Fabien Grolleau, Jérémie Royer || Tłumacz Paweł Łapiński
Wydawnictwo Marginesy wystartowało z komiksami, a ja dzięki temu zaczęłam je czytać. Uwielbiam literaturę non fiction, a jej komiksowe wydanie jest genialnym rozwiązaniem na poznanie jeszcze więcej faktów, osób, sytuacji. Charles Darwin aż tak bardzo mnie nie interesuje, żebym zabrała się za jakąś jego biografię, ale komiks przeczytałam z wielką przyjemnością! Co więcej, nagle okazało się, że Darwin jest bardziej interesujący niż przypuszczałam, w związku z czym inną jego książkę, Podróż na okręcie Beagle (też pięknie wydaną przez Marginesy) przesunęłam wyżej w kolejce do czytania.
O komiksach Marginesów mówiłam już na YT, kiedy zachwycałam się Audubonem. Wpadnijcie, jeśli jeszcze nie widzieliście. Darwinem jestem jeszcze bardziej zachwycona, ale tym razem zamiast mówić, napiszę co nieco.
Karol Darwin to taka postać, którą każdy zna, nawet jeśli kojarzy tylko i imię i nazwisko i nic więcej. Ten brytyjski przyrodnik i geolog swoją teorią ewolucji na drodze doboru naturalnego zmienił oblicze naszej nauki. Stworzył ją w 1838 roku, a dopiero 20 lat później opublikował i to tylko dlatego, że inny uczony doszedł do podobnych wniosków. O samej teorii pisać Wam nie będę, bo i w samym komiksie jest o niej niewiele. To wielki plus – cała moc tego komiksu jest w tym, że opowiada o człowieku, młodym marzycielu, który nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca, który w zasadzie trochę z przypadku (z polecenia, ale wciąż – to takie zdarzenie, przy którym uświadamiamy sobie, że gdyby coś wydarzyło się inaczej, nasza historia mogłaby wyglądać też zupełnie inaczej), trochę na doczepkę wyrusza w podróż. Wiedzieliście, że Darwin swoją przyrodniczą pasję odkrywa już podczas podróży? Wziął w niej udział oficjalnie jako przyrodnik, ale tak naprawdę na początku był traktowany bardziej jako osoba do towarzystwa. Cała podróż miała trwać dwa lata, przeciągnęła się do 5 – podczas tych lat Darwin wyrobił sobie doskonałą opinię, zebrał niewiarygodne ilości próbek, egzemplarzy do dalszych badań, stworzył mnóstwo notatek i zapisków, odkrył wiele nowych gatunków i rozpoczął własne badania, które sprawił, że został nieśmiertelny.
Darwin był ambitną i ciekawą jednostką, której sprzyjało wiele rzeczy. Komiks Fabiena Grolleau i Jérémie Royera pokazuje drogę jego rozwoju i kształtowania się jego charakteru i poglądów. Od młodego, dość naiwnego młodzieńca, przez odkrycie własnej pasji i zderzenie się świata wyobrażeń ze światem realnym, aż po powrót po pięciu (a miały być dwa!) latach. Każdemu taka wyprawa dałaby w kość i każdego by zmieniła. Darwin nie dość, że dorósł, zrozumiał wiele spraw, poznał świat, nauczył się mnóstwa rzeczy, to z nikomu nieznanego chłopaka zamienił się w znaną każdemu postać, sławnego badacza i odkrywcę.
To, co mnie najbardziej zachwyciło w tej opowieści to pokazanie Darwina w tak zwykły i bezpośredni sposób. Dzięki temu staje się on nam bliski, zaprzyjaźniamy się z nim i przeżywamy razem z nim przygody. Bo przecież ta wyprawa była jedną wielką przygodą, a pamiętajmy, że Darwin wyruszył w nią mając 22 lata! Oczywiście historia jest uproszczona, musiała taka być, by wyeksponować to, co najważniejsze i opowiedzieć o niej całej. Są punkty zwrotne, takie jak pobyt na Wyspach Galapagos, te, które pokazują, jakim Darwin był człowiekiem (sprzeciwianie się niewolnictwu) i takie, które przypominają, że był młodym chłopakiem, który dostał swoją szansę i ją wykorzystał, nie poddając się przy przeciwnościach.
Nie znam chyba lepszego sposobu, by opowiedzieć o jakiejś postaci w ciekawy sposób niż komiks. Osoby zainteresowane Darwinem z pewnością czytali niejedną jego biografię, ale co z tymi, których Darwin wcale nie pociąga? A to naprawdę ciekawa postać i komiks jest idealnym sposobem, by to udowodnić. Jest też świetnym narzędziem dydaktycznym – wyobrażam sobie, jak dobrym dodatkiem może być do lekcji biologii, kiedy młodzież uczy się o ewolucji. Zupełnie inaczej można podejść do nauki, kiedy w głowie ma się, że twórca teorii w wieku 22 lat wyruszył w pięcioletni rejs wokół świata. Nie dość, że nauka wtedy jest przyjemniejsza, to jeszcze wyobraźnia działa jak szalona!
I koniecznie muszę jeszcze wspomnieć o stronie wizualnej, która jest przepiękna. Tak jak przy Audubonie, plansze zachwycają swoją kolorystyką i dynamiką. Jeżeli chcecie poznać ciekawą postać, wyruszyć na pięcioletnią wyprawę i zobaczyć kawał świata, to koniecznie czytajcie! A w Muzeum Historii Naturalnej w Londynie możecie podziwiać niektóre zbiory, które przywiózł ze sobą Darwin.
♦