ale niezależnie, czy mi się to uda czy nie – książka jest skończona wtedy, kiedy jest skończona. Nie ma tutaj żadnych reguł.
Czy wie Pan, jaki odbiór mają Pana książki? Zwłaszcza w Pana środowisku, wśród ludzi, którzy Pana znają, z którymi Pan pracował?
Informacje, które otrzymuję, są pozytywne, nawet od przestępców, których znam z czasów, gdy jeszcze pracowałem w policji. Moje książki są najbardziej wypożyczanymi książkami w norweskich bibliotekach więziennych.
♦
Bardzo dziękuję Autorowi za poświęcony czas i rozmowę!
Najlepszym kryminałem/thrillerem, który wciąż mnie zachwyca, jest przeczytany przed laty “Alienista”, Caleba Carra. Dopracowany w każdym calu. Ps. Nie mam żadnej ksiązki pana Horsta, więc nie mam preferencji 🙂
Kryminałów trochę w swoim życiu przeczytałam 🙂 jednak moja przygoda z kryminałem zaczęła się dzięki “Morderstwo w Orient Expressie” Agathy Christie 🙂 20 lat temu jako nastolatka przeczytałam i do dzisiaj pamiętam, wracam do tej książki bo to niekwestionowany klasyk 🙂 morderstwo i wąskie grono podejrzanych 🙂 tylko jak dojść do tego kto to zrobił? 😉 boskie 🙂 skandynawskie kryminały uwielbiam i z przyjemnością poznaję nowych autorów ale Agathę kocham i będę jej wierna 🙂
A z książek Horsta wybrałabym “Jaskiniowiec” 🙂
Sporo tych kryminałów mam na liście. Postanowiłam ograniczyć się do
trzech autorów, których książki pochłaniają mnie od kilku lat. Na
pierwszym miejscu będą książki Henninga Mankella i stworzony przez niego
Kurt Wallander. Druga na liście będzie Val McDermid i bohaterowie jej
powieści Tony Hill i Carol Jordan. Ostatnia z listy to również kobieta,
tym razem irlandzkiego pochodzenia Yrsa Sigurdardóttir. Polecam.
A Horsta nie czytałam jeszcze “Poza sezonem” 😉
Mimo, że dopiero zacząłem przygodę czytelniczą z kryminałem, najlepszym z nich była powieść D. Browna Anioły i demony choć jest to bardziej sensacja..Według mnie jest to najlepsza książka tego autora, chociaż Kod Leonarda też trzyma poziom. Fantastyczny koniec książki był dla każdego czytelnika nie małą niespodzianką, ale też niezliczona ilość zagadek związanych ze sztuką i religią to powód do tego, że jest to moja ulubiona tego gatunku. Mam w planach przeczytanie książek Pana Horsta ale jeśli muszę wybrać poprosiłbym egzemplarz Poza sezonem.
Witam, kryminały to jedne z moich ulubionych lektur, ciężko więc wskazać mi ten najciekawszy. Posłużę się może nieco innym kluczem- kryminał/thriller genialny, ale jednocześnie inny, nieschematyczny, przeczytany dość niedawno.
A będzie to “Zaklinacz” Donato Carrisi.
W nieco odmienny sposób rozpatruje on koncepcję zła. Oprawca inicjuje makabryczne zbrodnie, ale jednocześnie rozwiązanie każdej naprowadza policję na ślad innych morderców. Nieschwytanych przez wymiar sprawiedliwości, czujących się ze swoimi złymi uczynkami bezkarnie, śpiących bezpiecznie. Morderca zawsze jest wynaturzony, ale kiedy wskazuje kolejnego, jest w tym jakaś namiastka prawości. Jednym słowem- polecam.
Próbuję szczęścia z “Poza sezonem”.
Pozdrawiam!
Świetny wywiad.
Lubię kryminały, choć akurat tego pisarza (póki co) omijałam. Ale teraz to się zmieni, bo gdy mi się spodoba pisarz (a po tym wywiadzie spodobał mi się ), to lubię poznać jego twórczość. 🙂
Dziękuję 🙂 Ja też tak mam, że jak polubię jakiegoś autora, to bardziej lubię jego książki 🙂 Ostatnio tak miałam z “Marsjaninem” i Andym Weirem 🙂
10 książek z cyklu! Jaka miła wiadomość w poniedziałek 😀
Ale po polsku niestety na razie tylko trzy 🙂
Wiem, wiem – wszystkie przeczytałam 😛 Ale jest na co czekać, bo Smak Słowa na pewno wyda kolejne 🙂
Też mam taką nadzieję 🙂 Cały czas tylko żałuję, że zaczął wydawanie od końca 🙂
To rzeczywiście nieco uciążliwe, nie rozumiem decyzji wydawcy….
Kryminał, który przeczytałam kilka lat temu ale zapadł mi w pamięć i często wracam do niego w myślach, to “Pisane krwią” Caroline Graham. Książka klimatem przypomina powieści A. Christie, rzecz dzieje się na angielskiej prowincji a morderstwo “przydarza się” na spotkaniu literatów – amatorów. Bardzo rozbudowana jest warstwa obyczajowa a postacie są wyraziste i wielowymiarowe. Sama zbrodnia nie dominuje, jest raczej tłem, na którym przedstawione są ludzkie namiętności, mroczne tajemnice i intrygi, które zdarzają się nie tylko w wielkich metropoliach ale również w małych, sennych miasteczkach 🙂
Nie mam preferencji co do książki J. Horsta – chętnie przeczytałabym obie 😉
A tak poza konkursem to polecam takiego autora jak Håkan Nesser – napisał 10 książek o komisarzu Van Veeterenie ale osobiście bardziej podoba mi się seria o inspektorze Barbarottim 🙂 polecam 🙂 no i Val McDermid 🙂 – a propos McDermid, już mam “Anatomię zbrodni” i chyba wezmę sobie urlop by móc ją w spokoju przeczytać a w pracy czytać się nie da 🙂 brakuje czasu 🙁
oooo zazdroszczę! 🙂 Ja czekam, aż biblioteka kupi, ale za kilka dni też powinnam mieć w łapkach 🙂 Hmmm Nessera wzięłam przez przypadek z półki i mam jego jedną książkę w domu, więc sprawdzę! A o McDermid słyszała, dużo osób ją poleca, muszę w końcu sprawdzić! 🙂 Dzięki!
A jaką masz Nessera? 😀
“Człowiek bez psa”
To właśnie z Barbarottim 🙂
W takim razie mam dobry instynkt książkowy 😀