Help Me! Czy poradniki zmieniają życie?


Pierwsza zasada życia – rób rzeczy, których się boisz

Rebecka Michaelson

Na temat poradników można by napisać książkę, a w zasadzie dwie – jedną przez zwolenników takiej literatury i jedną przez przeciwników. Zakładam, że bardzo by się od siebie różniły. Ja z założenia poradników unikam, bo trudno mi uwierzyć, że ktoś kogo nie znam (a co ważniejsze, kto nie zna mnie) będzie wiedział lepiej, co jest dla mnie dobre i jak mam żyć. Ale zdarzają się perełki – uwielbiam Wielką magię Elizabeth Gilbert, Kosmiczny poradnik życia na Ziemi to jednak z lepszych książek, jakie przeczytałam (choć słowo poradnik w tytule to trochę takie oczko do czytelnika), nawet Napraw się Bishopa coś w sobie miało. Ja po prostu lubię książki, mogą być też poradniki, w których ktoś pisze o sobie i na swoim przykładzie pokazuje pewne zależności. Bo poradniki to przecież też doskonała okazja, by skorzystać z czyjegoś doświadczenia i wiedzy.

Książka Marianne Power od razu mnie przekonała i myślę, że powinien przeczytać ją i wielbiciel poradników, i ich zagorzały przeciwnik. Każdy z nich wyciągnie z tej książki wartościowe rzeczy. Marianne postanowiła wziąć na warsztat 12 poradników, które zmieniły życie tysięcy ludzi i przetestować je na własnej skórze. Ale tak na poważnie – nie tylko je przeczytać i mieć nadzieję, że coś się zmieni. Power realizowała wszystkie zalecenia w danym poradniku – jeśli czytała o przełamywaniu lęku, robiła rzeczy, których bała się najbardziej. Jeśli czytała o terapii odrzucenia, chodziła i prosiła ludzi o rzeczy tylko po to, by mogli jej odmówić. W jednej chwili liczyła skrupulatnie pieniądze i kontrolowała swoje wydatki, w drugiej z godnie z filozofią Pieprzyć wszystko wydawała je z myślą jakoś to będzie. Uwalniała w sobie moc, sprawdzała czy istnieją anioły, wizualizowała sobie szczęście i bogactwo, próbowała się nauczyć nawyków skutecznego działania, uzdrawiała swoje życie. Tak bardzo, że odezwała się depresja, wino lało się butelkami, przyjaciele przestali się odzywać. Ale, zaraz chwila, jak to? Czy poradniki nie powinny zmieniać życia? Okazuje się, że owszem, zmieniają, ale nikt nie powiedział, że na lepsze.

Marianne Power w swoim eksperymencie zaliczyła i upadki i wzloty, a to, co z niego wyniosła jest chyba też najważniejsze dla całej książki i dla czytelników – równowaga we wszystkim jest kluczowa. Można czytać poradniki, ale jeśli potraktujemy je dosłownie i bardzo serio, nic dobrego z tego nie wyniknie (zwłaszcza, że po skończeniu jednego, znajdziemy drugi, który będzie radził robić dokładnie odwrotnie niż pierwszy. Naprawdę można zgłupieć). Warto wykształcić w sobie umiejętność brania tego, co nam się przyda najbardziej. Uważam, że w każdym (no dobra, prawie każdym), nawet najgłupszym poradniku będzie coś, co można zaadaptować do siebie po odpowiedniej obróbce. 

Help me! to doskonała książka do zatrzymania się i zastanowienia się nad sobą. Ja po każdym rozdziale robiłam rachunek sumienia i zastanawiałam się, czy ja bym była do czegoś zdolna. Najbardziej jednak interesuje mnie zagadnienie wychodzenia z własnej strefy komfortu. Co jest dobrego w zmuszaniu się do robienia rzeczy, których robić nie chcemy? Macie jakiś pomysł? Bo ja nie widzę nic złego w tym, że ktoś świadomie wybiera pewne rzeczy, odrzucając inne. Rozumiem, że jeśli ktoś zbuduje swój mały świat i za nic nie chce z niego wyjść, tracąc przez to wiele okazji. Ale mam wrażenie, że zbyt często wykorzystujemy hasło wychodzenia ze strefy komfortu. Ja mam listę rzeczy, których najprawdopodobniej (zauważcie, że nie napisałam nigdy!) nie zrobię (np. skok na bungee czy publiczne śpiewanie), ale nie dlatego, że się boję, a dlatego, że po prostu nie chcę. Przecież mogę czegoś nie chcieć?

Marianne Power przeprowadza nas przez różne poradniki i wspaniale opisuje ich dobrą i złą stronę. To lekka, bardzo zabawna książka, czasami jednak jest smutna i bardzo życiowa. Autorka nie kryje się ze swoimi problemami, z piciem, długami, depresją, nie radzeniem sobie z samooceną. Widzimy w jaki sposób poradniki są w stanie jej pomóc, ale widzimy też, że zbytnie zaufanie do poradników potrafi niszczyć. Wnioski czytelnik musi wyciągnąć sobie sam. 

Czy książki mogą zmieniać życie? Pewnie zależy od perspektywy, ale moim zdaniem tak. Bo na przykład ta konkretna książka spowodowała w moim życiu kilka zmian i decyzji. Tylko wiecie, to nie jest tak, że przeczytamy książkę i wszystko samo się magicznie zadzieje. Mamy tendencję do pomijania drugiego aspektu zmiany życia – nikt za nas tego nie zrobi. Więc naczytanie się poradników nie spowoduje, że wszystko się zmieni. Sami musimy to zrobić – a książki są tym przysłowiowym kopniakiem, motywacją, inspiracją, pomocnikiem. Warto z nich korzystać.

Jeśli macie ochotę przeczytać jakiś poradnik, najpierw przeczytajcie Help me! Ja się przy lekturze świetnie bawiłam, dowiedziałam się ciekawych rzeczy, a do tego jeszcze miała okazję przemyśleć kilka spraw. Bardzo polecam!