W swoich własnych oczach był w takim samym stopniu malarzem, co inżynierem i naukowcem. Z radosną pasją, która niekiedy graniczyła z obsesją, studiował anatomię, ornitologię, optykę, botanikę, geologię, hydrologię, badał skamieniałości i wymyślał nowe rodzaje broni. W ten sposób stał się archetypem człowieka renesansu, inspiracją dla wszystkich wierzących, że nieskończone dzieła natury, jak ujął to sam Leonardo, tworzą całość, w której da się rozpoznać cudowne prawidłowości.
Tłumacz Michał Strąkow
Walter Isaacson pisze świetne biografie, to fakt. Można brać jego książki w ciemno i być pewnym, że będzie to doskonała lektura. Pisałam już o Innowatorach, biografii nie jednej osoby, a właściwie zjawiska – geniuszu. Wpadnijcie przeczytać tekst o niej, bo zdecydowanie warto ją poznać. Dzisiaj natomiast chciałabym Wam opowiedzieć o kolejnej jego książce, biografii jednego z najciekawszych i najbardziej intrygujących ludzi na Ziemi – Leonarda da Vinci. Dla mnie najciekawszym aspektem pisania o znanych ludziach, którzy żyli dawno temu jest to, że wciąż ktoś o nich pisze. Czy można dodać coś nowego do historii życia człowieka, który biografii ma kilka jeśli nie kilkanaście? Co nowego można wymyślić? Okazuje się, że wcale na siłę nie trzeba wymyślać nowych rzeczy – wystarczy mieć pomysł na te stare. Walter Isaacson zdecydowanie miał konkretny pomysł i z konsekwencją go zrealizował. Ostateczny efekt jest obszerny, ale proszę się tego nie bać! Czyta się tę książkę zupełnie bezboleśnie, strona za stroną i nagle się orientujemy, że już połowa za nami. Przyjemność podczas lektury powiększają kolorowe ilustracje (jestem nimi zachwycona!).
The Sunday Times napisał, że w tej książce znajdziemy człowieka z krwi i kości. I to chyba najważniejsza cecha tej opowieści. Każdy zna Leonardo, każdy zna jego dzieła, każdy coś tam o nim wie. Ale poznać go tak dokładnie, zobaczyć w nim człowieka, a nie autora Mony Lisy, to wielka sztuka i za to trzeba autorowi podziękować. Leworęczny wegetarianin homoseksualista, który wiecznie prze do przodu i ma cechy, które są charakterystyczne dla wszystkich geniuszy – są próżni, pewni siebie, aż do granic pychy, przekonani o własnej słuszności, oderwani często od rzeczywistości. Wbrew pozorom napisanie biografii Leonarda da Vinci nie było takim prostym zadaniem. Wiele rzeczy o nim wiadomo, ale w wielu badacze się nie zgadzają. Jak to zwykle bywa przy wybitnych jednostkach, wiele szczegółów uległo zatarciu, wiele zamieniło się w mity i legendy, i dzisiaj już trudno dotrzeć do prawdy. Sam autor najbardziej dumny jest z tego, że odkrył słabe punkty Leonardo – to, że popełniał błędy, że był roztargniony, miał słomiany zapał, że potrafił być wredny i złośliwy, był dziwakiem. Nagle geniusz nabiera całkiem ludzkiego oblicza. Leonardo da Vinci staje dostępny, możemy sobie wyobrazić, że moglibyśmy się z nim zakumplować, albo wręcz przeciwnie – że raczej wkurzałby nas ciągłym zadawaniem pytań.
Isaacson zwraca również uwagę na bardzo ważną rzecz, która wiąże się też z chęcią pokazania Leonardo jako człowieka. Geniusz nie jest dany, geniusz jest wypracowany. Geniusz to nie coś, co spływa z nieba na człowieka, bez udziału jego woli. Leonardo nie miał genialnego umysłu jak Newton czy Einstein, nie miał formalnego wykształcenia, pewnym zaskoczeniem może okazać się fakt, że ledwo czytał po łacinie i kiepsko sobie radził z pisemnym dzieleniem. On był ciekawy! Interesował się wszystkim, zadawał pytania, cały czas szukał odpowiedzi. Po tej lekturze dowiecie się, jakie cechy warto w sobie pielęgnować i że w każdym z nas tkwią zalążki geniuszu. Szerokie zainteresowania, wyobraźnia bez granic, poszukiwania połączeń między różnymi sprawami, wychodzenie poza oczywistości. Życiorys Leonarda to aktualna recepta na kreatywność. Dlatego ta książka jest tak inspirująca! Nie znaczy to oczywiście, że po jej przeczytaniu każdy może stać się Leonardem da Vinci, ale pewne szufladki w głowie z pewnością zostaną otworzone. Z tej książki wynika jeszcze jedna ważna rzecz dla nas, dla każdego twórcy, ale też po prostu człowieka – jeśli nawet Leonardo nie kończył swoich dzieł, porzucał je, nie był idealny, odpuszczał, dawał ciała, nie wywiązywał się z umów – to my też możemy sobie na to pozwolić. I w żaden sposób nas to nie definiuje. Z drugiej strony to też cenna lekcja patrzenia na autorytety – każdy, nawet największy geniusz w historii, był tylko człowiekiem i miał swoje słabości. Można kogoś lubić i podziwiać, ale nie warto stawiać go na piedestale i udawać, że nie ma wad.
Punktem wyjścia do tej biografii były notatki, jakie Leonardo po sobie zostawił. Walter Isaacson włożył dużo pracy w napisanie tej książki. Nie dość ze przeczytał mnóstwo książek i artykułów, jeździł do miejsc związanych ze swoim bohaterem, to również postanowił spróbować patrzeć na świat tak jak robił to Leonardo – zachwycać się, zadawać pytania dlaczego, o to jak coś działa, szukać, obserwować, dostrzegać. Swoją opowieść Isaacson kończy tym, czego możemy się od Leonardo nauczyć. W pierwszym odruchu chciałam Wam to tu przepisać, ale to nie byłoby fair. Przeczytajcie książkę, zachwyćcie się i weźcie sobie te słowa do serca. Ja na pewno je sobie zapiszę i powieszę gdzieś w widocznym miejscu.
Cała książka jest wszechstronna, tak samo jak był Leonardo. Choć ten artysta i naukowiec dominuje narrację, to Isaacsonowi udało się również pokazać tło. XV i XVI-wieczne Włochy są również bardzo fascynującym miejscem. Historia, historia sztuki, wielkie nazwiska i wielkie dzieła, wszystko to przewija się przez tą opowieść. Wydarzenia z życia osobistego Leonarda przeplatane są historią jego dzieł i wynalazków. Poznamy jego życie, jego charakter, dowiemy się, jakie miał poglądy, co lubił, jaki był. Co więcej, poznamy historię jego najsłynniejszych dzieł, dowiemy się, co sam myślał o sobie i co lubił najbardziej tworzyć. Ale nie jest to opowieść tylko o przeszłości – Isaacson przywołuje współczesne badania nad twórczością Leonarda, opowiada o nowych odkryciach i wnioskach. To wszystko pozwala na ułożenie w głowie sobie całkiem spójnego wizerunku tego wielkiego człowieka. Osobiście najbardziej podoba mi się to, że po tej książce Leonardem można się zachwycić, ale też można go najzwyczajniej w świecie bardzo polubić.
Leonardo da Vinci Isaacsona to biografia, która mogłaby być wzorem dla innych autorów. Isaacson nie tylko przedstawił fakty, on je ożywił i zbudował z nich bardzo rzeczywisty świat, w który czytelnik wchodzi bez żadnych problemów. Opowiedział wielkie historie o wielkich ludziach, ale utrzymał równowagę pomiędzy tą wielkością a zwykłością życia jednego człowieka. Leonardo da Vinci, jeden z największych ludzi na świecie został pokazany w sposób prawdziwy i bardzo dostępny, rzetelnie, z sympatią i podkreśleniem jego zasług i umiejętności, ale bez zachłystywania się jego wielkością i stawiania mu ołtarzy. Ostatnia znana nam odręczna notatka spod ręki Leonardo brzmi ponieważ stygnie zupa. Wyjaśnia, dlaczego musi odłożyć pióro. Myślę, że to zdanie idealnie może podsumować całą biografię.
Po niej spojrzycie inaczej na Leonarda i jego dzieła, i na wszystkich dziwaków, których znacie. Dowiecie się, jak opisać język dzięcioła. Będziecie chcieli zadawać więcej pytań. Przeczytajcie tę książkę i zainspirujcie się.
♦
[…] się, że ja też mogę być geniuszem, że wojna zawsze jest przegrana, jakie były najgorsze pomysły w dziejach medycyny i jakie leki […]